Ania Rusowicz "Przebudzenie": Życia nie oszukasz [RECENZJA]
Nowa płyta Ani Rusowicz nie powstała na fali retromanii - wszak cała jej dotychczasowa solowa twórczość jest mocno osadzona w rocku rodem z lat 60. czy 70. Nie inaczej jest z "Przebudzeniem". Słychać tam ulubione muzyczne rejony Rusowicz, takie jak blues czy bigbit. Muzyka retro, ale za to narracja osadzona we współczesności.
Trochę diva rocka psychodelicznego, trochę szalony kapelusznik - taka Ania Rusowicz spogląda z okładki "Przebudzenia". Nie jest to jednak przebudzenie w kwestii kierunku muzycznego. Tu ciężko dostrzec jakieś zmiany. Dla jednych to dobrze, inni zaś uznają to za stagnację. Ale z drugiej strony - po co zmieniać coś, co działa dobrze?
"Ty snujesz wielkie plany, masz życie idealne / I wszyscy ciebie śledzą na twoim Instagramie / Lecz życia nie oszukasz, więc daj mu jedną szansę / By mogło ci pokazać, jak bardzo jest realne" - śpiewa w piosence "Do lasu". Innym zaś razem apeluje o opamiętanie i zwolnienie tempa, śpiewając w "Świecie stój": "Gdyby choć tak mieć wpływ na czas / Na krótką z chwil się wylogować / Zniknąć lub się rozpłynąć we mgle / Po linie iść i balansować".
Eskapistyczne teksty są pewnie wypadkową wielu doświadczeń, wśród najważniejszych zaś artysta wymienia podróże, które miała odbyć przed nagraniem nowej solowej płyty. Na którą fani musieli czekać około 6 lat.
W międzyczasie Rusowicz wydała m.in. album z projektem niXes, robiąc stylistyczny skok w bok. Jednak "Przebudzenie" to wyraźny sygnał, że dla artystki prawdziwym domem są rejonem bluesowo-rockowe. Podczas jednej z podróży miała zresztą odwiedzić Nowy Orlean. I ten Nowy Orlean nawet słychać na "Przebudzeniu". Nowe kompozycje aż kipią od solówek na instrumentach dętych. Choćby w numerze "W dali dom" czy "Niepewności", którą otwierają dźwięki saksofonu.
Trudno przyczepić się do któregokolwiek z elementów na płycie "Przebudzenie". Aranże dopracowane, kompozycje spójne, melodie wpadają w ucho, a do tego słowa poruszające ważkie i aktualne kwestie. Jeśli ktoś nie ma nic przeciwko retromanii - płyta powinna trafić w dziesiątkę. Jeśli ktoś woli Rusowicz w wersji znanej z niXes, tak jak wyżej podpisana, na końcu maratonu może poczuć lekkie znużenie.
Ania Rusowicz "Przebudzenie", Agora
6/10