Smutne wieści dla fanów Barbry Streisand. To już naprawdę koniec
Oprac.: Mateusz Kamiński
Na półkach sklepowych pojawiła się biografia Barby Streisand, "My Name is Barbra". Dla jednej z największych gwiazd amerykańskiej sceny książka jest pożegnaniem z fanami. 81-letnia wokalistka wyznała, że chce ostatecznie poświęcić się rodzinie.
Barbra Streisand to jedna z najbardziej utytułowanych gwiazd amerykańskiej sceny. Jej kariera trwająca już od sześciu dekad zaowocowała aż 36 albumami studyjnymi, zdobyła przy tym aż 10 nagród Grammy, z czego aż dwie były wyróżnieniem za całokształt pracy artystycznej.
Streisand, która zasłynęła występami w klubach nocnych, później w teatrze, a następnie w hitowych produkcjach telewizyjnych i największych scenach świata stała się ikoną popkultury.
Starsza publika pokochała ją za ponadczasowe przeboje jak "The Way We Were" czy "Woman in Love", a także za role w m.in. "Zabawnej dziewczynie", "Hello Dolly!" czy oryginalnych "Narodzinach gwiazdy". Młodsi słuchacze mogą kojarzyć jej nazwisko z wielkiego przeboju grupy Duck Sauce z 2010 roku, "Barbra Streisand".
Barbra Streisand kończy karierę. Chce się poświęcić bliskim
7 listopada zadebiutowała biografia artystki pt. "My Name is Barbra". W publikacji gwiazda daje wgląd do najwcześniejszych lat swojego życia - wspomina śmierć ojca, trudne relacje z matką, czy też opowiada o pierwszych krokach na scenie.
Ponadto 81-letnia dziś piosenkarka za pośrednictwem książki zdecydowała się zwieńczyć swą karierę. Barbra Streisand uważa, że nadszedł najwyższy czas, by zadbać o swoje zdrowie i nacieszyć się ukochaną rodziną. W rozmowie z BBC przyznaje, że "My Name is Barbra" jest kompletna, bo to koniec jej aktywności zawodowej. Teraz piosenkarka chce spędzać czas wyłącznie z ukochanym mężem, 83-letnim Jamesem Brolinem oraz dziećmi.
Presja sceniczna była dla wokalistki wykańczająca przez wystarczająco długi czas. "Chcę żyć pełnią życia. Chcę wsiąść do ciężarówki mojego męża i po prostu poróżować - mam nadzieję, że gdzieś z moimi dziećmi w pobliżu. Kiedy do mnie przychodzą, życie staje się wesołe. Uwielbiają bawić się z psami, dobrze się bawimy. Prawdę mówiąc, nie miałam w życiu wiele zabawy. A teraz chcę w końcu mieć jej więcej" - wyznała 81-letnia gwiazda w swoim, jak zapowiedziała, ostatnim telewizyjnym wywiadzie dla BBC.
Barbra Streisand nie chciała nic zmieniać. Bała się, że straci głos
Przypomnijmy, że w książce gwiazda wyznała m.in. że garbaty nos wprawiał ją przez lata w kompleksy. "Myślałam sobie: 'Czy mój talent nie wystarczy?'. Operacja nosa byłaby bolesna i kosztowna. Poza tym, jak mogłabym zaufać komukolwiek, że zrobi dokładnie to, czego chcę i nic więcej?" - pisała.
Nie zdecydowała się jednak go zoperować z obawy przed utratą głosu. "To było zbyt duże ryzyko. Kto wiedział, jak zareagowałby na to mój głos? Kiedyś lekarz powiedział mi, że mam skrzywioną przegrodę... Może dlatego brzmię tak, jak brzmię" - zastanawia się. "Poza tym lubiłam długie nosy. Włoska aktorka, Silvana Mangano miała taki i wszyscy uważali, że jest piękna" - brzmi fragment książki.
Gwiazda w publikacji ubolewa również nad tym, że jej nos często przyciągał większą uwagę, niż to, co robiła jako artystka. Przyznała, że mimo kilkudziesięciu lat kariery, wciąż odczuwa ból z powodu obelg na temat swojego wyglądu i nie do końca potrafi uwierzyć w pochwały, które też otrzymuje.
"Wydaje mi się, że kiedy stajesz się sławny, stajesz się własnością publiczną. Jesteś obiektem, który należy zbadać, sfotografować, przeanalizować. I w połowie przypadków nie rozpoznaję siebie. Nigdy się do tego nie przyzwyczaiłam i staram się unikać czytania czegokolwiek o sobie" - stwierdziła.
Czytaj też: