Lynyrd Skynyrd, Krzysztof Klenczon, Randy Rhoads, i Bogdan Łyszkiewicz. Znani muzycy, którzy zginęli w wypadkach
Tomasz Słoń
45 lat temu doszło do jednej z największych katastrof z udziałem muzyków. W wypadku samolotu wiozącego członków znanego rockowego zespołu Lynyrd Skynyrd, zginęło wówczas m.in. dwóch najważniejszych muzyków. Ale lista popularnych osób, które straciły życie w katastrofach - czy to lotniczych, czy samochodowych - jest niestety długa. Przypominamy okoliczności śmierci m.in. Krzysztofa Klenczona, Randy Rhoadsa, Aaliyah, Falco i Bogdana Łyszkiewicza.
Eddie Cochran (17.04.1960)
Ten amerykański rockandrollowy wokalista (posłuchaj!) zakończył w Bristolu trwającą aż 4 miesiące trasę koncertową po Anglii. Chciał szybko wracać do USA, ale najbliższy lot miał z Londynu. Dlatego by się tam szybko dostać wynajął taksówkę, do której wsiedli także: 25-letni Gene Vincent (jeden z pionierów rock and rolla), narzeczona 21-letniego Cochrana, 20-letnia Sharon Sheeley i 29-letni tour manager Patrick Tompkins.
Kierowcą nowiutkiego Forda Consula był 19-letni George Martin. Tuż przed północą, w okolicach Chippenham, stracił on przy prędkości ok. 100 km/h panowanie nad kierownicą i z impetem uderzył w betonową latarnię.
Cochran, siedzący z tyłu na środkowym siedzeniu, został wyrzucony z auta i doznał poważnych obrażeń głowy, w konsekwencji zmarł kilka godzin później w szpitalu. Pozostali wyszli z wypadku z niewielkimi obrażeniami.
Lynyrd Skynyrd (20.10.1977)
Mający prawie 30 lat dwusilnikowy pasażerski samolot Convair CV-240 już wcześniej borykał się z problemami technicznymi, dlatego miał to być ostatni przelot z udziałem grupy Lynyrd Skynyrd (posłuchaj!), która odbywała właśnie tournée po USA. Po 2.5 godzinach lotu do Baton Rogue, prawy silnik maszyny zaczął nagle prychać, ale piloci zapewniali, że wszystko jest w porządku. Jednak w pewnym momencie zgasł i rozpoczęło się przygotowywanie do awaryjnego lądowania. Po chwili, z powodu braku paliwa, wysiadł także drugi silnik. Pilotom nie udało się dolecieć do najbliższego lotniska i maszyna rozbiła się w bagiennym, zalesionym terenie niedaleko Gillsburg, w Mississippi.
Na miejscu zginęli: wokalista Ronnie Van Zant (29 lat), gitarzysta i kompozytor Steve Gaines (28 lat), jego starsza siostra, 29-letnia Cassie (wokalistka śpiewająca w chórku), a także jeden z road menedżerów zespołu oraz obaj piloci. Pozostali muzycy i członkowie ekipy odnieśli poważne obrażenia, ale przeżyli. W sumie samolotem leciało 24 pasażerów.
W oficjalnym raporcie na temat tej katastrofy można przeczytać, iż przyczyną była "utrata paliwa i w konsekwencji całkowity brak mocy w obu silnikach, do czego doprowadziła nieuwaga załogi w czasie tankowania".
Krzysztof Klenczon (Czerwone Gitary) (25.02.1981)
Były lider Czerwonych Gitar (posłuchaj!) od 1973 r. mieszkał w Chicago, w USA. Tego dnia wracał nad ranem samochodem (sportowy Ford Mustang) z żoną Alicją, z charytatywnego koncertu w klubie Milford (wystąpili wówczas także m.in. Czesław Niemen i Krzysztof Krawczyk). Najpierw prowadziła małżonka, potem się jednak zamienili. Kilka minut później wjechał w nich rozpędzony samochód. 39-letni Klenczon trafił nieprzytomny do szpitala, gdzie przeszedł operację. Niestety, w wyniku ran odniesionych w wypadku, zmarł 7 kwietnia 1981 roku. Jego żona odniosła tylko lekkie obrażenia.
