Barbra Streisand mogła zostać księżniczką? "Gdybym to lepiej rozegrała"
Oprac.: Konrad Klimkiewicz
Kilka dni temu ukazała się autobiografia Barbry Streisand zatytułowana „My Name Is Barbra”. W swoich wspomnieniach legendarna piosenkarka i aktorka opisała nie tylko błyskotliwą karierę w Hollywood, ale też liczne romanse z najsłynniejszymi mężczyznami z show-biznesu. Jednym z nich był Marlon Brando, który w mało subtelny sposób próbował uwieść młodszą o prawie dwie dekady koleżankę po fachu. „Spojrzał mi w oczy i powiedział, że chce mnie przelecieć” – relacjonuje w pamiętniku Streisand.
Barbra Streisand to jedna z najsłynniejszych i najbardziej utytułowanych gwiazd muzyki i filmu. Dość wspomnieć, że należy ona do elitarnego grona zdobywców EGOT, czyli najważniejszych amerykańskich nagród branży rozrywkowej: Emmy, Grammy, Oscara i Tony. Tego, jak wyglądały kulisy jej kariery i burzliwego życia prywatnego, można się dowiedzieć z wydanej 7 listopada autobiografii aktorki zatytułowanej "My Name Is Barbra". Książka obfituje w opisy romansów Streisand z najsłynniejszymi postaciami show-biznesu i polityki.
Wokalistka spotykała się m.in. z Donem Johnsonem, Ryanem O'Nealem, Jonem Petersem i byłym premierem Kanady Pierre’em Trudeau. Latami plotkowano też o jej zażyłej relacji z królem Wielkiej Brytanii, Karolem III. "Gdybym wtedy lepiej to rozegrała, mogłam zostać pierwszą żydowską księżniczką" - stwierdziła Barbra w jednym z wywiadów.
Barbra Streisand. Relacja z idolem
Na kartach książki 81-letnia artystka opisała także swoją znajomość z Marlonem Brando. Poznała go w 1965 roku w Nowym Jorku na charytatywnej imprezie, której celem było zebranie funduszy na rzecz organizacji walczącej z segregacją rasową w Stanach Zjednoczonych. Streisand była wówczas wschodzącą gwiazdą - miała za sobą udany występ w broadwayowskim spektaklu "Zabawna dziewczyna", a piosenki z jej albumu "People" święciły triumfy na międzynarodowych listach przebojów.
41-letni wówczas Brando był już uznanym aktorem, miał też opinię jednego z największych amantów dużego ekranu. Do grona jego fanów należała też młodsza o 18 lat Streisand. "Uważałam, że jest najcudowniejszym, najbardziej błyskotliwym i utalentowanym człowiekiem na świecie" - napisała w autobiografii artystka.
Aktorka, która tego wieczoru miała na sobie suknię z ogromnym wycięciem z tyłu, nagle poczuła, że ktoś całuje jej plecy. "Kto odważyłby się zrobić coś takiego? Odwróciłam się i go zobaczyłam. To był on, mój idol. Powiedziałam mu, że właśnie zniszczył moją fantazję. Odparł niewzruszony, że mając tak piękne plecy, nie mogę nie pozwalać ich całować" - wspomina gwiazda. I dodaje, że ten incydent tak ją zdekoncentrował, że gdy później wykonywała na scenie jeden ze swoich utworów, musiała przerwać i zaśpiewać go od początku. "Byłam oszołomiona jego obecnością. Chciałam, żeby ta piosenka była idealna, właśnie dla niego" - podkreśla artystka.
Miał być romans, wyszła przyjaźń na lata
Kolejne spotkanie Streisand i Brando miało miejsce rok później w Londynie, podczas przyjęcia w domu francuskiej aktorki Leslie Caron. Rozmowa układała się tak dobrze, że para postanowiła przenieść się do innego pokoju, gdzie przez cztery godziny prowadziła ożywione dyskusje m.in. na temat swojego dzieciństwa. W pewnym momencie Brando podjął kolejną próbę uwiedzenia aktorki, mimo że oboje byli wówczas w związkach małżeńskich.
"Spojrzał mi w oczy i powiedział, że chce mnie przelecieć. 'To brzmi okropnie' - odparłam. Wtedy powiedział: 'W porządku. Zatem pozwól mi zabrać cię do muzeum'. To zabrzmiało zdecydowanie lepiej. Później stwierdził, że moje małżeństwo nie przetrwa, bo mój mąż nie jest dla mnie wystarczająco przystojny. Poczułam się tym mocno urażona" - wspomina Streisand. Gwiazda była wówczas żoną aktora Elliota Goulda, z którym rozstała się kilka lat później.
W 1972 roku Brando niespodziewanie odnowił kontakt z artystką. Oboje byli już po rozwodzie. Aktor zadzwonił do Streisand, by zaprosić ją na wycieczkę po kalifornijskiej pustyni. "Zaproponował, żebyśmy spali razem pod gwiazdami. Nadal byłam osobą seksualnej pewności siebie, wolna miłość nie była w moim stylu" - relacjonuje Barbra. Choć do romansu nigdy nie doszło, aktorów połączyła przyjaźń, która trwała aż do śmierci Brando w 2004 roku.