Marcin Miller walczy o zdrowie. Rehabilitacja kosztuje go majątek
Lider zespołu Boys od dłuższego czasu zmaga się z poważnymi problemami z kręgosłupem. Wymaga codziennej rehabilitacji, której koszty ponosi z własnej kieszeni. Jak przyznaje, tanio nie jest, ale nie ma innego wyjścia – chce pozostać aktywny mimo bólu.

Marcin Miller, gwiazda disco polo znany z takich hitów jak "Jesteś szalona", w ostatnich miesiącach musiał zmierzyć się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Muzyk cierpi na przepuklinę trzech kręgów kręgosłupa. Swoimi zmaganiami dzieli się również z fanami w mediach społecznościowych.
Na jednym z nagrań, które opublikował, pokazał, jak trudna stała się dla niego codzienność: "Jak co rano, najprostsze rzeczy są najtrudniejsze. Majtki już włożyłem. To jest wyzwanie, skarpet już nie włożę" - mówił, nie kryjąc bólu.
Rehabilitacja każdego dnia i treningi w domu
W rozmowie z "Faktem" artysta przyznał, że codziennie musi dbać o kręgosłup, wspierając się pomocą specjalistów:
"Mam rehabilitację prawie codziennie. Nie na NFZ, bo tam są olbrzymie kolejki. Chodzę prywatnie i za każdą wizytę sporo płacę" - podkreślił.
Oprócz zabiegów korzysta z pomocy trenera personalnego i masażysty, a w domu wykonuje zalecane ćwiczenia.
"Tak sobie do głowy to już wbiłem, że to codziennie rano ćwiczę. Zresztą ja nigdy się nie załamywałem" - dodał.
Ból bywa nie do zniesienia
Choć rehabilitacja przynosi poprawę, Miller nie ukrywa, że to bolesny i trudny proces.
"To są ćwiczenia, które muszą iść swoim rytmem. Ale są też takie momenty, kiedy to masażysta musi działać, a ja wtedy krzyczę z bólu i przeklinam. On to rozumie, że może bardzo boleć. I wcale temu się nie dziwi" - mówi otwarcie.
Ceny rehabilitacji Millera nie należą do najniższych
Koszty leczenia rosną z tygodnia na tydzień, zwłaszcza że zabiegi odbywają się regularnie. "Za taki jeden seans płacę 150-250 zł. Ale warto zapłacić. Po takiej rehabilitacji nie czuję się zmęczony, tylko szczęśliwy" - wyznał Miller.
Scena nadal jego miejscem, ale bez szaleństw
Mimo problemów zdrowotnych lider Boysów nie planuje kończyć kariery. Choć musiał dostosować występy do swoich możliwości, nadal czerpie radość ze śpiewania. - "Niektórych rzeczy nie mogę już robić i pewne rzeczy się dla mnie skończyły. Musiałem się z tym pogodzić, że nie mogę już skakać z nogi na nogę. To jest wstrząs i boję się o swój kręgosłup".
Miller przyznaje, że pogodził się z tym, że pewne rzeczy to już przeszłość. Skupia się teraz na tym, by mimo trudności nadal dawać fanom to, co najcenniejsze - muzykę.