MATA TOUR 2040 : ) w Krakowie: "Ja to kupuję" [RELACJA]
Raz już w tym roku miałem okazję być na koncercie Maty. Ciepły letni wieczór, jeziorko i niesamowita atmosfera Rap Stacji - właśnie w takich okolicznościach "Lloret de Mar" czy "Schodki" są zupełnie innym doświadczeniem i potrafią porwać tłumy do tańca i śpiewania. Niemniej, byłem ciekaw, co Młody Matczak przygotował na swój dotychczas największy solowy koncert w krakowskiej Tauron Arenie. I choć wiele osób krytykowało poprzednie koncerty w ramach tej trasy (haters gonna hate), ja się nie zawiodłem.

Tradycyjnie już całe show, poprzedzone kilkunastominutowym intrem z ambientową muzyką i projekcją dzieł natury, rozpoczęło się od klimatycznego "up! up! up!". Wielu może kojarzyć Matę z mocno trapowymi brzmieniami i "patusiarskim" zachowaniem, natomiast w jego repertuarze naprawdę nie brakuje emocjonalnych ballad opartych na gitarowych brzmieniach - "up! up! up!" czy "Żólte flamastry i grube katechetki" były tego dobrym przykładem. Chwilę później, gdy zagrał "JESTEM POJ384NY", to udowodnił, że nie bez powodu "był już top jeden raz" w polskim rapie.
"Jezus Chrystus Królem Polski" - tymi podniosłymi słowami przywitał się z krakowską publicznością. Widać u niego ostatnio ogromną potrzebę emanowania swoją polskością, co potwierdza chociażby biało-czerwone logo #MATA2040 czy współpraca z Adidasem i (również biało-czerwone) Campusy - ale o nich więcej później. No właśnie, Mata jest ostatnio na etapie rolloutu swojego długo zapowiadanego krążka "#MATA2040". To właśnie pod tym szyldem odbywa się wyprzedana trasa koncertowa po największych arenach w Polsce, w ramach której krok po kroku dostajemy pierwsze snippety oraz single, jak "HATERS GONNA HATE" czy "sorry, taki jestem ;(".
Wielcy nieobecni na koncercie Maty w Krakowie
Nikogo nie powinno już dziwić, że Mata to artysta, który na polskiej scenie nie stroni od ciekawych i nietypowych gościnek. Wystarczy wspomnieć o Skolimie, Maryli Rodowicz, Roxie Węgiel czy Tommym Cashu. Nic dziwnego więc, że fani przed każdym koncertem zadają sobie pytanie: "Jacy goście pojawią się dzisiaj?!". Pomijam już fakt, że uzależnianie swojego zadowolenia z koncertu jakiegoś artysty od obecności innych jest dość słabe (choć nie ukrywam, że Maryla Rodowicz w Sławie to było coś).
Dlatego już w połowie występu Mata uciął wszelkie spekulacje. Z racji, że wczorajsze show w krakowskim Tauronie było jego największym solowym koncertem, chciał przeżyć je tylko z przyjaciółmi z liceum - z ekipą GOMBAO 33. Takim oto sposobem dostaliśmy szereg legendarnych bangerów w pełnym składzie, takich jak "NAJLEPSZA W TYM KLUBIE", "Blok", "Łyk i Buch", "Młody Bachor", "Gombao 33", czy na sam koniec - "NIENAWIDZĘ BYĆ W KLUBIE".
Muszę przyznać, że artyści pokroju Maty, mający tak wiele hitów, miewają niemały problem z ułożeniem setlisty. Tutaj Młody Matczak postawił na swoje najnowsze utwory: była większość numerów z "2039: Złote Piaski", były wszystkie trzy z projektu "3347", kilka z "CBW" czy z "<33".
Zaskakiwać mógł jedynie brak "100 dni do matury", "Biblioteki Trap" czy "Patoreakcji" ze wcześniejszych projektów. Jednak ja to kupuję, że Mata stawia na nowsze rzeczy, które lepiej z nim rezonują, choć publiczność długo po zakończeniu koncertu do znudzenia skandowała "Patoreakcja, Patoreakcja" - nadaremno.
Mata docenia wsparcie fanów
Wspominałem już o Campusach Maty? Pod koniec koncertu artysta zaprosił 33 osoby z publiczności, którym udało się kupić wspomniane buty przed wydarzeniem. Z założonymi husarskimi skrzydłami, w towarzystwie fanów na scenie, zaśpiewał "HEAVY". Był to jeden z lepszych momentów wczorajszego wieczoru. Naprawdę fajna akcja.
Po "HEAVY" Mata w ramach rekompensaty za brak gości puścił trzy snippety z nadchodzącego "#MATA2040", w tym mocno rapowe "BĘDĘ PREZYDENTEM" i lovesongowe "To nie prawda, że nie lubię róż". Choć miałem obawy co do nowego albumu, te numery utwierdziły mnie w przekonaniu, że jest na co czekać. Sam kawałek "BĘDĘ PREZYDENTEM" szeroko poniósł się w social mediach za sprawą mocnego politycznego zabarwienia, co akurat w przypadku Maty nikogo nie powinno dziwić. Raper wspominał też w trakcie koncertu, że czuje ogromną presję i stara się stworzyć płytę, która zadowoli zarówno zwolenników "starego Maty", jak i nowszych brzmień, ale patrząc po dotychczasowych snippetach, myślę, że podoła.
Widać było, jak bardzo dopracowany jest każdy szczegół widowiska, choćby genialne animacje w tle. Wiem, że dla wielu będzie to kontrowersyjne, ale naprawdę spodobał mi się pomysł z wykorzystaniem sztucznej inteligencji do modyfikacji wizerunku Maty, jak miało to miejsce w przypadku numeru "Faka".
Futurystyczne motywy pozostaną z Matą na długo i czuję, że jeszcze przez jakiś czas będzie z nich czerpać. A przecież już na wiosnę czeka go wyprzedany solowy koncert na Narodowym, więc kto wie, co wymyśli do tego czasu. Jedno po tym wieczorze jest pewne - jesteśmy już naprawdę blisko jednej z najbardziej wyczekiwanych premier w polskim rapie od kilku lat. Osobiście nie mogę się doczekać, aż "#MATA2040" ujrzy w końcu światło dzienne.


![Cinnamon Guy: "Kwestie wizualne muszą iść w parze z muzyką" [WYWIAD]](https://i.iplsc.com/000M17P1K79R1U7G-C401.webp)


![Parkway Drive: Sami byliśmy zaskoczeni, że nagraliśmy pozytywny utwór [WYWIAD]](https://i.iplsc.com/000M1BG2R7Q1XPPH-C401.webp)