Randy Rhoads (Ozzy Osbourne) (19.03.1982)
To jedna z najdziwniejszych katastrof z udziałem muzyka. 25-letni Randy Rhoads był wówczas gitarzystą w zespole Ozzy’ego Osbourne’a (posłuchaj!), odbywali duże tournée po USA. Tego dnia o poranku kierowca jednego z ich autobusów, jakimi na co dzień podróżowali, zatrzymał się na prywatnym lotnisku w Leesburg na Florydzie, gdyż trzymał tam swoją prywatną awionetkę Beechcraft Bonanza. Zaproponował krótkie loty. W drugi zabrał na pokład Randy'ego Rhoadsa, który bał się latać, i 58-letnią fryzjerkę/makijażystkę zespołu Rachel Youngblood.
W pewnym momencie pilot postanowił bardzo nisko przelecieć nad drugim autokarem wiozącym członków zespołu, w tym Ozzy’ego Osbourne’a i jego żonę Sharon. Prawdopodobnie chciał ich dla kawału obudzić. Przy trzecim podejściu zawadził jednak prawym skrzydłem o autobus. Awionetka uderzyła w znajdujący się obok budynek i wybuchła. Cała trójka na pokładzie zginęła.
Sekcja zwłok wykazała, że pilot był pod wpływem kokainy. W organizmie Randy'ego Rhoadsa nie znaleziono żadnych narkotyków.
Cliff Burton (Metallica) (27.09.1986)
24-letni basista Cliff Burton, podróżował autobusem wraz z Metalliką (posłuchaj!) w ramach jej tournée po Szwecji. Tuż przed 7 rano, gdy wszyscy jeszcze spali, pojazd nagle zaczął jechać zygzakiem. W pewnym momencie wypadł z drogi i wywrócił się na bok. Burton, który spał na górnym łóżku, został wyrzucony na zewnątrz autobusu i przygnieciony przez pojazd. Zginął na miejscu, pozostałym muzykom nic się nie stało.
Co ciekawe, gitarzysta zespołu Kirk Hammett, wspominał wielokrotnie, że przez lata nie dawał mu spokoju fakt, że Burton otrzymał miejsce z tyłu autobusu, bo przegrał z nim w karty. "To mnie dręczy" - twierdził po latach.
Kierowca w wyniku śledztwa został uniewinniony z zarzutu spowodowania wypadku. Sam tłumaczył, iż musiał wjechać na niewidoczny lód, co doprowadziło do utraty panowania nad pojazdem, a w efekcie do wypadku.
Falco (06.02.1998)
Austriacki wokalista mieszkał od 1996 roku w Puerto Plata na Dominikanie, gdzie m.in. nagrywał nową płytę. Tego dnia pojechał na obiad do jednej z restauracji i po godzinie 16 wsiadł do swego auta, terenowego Mitsubishi Moreno. Zrobił rundkę na parkingu i po chwili gwałtownie przyśpieszył. Wjechał na główną drogę, prosto pod jadący z prędkością ok. 100 km/h turystyczny autobus. Jego kierowca nie miał szans zareagować i doszło do uderzenia. 41-letni Falco (posłuchaj!), który naprawdę nazywał się Hans Hölzel, zginął na miejscu.
Sekcja zwłok wykazała w jego organizmie 1.5 promila alkoholu, a także kokainę i marihuanę. Falco był jedyną ofiarą tego wypadku.
Cozy Powell (05.04.1998)
Jeden z najlepszych rockowych perkusistów świata (grał m.in. z Black Sabbath, Rainbow, Whitesnake) miał romans z mężatką, Sharon Reeve. Tego dnia zadzwoniła do niego ok. 20.30 z prośbą o szybki przyjazd, gdyż miała scysję z mężem. 50-letni Cozy Powell nie zastanawiał się długo - wsiadł do swego Saaba 9000 i pojechał do niej. W okolicach Bristolu, jadąc z prędkością 167 km/h, przy fatalnych warunkach pogodowych, w dodatku rozmawiając z narzeczoną przez telefon komórkowy, stracił panowanie nad autem. Wpadło ono w poślizg i uderzyło w środkową barierkę po czym wylądowało na dachu na pasie zieleni. Powell nie miał zapiętych pasów, więc został wyrzucony przez przednią szybę. Zmarł w szpitalu.
