Podzieliła się wstrząsającą historią w TVP. Gdy zaśpiewała, trenerzy byli mocno zaskoczeni
Patrycja Wanat w "The Voice of Poland" podzieliła się wstrząsającą historią ze swojego życia. Jak natomiast wypadła podczas swojego występu w TVP? Wokalistka odwróciła trzy fotele, a jej głos zrobił ogromne wrażenie zwłaszcza na Tomsonie i Baronie.
Patrycja Wanat od przeszło 18 lat mieszka w urokliwym miasteczku w Niemczech. Na co dzień jest matką i żoną. Muzycznie występuje w dwóch zespołach, w których śpiewa i gra na wiolonczeli elektrycznej. W ostatnim czasie jej życiem wstrząsnęły dramatyczne wydarzenia. Kobieta została ugodzona nożem.
"Trzy miesiące temu ktoś próbował mnie zabić wbijając mi nóż w plecy. Podczas treningu na siłowni pewna chora psychicznie dziewczyna powtarzała, że zabije mnie. Ale po prostu myślałam, że ona sobie żartuje, że ona może się źle nauczyła po polsku jakiegoś zdania i po prostu zignorowałam to" - opowiadała w programie TVP.
"Dopiero, jak zobaczyłam, że jestem cała we krwi to wtedy doszło do mnie, co się stało tak naprawdę" - dodała zapłakana Patrycja Wanat.
Patrycja Wanat zaskakuje głosem trenerów "The Voice of Poland"
To właśnie po tym zdarzeniu Wanat zdecydowała się spełniać swoje wieloletnie marzenia, a jednym z nich było rozwinięcie muzycznej kariery. W tym pomóc ma jej "The Voice of Poland".
Wanat na przesłuchaniach w ciemno wykonała utwór "Flowers" Miley Cyrus i odwróciła trzy fotele. Przysłuchujący się uczestniczce Tomson i Baron nie kryli zdziwienia, gdy usłyszeli, jakim głosem dysponuje. "Co się dzieje?" - pytał Barona Tomson. "Mocny głos" - komentował Baron. "Czy to maniera, czy to fajne? I to, i to. Fajna maniera" - odpowiadał mu kolega.
"Jest to śpiewanie bardzo dobre, ale jest dużo takich naleciałości, które myślę, czy nie wynikają z długiego śpiewania tych samych rzeczy. Zamiast coraz świeższych środków przekazów masz takie swoje ukochane i je pielęgnujesz. Jak to głębokie wibrato na każdym dźwięku, którego zawsze używasz. To jest też piękne, ale ta sztuczka działa tylko raz. Acz byliśmy ponadto i wyczuliśmy, że da się z tym pracować i myślę, że jesteśmy w stanie znaleźć więcej Patrycji w Patrycji. Będzie to automatyzm, świadomość" - doradzał już po występie uczestniczce Tomson.
"Jak wyjdziesz poza swoją strefę komfortu, do której przywykłaś, do czegoś się tutaj nauczysz. A to jest zawsze dobre w życiu" - dodała Justyna Steczkowska.
"Używasz takich sztuczek, bo to jest taka obrona wokalisty. Ty masz tutaj zaśpiewać tyle piosenek. Komuś w zespole się struna zerwie, zmienią nową, a ty musisz to zaśpiewać przez całą noc. I musisz mieć też sztuczki, aby przetrwać. Ale jak tu wychodzisz to jest koniec. Musisz nauczyć się to odrzucać. Jak za łatwo coś wychodzi to coś staje się płytkie i już nie dotrzesz do ludzkich serc" - mówił Marek Piekarczyk.
Uczestniczka zdecydowała się kontynuować przygodę z programie z Tomsonem i Baronem. Już po programie napisała krótkie "Udało się". Następnie udostępniła kilka stron, które zapowiadały jej występ, w tym artykuł z Interii.
"Wiele polskich mediów zainteresowało się moją historią. Mam nadzieję, że osoba, która to zrobiła, zostanie odpowiednio ukarana" - napisała w nawiązaniu do tragicznego wydarzenia z przeszłości.