Edyta Górniak, Mandaryna, Janet Jackson i inni. Największe muzyczne skandale w telewizji
Tomasz Słoń
Telewizja to ostatnie miejsce, w jakim spodziewamy się, że stanie się coś, co będzie można określić mianem skandalu. Kontrola producencka, regulacje prawne, ograniczenia wiekowe - to wszystko powinno zapobiegać takim wydarzeniom. Ale artyści mają pomysły, które czasami wymykają się spod kontroli, powodując nieraz wielkie skandale. Dziś przypomnienie kilku najsłynniejszych przykładów, ze świata i z naszego podwórka.
Janet Jackson odsłania pierś
To był bez wątpienia największy skandal w historii występów w telewizji, u nas nazywany "Aferą sutkową". Na oczach 80 tys. fanów na stadionie w Houston i ok. 100 milionów widzów zgromadzonych przed telewizorami, Janet Jackson w pewnym momencie swego show odsłoniła prawą pierś. A zdarzyło się to w przerwie największego sportowego wydarzenia w USA, czyli Super Bowl, finału rozgrywek amerykańskiego futbolu.
1 lutego 2004 roku, w przerwie 38. finału, wystąpili Diddy, Nelly i Kid Rock, ale główną gwiazdą była Janet Jackson. Wokalistka wykonała dwa własne utwory "All For You" i "Rhythm of Nation", po czym na scenie pojawił się niespodziewanie, nie zapowiadany wcześniej, Justin Timberlake. Już wspólnie zaśpiewali jego przebój "Rock Your Body". Gdy występ dobiegał końca, wokalista zerwał nagle górną część jej gorsetu, odsłaniając niespodziewanie jej prawy sutek.
Wybuchł oczywiście wielki skandal, za który obwiniono przede wszystkim Janet Jackson. Podejrzewano ją, iż zrobiła to celowo, jako PR-ową zagrywkę promującą jej kolejny album "Damita Jo". Tak naprawdę był to jednak niefortunny przypadek - Justin Timberlake miał zerwać zewnętrzną część kostiumu wokalistki, ale zrobił to tak, iż pociągnął również za stanik. Ten ruch nie był wcześniej przećwiczony, bowiem pomysł pojawił się tuż przed występem.
Największy skandal w historii Super Bowl! 15 lat od "nipplegate"
Po występie, do Federalnej Komisji ds. Komunikacji wpłynęło aż 540 tys. skarg na występ Janet Jackson. W sumie to ona najbardziej ucierpiała na tym skandalu, w efekcie jej kariera załamała się. W przeciwieństwie do Justina Timberlake’a, który od początku odcinał się od całego incydentu i wybielał swój udział - twierdził, że nie było jego intencją odsłonięcie piersi Jackson. Tydzień później dostał dwie nagrody Grammy, a występ Janet Jackson podczas tej imprezy został odwołany.
"Afera sutkowa" miała jeszcze jedną, dość nieoczekiwaną konsekwencję. Jak przyznawał Jawed Karim, jeden ze współzałożycieli serwisu You Tube, właśnie incydent z Janet Jackson podsunął mu pomysł stworzenia serwisu, do którego ludzie mogliby wrzucać różne materiały wideo. Sam bowiem transmisji nie widział i nie był w stanie później oglądnąć incydentu, o którym wtedy mówili wszyscy.
Milli Vanilli nie śpiewają własnych utworów
Zdobywający coraz większą popularność, także w USA, niemiecki duet Milli Vanilli w lipcu 1989 oku występował w amerykańskim mieście Bristol, koncert pokazywała stacja MTV. Podczas wykonywania wielkiego przeboju "Girl You Know It’s True", nagle okazało się, iż obaj wokaliści śpiewają z playbacku - zacięła się bowiem płyta, z której szedł podkład zawierający także partie wokalne. Obaj wokaliści - Fabrice "Fab" Morvan i Robert "Rob" Pilatus - przez chwilę udawali, że wszystko jest w porządku, ale w końcu spanikowani... zbiegli ze sceny.
Co ciekawe, początkowo sprawa została zignorowana przez publiczność, ale wpadka uruchomiła cały łańcuszek kolejnych wydarzeń. Wkrótce okazało się, że tak naprawdę żaden z dwóch firmujących Milli Vanilli wokalistów w ogóle nie śpiewa w utworach grupy. Tak naprawdę robili to wynajęci wokaliści studyjni - Charles Shaw, John Davis i Brad Howell.
Skandal zakończył karierę zespołu, ale miał także tragiczne konsekwencje. 2 kwietnia 1998 roku w pokoju hotelowym we Frankfurcie znaleziono 32-letniego Roba Pilatusa - przyczyną śmierci było przedawkowaniem narkotyków i alkoholu, po które sięgał w następstwie stanów depresyjnych. Najwyraźniej nie poradził sobie psychicznie z wielkim medialnym zamieszaniem, jakie powstało po odkryciu mistyfikacji.
Na 2023 rok zaplanowano premierę filmu "Girl You Know It’s True", opowiadającego historię Milli Vanilli.
Edyta Górniak śpiewa hymn
W 2002 roku reprezentacja Polski w piłce nożnej zakwalifikowała się po długiej przerwie do Mundialu, czyli mistrzostw świata. Rozgrywane były w Korei Południowej. Pojechaliśmy tam z wielkimi nadziejami, przebąkiwano nawet o szansach na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Jednak przegraliśmy już pierwszy mecz z gospodarzami rozgrywek, a jedną z winnych miała być... Edyta Górniak.