Okazało się, że w momencie wypadku miał we krwi przekroczony dozwolony prawem poziom alkoholu. Ponadto chwilę przed wypadkiem przebiciu uległa tylna opona, co najprawdopodobniej było główną przyczyną utraty panowania nad autem.
Bogdan Łyszkiewicz (Chłopcy z Placu Broni) (23.06.2000)
Lider Chłopców z Placu Broni (posłuchaj!) podróżował wraz ze swoją przyjaciółką. Sam prowadził swego sportowego Chevroleta Camaro, którego przywiózł z USA. Nie był dobrym kierowcą, o czym świadczyły liczne wgniecenia na jego aucie, ale lubił szybką jazdę. Około godziny 17, w miejscowości Rybitwy koło Płońska, postanowił stanąć na stacji benzynowej. Skręcił w lewo, ale nie zauważył nadjeżdżającego z przeciwka Opla Omegi. Doszło do zderzenia, w wyniku którego 35-letni Łyszkiewicz został w stanie ciężkim przewieziony do szpitala. Niestety, nie udało się go uratować i zmarł przed godz. 23.
Pasażerka Łyszkiewicza została tylko lekko ranna, a jadącym Oplem nic się nie stało.
Aaliyah (25.08.2001)
22-letnia wokalistka Aaliyah (posłuchaj!) wracała z Bahamów, gdzie kręciła swój nowy teledysk "Rock The Boat", na Florydę. Wynajęta Cessna 402B to mały, dwusilnikowy samolot, mogący pomieścić siedmioro pasażerów. Ale na pokład weszło osiem osób wraz ze sporym bagażem. Zaraz po oderwaniu się od ziemi samolot rozbił się tuż za pasem startowym i stanął w płomieniach. Wszyscy na jego pokładzie zginęli na miejscu.
Śledztwo wykazało, że przyczyną wypadku było przeciążenie samolotu, w dodatku pilot nie miał ważnych uprawnień i był pod wpływem narkotyków i alkoholu.
Lisa "Left Eye" Lopes (TLC) (25.04.2002)
Do wypadku doszło w Hondurasie, gdzie 30-letnia raperka (znana z grupy TLC - posłuchaj!) przebywała na wakacjach, w ramach jej "duchowych rekolekcji". Kierowane przez nią wypożyczone terenowe auto Mitsubishi Montero Sport, nagle zjechało z drogi, by uniknąć kolizji z nadjeżdżającym z przeciwka innym pojazdem. Kilkakrotnie przekoziołkowało i uderzyło w dwa kolejne drzewa. Wszyscy jadący autem, w sumie 9 osób, wypadli z samochodu, ale tylko Lisa "Left Eye" Lopes zginęła. Ostatnie chwile przed wypadkiem zostały uwiecznione na taśmie wideo przez pasażera siedzącego na przednim siedzeniu.
Lisa Lopes nie miała międzynarodowego prawa jazdy, jechała zbyt szybko i w pewnym momencie straciła kontrolę nad autem, gdyż za późno zobaczyła inny pojazd. Gwałtownie skręciła kierownicą w lewo, co doprowadziło do wypadku.
Paweł Berger (Dżem) (27.01.2005)
Muzycy grupy Dżem (posłuchaj!) wracali swym busem Renault Master z jednego z licznych koncertów, tym razem z Rzeszowa. Byli już na autostradzie A4 w okolicach Jaworzna, na drodze miejscami zalegało błoto pośniegowe. Nagle ok. 6 rano uderzył w nich samochód osobowy Toyota Corolla, prowadzony przez 50-letnią kobietę. Podczas wyprzedzania wpadła w poślizg i straciła panowanie nad kierownicą. Uderzyła w metalową barierkę, odbiła się od niej i wówczas wpadła w busa Dżemu. W efekcie wypadł on z drogi, następnie dachował i stoczył się ze skarpy do rowu. Na miejscu zginął klawiszowiec, 55-letni Paweł Berger, ciężko ranny został basista Benedykt Otręba, pozostali muzycy odnieśli lekkie obrażenia
Sprawczyni wypadku nie odniosła żadnych obrażeń.
Tomasz Słoń