Ból jest nie do zniesienia! Wokalista Slipknot nie ma dobrych wieści dla fanów
Oprac.: Daniel Kiełbasa
Lider heavy metalowego zespołu Slipknot przyznał w rozmowie z "Rock Feed", że lata intensywnych występów wyraźnie odbiły się na jego zdrowiu i kondycji psychicznej. Wokalista podkreślił, że mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo wyniszczające jest życie w trasie. Dlatego dziś scena nie kojarzy się mu wyłącznie z wiwatującą publicznością i świetnymi występami, ale także z trudnym do wytrzymania bólem, który mu towarzyszy.
"Jak już mówiłem wcześniej, oceniając swój stan fizyczny sądzę, że zostało mi jeszcze jakieś pięć lat na scenie" - wyjaśnił, dodając, że w najbliższym czasie czeka go jeszcze wiele występów. Obecnie Slipknot promuje swój ostatni album, zaś sam Taylor już w listopadzie wyruszy w tournée promujące jego solową płytę "CMFT2", która ukaże się w najbliższy piątek.
"Ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, ale gdy chodzę, poruszam się po scenie, odczuwam nieustanny ból. Doskwierają mi bolące stopy, kolana, mam dnę moczową, która atakuje moje stawy. Nie jestem już tak zwinny jak kiedyś. Nie mam 35 lat. Myślę, że dziś jest wiele innych sposobów na to, aby występować, które nie wymagają takiego szaleństwa" - powiedział.
Corey Taylor zapowiedział koniec z koncertami. Zdradza, jak wygląda życie w trasie
I choć, jak zapewnił, stara się dbać o siebie i swoje zdrowie, życie muzyka nie zawsze sprzyja, a czasem wręcz uniemożliwia zdrowe wybory. Co, jak dodał, odbija się nie tylko na zdrowiu zespołu i towarzyszącej mu ekipy technicznej, ale również na jakości ich występów.
"Jeśli jesz syf i śpisz fatalnie, to w 9 na dziesięć przypadków tak będziesz też grać. Nie chcemy tego, ale ludzie tego nie rozumieją. Nawet w przypadku artysty, który jest na takim poziomie jak ja, nie zawsze masz zorganizowany catering z najlepszym jedzeniem przygotowanym przez kucharzy. Czasem to rozmoczona kanapka, którą dostajesz w południe i na widok której robi ci się niedobrze" - dodał.