Paweł Berger (Dżem): W drodze do nieba. 15. rocznica śmierci
"Pracy jest dużo, ale najwięcej jest jeżdżenia po tych naszych dziurach i to jest najbardziej wkurzające. Najbardziej nas wykańczająca to jest właśnie podróż" - powiedział Paweł Berger w wywiadzie udzielonym przed koncertem Dżemu w Rzeszowie. Kilka godzin po występie okazało się, że był to jego ostatni wywiad. 15 lat temu, 27 stycznia 2005 roku na autostradzie A4 w pobliżu Jaworzna doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął klawiszowiec i współzałożyciel polskiej legendy bluesa.
Dżem w 1989 r. Paweł Berger pierwszy z lewej, drugi z prawej Rysiek RiedelKrzysztof WójcikAgencja FORUM
Dżem (sprawdź!) to zespół mocno dotknięty przez tragedie - w 1994 roku zmarł Ryszard Riedel, wokalista grupy i jedna z najbardziej charakterystycznych postaci na bluesowej scenie. Po jego odejściu formacja kontynuowała działalność - początkowo z Jackiem Dewódzkim, potem (od 2001 roku) z Maciejem Balcarem.
Pod koniec sierpnia 2004 roku ukazał się album "2004" - był to pierwszy materiał z Balcarem i zarazem pierwszy od czterech lat ("Być albo mieć"). Grupa miała za sobą dobrze przyjęte występy dla wielotysięcznej publiczności na Przystanku Woodstock (w 2003 i 2004 r.), udokumentowane płytami.
Wielkimi krokami zbliżała się także premiera "Skazanego na bluesa" Jana Kidawy-Błońskiego, w którym rolę Ryśka Riedla zagrał Tomasz Kot. W filmie wystąpili też muzycy Dżemu.
Na autostradzie A4 bus, którym podróżowali muzycy Dżemu z Rzeszowa, został potrącony przez wyprzedzający go inny samochód, który wpadł w poślizg. Auto wpadło do rowu i przekoziołkowało.
W wypadku zginął Paweł Berger, pozostali muzycy, menedżer i kierowca zostali ranni - najciężej basista Beno Otręba, który miał złamane ramię. Przyczyną zgonu 54-letniego klawiszowca Dżemu było poważne uszkodzenie kręgosłupa.
Ryszard Riedel (1956-1994)
30 lipca 1994 roku zmarł Ryszard Riedel, niezapomniany wokalista grupy Dżem. Przyczyną śmierci muzyka była niewydolność serca spowodowana długoletnim uzależnieniem. Na jego grobie w Tychach na Wartogłowcu wykuto cytat "W życiu piękne są tylko chwile..." z piosenki "Naiwne pytania". 30 lipca 1994 roku zmarł Ryszard Riedel, niezapomniany wokalista grupy Dżem. Na jego grobie w Tychach na Wartogłowcu wykuto cytat "W życiu piękne są tylko chwile..." z piosenki "Naiwne pytania".
W 2011 r. w Tychach stanęła rzeźba Ryśka Riedla. Pomnik pojawił się przy przystanku autobusowym, z którego wokalista odjeżdżał do Katowic.Artur BarbarowskiEast News
Ryszard Henryk Riedel urodził się 7 września 1956 r. w Chorzowie jako drugie dziecko Małgorzaty i Jana Riedlów. Od najmłodszych lat zdradzał talent do sztuk plastycznych, uchodził za zdolnego rysownika. Zaczytywał się także w książkach o Indianach i Dzikim Zachodzie. Nigdy nie pobierał lekcji śpiewu. Edukację szkolną zakończył na siódmej klasie szkoły podstawowej.fot. Robert KrólReporter
W 1973 r. dołączył do zespołu Jam, wykonującego covery takich grup rockowych jak Free, The Rolling Stones czy Spencer Davis Group. Riedel zastąpił w roli wokalisty klawiszowca Pawła Bergera. Imponował nie tylko naturalną umiejętnością śpiewu, ale także amerykańskim frazowaniem, żartobliwie nazywanym "śpiewaniem po norwesku". W 1974 r. zespół - na skutek błędu organizatora, przygotowującego plakaty - zmienił nazwę na Dżem.Mirosław WstępniakFotonova
