Różni wykonawcy "Mystic.30": Nieprzekrojowe podsumowanie
Mystic Production funkcjonuje już 30 lat. To tylko kilka lat krócej niż ja, co daje mi co prawda pewne przewagi, ale niekoniecznie zasługi, którymi z kolei może pochwalić się ta oficyna. Ale czy "Mystic.30" to wymarzone płytowe podsumowanie 30 lat działalności? Niby tak, ale nie bez cienia wątpliwości.

Powiedzmy to na samym początku - "Mystic.30" to koncertówka. Zapis kilku koncertów z Męskiego Grania, dowodzony przez zespół ORGANEK, który wraz z zaproszonymi wykonawcami związanymi z Mystic Production, zagrał najbardziej znane piosenki, znajdujące się w katalogu wytwórni (co za długie zdanie w ogóle, obiecuję mniej!).
Co tu w takim razie znajdziecie? Tomek Organek przejmuje mikrofon w "Missisipi w Ogniu", oddaje go Arturowi Andrusowi w "Piłem w Spale, spałem w Pile", a Beli Komoszyńskiej w "Absolutnie, absolutnie" - piosence znanej z jej macierzystego Sorry Boys. Lekko zdziwić może Maria Peszek w "Sorry Polsko" zamiast "Polski A, B, C i D", albo rozszerzenie udziału Czesława Mozila z "Maszynki do świerkania" o "Ucieczkę z wesołego miasteczka". Ale jedynym takim pełnoprawnym zaskoczeniem może w zasadzie wydawać się udział Siczki z KSU w "1944", które wyszło na światło dzienne przecież kilka dobrych lat przed powstaniem Mystic Production.
I mówiąc to, oznajmiam: nie znajdziecie tu dużo więcej, niż moglibyście się spodziewać. Zespół Tomka Organka nie przewraca oryginalnych aranżacji w niespodziewane sposoby - co najwyżej lekko się wychyla, aby wracać ostatecznie do fundamentów. Dobrze, "Za mało czasu" Fisza jest bardziej akustyczno-rockowe, co - niestety - zabiera nieco uroku oryginałowi. Przekonacie się tu również, dlaczego Bela Komoszyńska jest - czy tego chcecie, czy nie - jedną z najlepszych wokalistek na polskiej estradzie. A z kolei Artur Andrus na Wikipedii nigdzie nie ma wypisanego słowa "wokalista".
Z innej strony 30 lat działalności tak dumnie wybrzmiewa, że aż szkoda, gdy myśli się o tych wszystkich brakach. Kiedy w "Intro" słyszę Lecha Janerkę, zastanawiam się, dlaczego jedna z najważniejszych postaci polskiej muzyki alternatywnej, której "Gipsowy odlew falsyfikatu" wyszedł na światło dzienne ze wsparciem wydawniczym Mystic Production, zostawia tu tylko kilka słów niczym DJ hostujący nowy gorący mixtape z Nowego Jorku.
Nie można przecenić współpracy Mystic Production z Nergalem, a jednak Adama Darskiego - w jakimkolwiek wydaniu - tu zabrakło. Cokolwiek od jednego z najbardziej zapracowanych polskich muzyków, Mariusza Dudy? Julia Marcell? Muzycy z Frontside? Jeżeli miałbym pomarudzić, to mam wrażenie, że Mystic Production na 30-lecie chce za pomocą dłoni zespołu ORGANEK raczej przypomnieć tę bardziej przystępną część swojego katalogu. A trzeba pamiętać, że w dyskografii wytwórni znajdziemy całkiem sporo rzeczy hardcore'owych czy metalowych.
Koniec końców to te braki sprawiają, że trudno powiedzieć z czystym sumieniem, żeby ta koncertówka była zapisem ostatnich 30 lat działalności labelu. Dorobek Mystic Production jest jednak dużo bardziej imponujący. A stosunek do tego, co jest słyszalne jest na "Mystic.30" będzie tak naprawdę zależał od waszego stosunku bezpośrednio do tych utworów. Dlatego moja ostateczna ocena w całym tym kontekście, który wypisałem, wydaje się takim złotym kompromisem. Dałbym 30, żeby było zabawniej w kontekście rocznicy, ale jestem przekonany, że wówczas nasza dowodząca redakcją muzyczną, Oliwka, naśle na mnie swojego kota, Tigera, z pazurami, z powodu nadmiaru moich suchych żartów w ostatnich recenzjach i przestanie mi tak być do śmiechu.
Różni wykonawcy, "Mystic.30", Mystic Production
6/10