Rok później Riedel powrócił, a zespół nagrał jeden ze swoich najwyżej cenionych albumów "Najemnik", na którym znalazły się takie utwory jak m.in. "Wehikuł czasu" czy ballada "Modlitwa III - pozwól mi". "Pozwól mi spróbować jeszcze raz/ Niepewność mą wyleczyć/ Za pychę i kłamstwa, za me nałogi (...)/ Te świństwa duże i małe, za mą niewiarę/ Rozgrzesz mnie" - śpiewał Riedel na pięć lat przed śmiercią. Wokalista ponownie popadł w nałóg - za niesubordynację znów został wyrzucony z zespołu; w trasę koncertową po NRD i ZSRR pojechała pieśniarka Martyna Jakubowicz. Z Dżemem podczas koncertu w Gdańsku (1986 r.).Mirosław WstępniakFotonova
"Dopóki będę czuł, że jest napięcie na scenie będę to robił. Ale jak się na tym złapię, że ma to być tylko dla szmalu - pójdę w cholerę" - mówił w jednym z wczesnych wywiadów. Warszawa, 1993 r.Mieczysław WłodarskiReporter
Wokalista pogrążał się w uzależnieniu, a jego zespół coraz częściej musiał radzić sobie bez niego; na czele formacji występowali gościnnie m.in. Irek Dudek i Tadeusz Nalepa. W 1989 r., nie mogąc liczyć na swojego wokalistę, Dżem nagrał płytę instrumentalną "The Band Plays On...". Warszawa, 1993 r.Mieczysław WłodarskiReporter
"Były też takie okresy, że musieliśmy rzucać granie i szukać pracy. Czego ja wtedy nie robiłem? Raz dostałem pracę w Spółdzielni Rolniczej - tam trzeba było być wszystkim - od murarza do zaganiacza byków..." - wspominał początki. Koncert Dżemu w Ośrodku Kultury Arsus, Warszawa, 1993 r.Mieczysław WłodarskiReporter
"Ten niesforny, niesumienny, nieobliczalny, uciążliwy w studiu wokalista przemieniał się na scenie - niezależnie od swego stanu - we władcę absolutnego tłumu. W kapłana odprawiającego rockowe msze. Oczywiście jeśli dotarł na koncert - bo to też nie było takie pewne. Jeśli się nie spóźnił, jeśli gdzieś się nie zapodział... Ale jeśli się nie spóźnił ani nie zapodział - wystarczyło, że rzucił to swoje 'Sie macie ludzie!' i już miał tych ludzi u stóp. Właśnie na scenie jeszcze lepiej pokazywał, jakiego formatu był artystą. Jaką miał władzę nad słuchaczami. Jaką siłę miały jego naturalność i autentyzm. Po prostu hipnotyczną... Nie musiał uciekać się do grepsów, układanej choreografii. Wystarczyło, że był sobą. Że miał te swoje dżinsy, trampki albo kowbojki, ten swój kapelusz na głowie" - tak o wokaliście pisał Jan Skaradziński w biografii "Rysiek". Koncert Dżemu w Ośrodku Kultury Arsus, Warszawa, 1993 r.Mieczysław WłodarskiReporter
"Jest coś na czym bardzo mi zależy, żeby ludzie o tym wiedzieli, bo ciągnie się to kupę lat... Wychodzę zawsze na scenę trzeźwy i świadomy tego co robię. Nigdy na scenie nie byłem pijany. A mój sposób zachowania... Tak śpiewam, nie jestem maszyną i w pełni się kontroluję" - mówił w jednym z wywiadów. Warszawa, 1993 r.Mieczysław WłodarskiReporter
"Zawsze mówiłem mojej żonie, że zrobię kiedyś świetną kapelę, będziemy grać, będzie wspaniale. Ona tylko patrzyła na mnie i mówiła: tak, tak... Ale na dnie duszy nie wierzyła mi. Potem jak już był zespół, graliśmy, przypominała mi, tak jak ty przed chwilą: pamiętasz jak zawsze o tym mówiłeś?" - mówił niezapomniany Rysiek. Na zdjęciu podczas koncertu na festiwalu w Jarocinie (1992).Andrzej IwańczukReporter
Teksty Riedla miały charakter autobiograficzny - opisywały życie włóczęgi, niepasującego do oczekiwań społeczeństwa. Często nazywany był "ostatnim prawdziwym hippisem", co przejawiało się nie tylko w wyglądzie i pacyfistycznych poglądach wokalisty, ale także w jego zmaganiach z używkami - głównie heroiną - oraz niedyspozycyjnością; zdarzało mu się opuszczać sesje nagraniowe, czasami nawet własne koncerty. Na zdjęciu podczas koncertu na festiwalu w Jarocinie (1992).Andrzej IwańczukReporter
"W życiu piękne są tylko chwile" - napis, wyryty na nagrobku Riedla, znajdującym się na cmentarzu w Tychach, to fragment tekstu piosenki "Naiwne pytania". Riedel napisał go w 1987 r. i zaśpiewał na płycie "Zemsta nietoperzy". W jednym z największych przebojów grupy Dżem, muzyk mierzył się z problemami przemijania i utraconej niewinności.Agencja SE/East News
Dżem zdobył reputację jednego z najważniejszych zespołów rockowych w kraju dzięki występom na festiwalach w Jarocinie i katowickiej Rawie Blues. Muzycy nazywani byli "polskimi Rolling Stonesami" czy "polską wersją The Doors", a Riedel porównywany bywał do lidera tej drugiej formacji Jima Morrisona. Charyzmatyczny wokalista Dżemu przyciągał młodą publiczność, do której "zagajał" na koncertach słynnym: "Sie macie ludzie!". Z Dżemem podczas koncertu w Gdańsku (1986 r.).Mirosław WstępniakFotonova
Berger w zespole był od początku, jeszcze pod nazwą Jam. Uważany był za pierwszego nieoficjalnego wokalistę formacji, ale po dołączeniu Riedla po kilku miesiącach było wiadomo, że to Rysiek stanie za mikrofonem. Jeszcze na początku lat 80. Berger opuścił Dżem, by wspierać Martynę Jakubowicz - na stałe wrócił w 1983 r.
"Mieliśmy wtedy i nadal mamy - i do siebie, i do swojego grania - bardzo liberalne podejście. Jak się spotykamy, to jest też czas na słuchanie, bo dużo słuchamy się nawzajem. Tak, najpierw słuchamy, a potem zaczynamy grać i z tego musi być jakiś wynik" - mówił Berger o pracy w zespole w jednym z wywiadów.
"Wzajemna cierpliwość. Po to, by mimo że każdy jest trochę inny, to te klocki lego pod tytułem Dżem, ustawione obok siebie, stanowiły całość" - dodawał.
Do jego ulubionych polskich zespołów należały Klan i Perfect. Wśród artystów zagranicznych najbardziej cenił sobie m.in. Erica Claptona, The Beatles, The Rolling Stones i Petera Greena.
Zdaniem Irka Dudka, który współpracował z Bergerem, był on "szarą eminencją" Dżemu i odgrywał w nim bardzo ważną rolę.
"Należał do tych artystów, którzy byli bardzo skromni, a przez swój taki śląski zadzior doszedł do niepowtarzalnego stylu grania. Nadawał Dżemowi klimat i to charakterystyczne brzmienie. Jeśli zabraknie go z tyłu, przy fortepianie, to będzie inna jakość" - powiedział Dudek już po śmierci klawiszowca.
Po kilku miesiącach przerwy - spowodowanych rehabilitacją Bena Otręby i poszukiwaniami nowego muzyka - Dżem jeszcze raz wrócił do żywych. Następcą Bergera został znany wcześniej z Gangu OlsenaJanusz Borzucki (gra w zespole do dziś).
"Lubił piwo, golonkę, budyń i jabłka. Palił papierosy Marlboro. Lubił stawiać pasjanse, majsterkować oraz kochał zwierzęta. Chciał zobaczyć Australię. Milion dolarów wydałby na zespół i najbliższych. Ogólnie z życia najlepiej wspomina wszystkie koncerty. Najmilszy prezent, jaki otrzymał w życiu, to córka [Mira Berger]" - to wpis o Pawle Bergerze na blogu historiabluesa.blogspot.com.
Był autorem muzyki do tak pomnikowych utworów Dżemu jak "Modlitwa III - pozwól mi" czy "Sen o Victorii". Na płytę "2004" napisał w sumie trzy nagrania, w tym "W drodze do nieba".
Paweł Berger został pochowany na cmentarzu w Piotrowicach, dzielnicy Katowic. Od 2007 roku w Kaliszu organizowany jest Festiwal Muzyczny "Gramy nad Prosną" im. Pawła Bergera (w sumie już osiem edycji). Dwa lata po śmierci klawiszowca ukazała się płyta "Pamięci Pawła Bergera", zawierająca zapis specjalnego koncertu z gościnnym udziałem przyjaciół i byłych współpracowników zespołu.