Wokalistka została bowiem zaproszona do odśpiewania przed tym ważnym meczem naszego hymnu. Jednak "Mazurek Dąbrowskiego" w jej wykonaniu przypominał raczej... marsz żałobny lub kolędę, a nie energiczną pieśń, która miała dać piłkarzom dodatkową energię na boisku. Głównym zarzutem wobec Edyty Górniak było zbyt dalekie odejście od dobrze znanego wszystkim oryginału.
"Zbezczeszczony hymn", "Hańba i wstyd" - to tylko kilka nagłówków prasowych. W internecie pojawiła się nawet akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o odebranie Edycie Górniak ... obywatelstwa. Wysunięto też oskarżenia, iż mogło dojść do znieważenia hymnu, za co grożą konsekwencje prawne.
Wokalistka broniła się, że pierwotnie miała jej towarzyszyć orkiestra symfoniczną, a w ostatniej chwili okazało się, że będzie to orkiestra dęta. Ponadto nie mogła śpiewać tuż przy orkiestrze, więc z jej dyrygentem nie widzieli się nawzajem. "Każdy zaczął w swoim momencie i to był początek katastrofy" - wyjaśniała później w rozmowie z TVN24.
Zaraz po powrocie do Polski, na specjalnej konferencji prasowej, wyjaśniała: "Chciałam zaśpiewać ten hymn trochę wolniej niż śpiewają go kibice na stadionach, by wydobyć siłę słowa. Dlatego zamysł był taki, bym zaśpiewała go nieco wolniej niż zazwyczaj".
Sporo osób, w tym ze środowiska muzycznego, broniło Edytę Górniak, podkreślając, że w momencie wykonania hymnu pojawiło się wiele elementów, na jakie nie miała wpływu, m.in. ryk kilkudziesięciu tysięcy koreańskich kibiców siedzących na trybunach.
Sama wokalistka później przeprosiła publicznie wszystkich, którzy poczuli się urażeni jej interpretacją. I chyba trafnie podsumowała cały skandal: "Pewnie gdybyśmy wygrali mecz, moje wykonanie przeszłoby do historii. Ale przegraliśmy i winna jest ta, która nie dodała ducha walki".
Mandaryna fałszuje w Sopocie
To była spektakularna i pamiętana do dziś katastrofa, która w dodatku była do przewidzenia. Tylko jedna osoba tego nie wiedziała, sama Mandaryna. Jej popularność opierała się głównie na fakcie, iż była kolejną żoną Michała Wiśniewskiego, pojawiła się w telewizyjnym reality show "Jestem jaki jestem", z udziałem całej familii wokalisty Ich Troje. Potem Marta "Mandaryna" Wiśniewska postanowiła, że chce sama zacząć śpiewać.
Mąż oczywiście pomagał małżonce, zadbał z pomocą specjalistów o jej wizerunek, umożliwił nagranie solowej płyty "Mandaryna.com" (2004). Sprzedawała się ona całkiem nieźle, dlatego idąc za ciosem, rok później ukazał się drugi album "Mandarynkowy sen", promowany utworem "Ev'ry Night". To właśnie ten utwór zaprezentowała 3 września 2005 r. podczas Sopot Festival 2005.
Mimo ostrzeżeń m.in. męża, zaśpiewała go bez playbacku i była to wielka katastrofa. Nie trafiała w linię melodyczną i po prostu fałszowała. Okazało się, że nie potrafi w ogóle śpiewać, a w studiu wspomagała ją po prostu technologia.
"To jeden z najważniejszych występów w moim życiu" - mówiła na scenie, ale jak się okazało, był to początek końca jej szybkiej kariery wokalnej.
Sinead O’Connor podarła zdjęcie papieża
Do dziś uważa się to za jeden z największych skandali w historii amerykańskiej telewizji. 3 października 1992 r., w znanym amerykańskim programie telewizyjnym "Saturday Night Live", wystąpiła niezwykle popularna irlandzka wokalistka, 26-letnia Sinead O’Connor. Najpierw wykonała utwór "Success Has Made a Failure of Our Home", a po chwili niespodziewanie zaśpiewała a capella utwór "War" z repertuaru Boba Marleya.
Po ostatnich, nieco zmienionych w stosunku do oryginału, słowach tekstu ("Będziemy walczyć, uznajemy to za konieczne i wiemy, że wygramy, ponieważ wierzymy w zwycięstwo dobra nad złem"), wyciągnęła zdjęcie ówczesnego papieża Jana Pawła II i potargała je. Krzyknęła wtedy: "Walcz z prawdziwym wrogiem!". Publiczność zareagowała całkowitą ciszą - nikt nie klaskał, gwizdał i nie buczał.
Protest Sinead O’Connor związany był z aferą pedofilską w kościele katolickim w Irlandii i brakiem reakcji Watykanu po pojawieniu się doniesień medialnych. Co prawda sam jej występ odbił się szerokim echem w USA i na całym świecie, ale nie został wówczas dobrze przyjęty, a jego główne przesłanie zostało całkowicie zignorowane.
Środowiska konserwatywne domagały się bojkotu wokalistki, była wygwizdywana na koncertach, publicznie niszczono jej płyty. Nawet nie stroniąca od kontrowersji Madonna ją skrytykowała: "Myślę, że są lepsze sposoby na prezentację własnych poglądów, niż publiczne niszczenie wizerunku osoby, która tak wiele znaczy dla innych ludzi".
Sinead O’Connor przyznała, że fotografia, którą zniszczyła publicznie, zrobiona została w czasie pielgrzymki Jana Pawła II do Irlandii z 1979 roku i była to pamiątka po jej matce. Po latach wokalistka stwierdziła, że nie żałuje tego, co zrobiła, choć kosztowało ją to karierę. "Nie żałuję tego, co zrobiłam. To było wspaniałe, choć jednocześnie dość traumatyczne doświadczenie. Wszyscy zaczęli mnie traktować jak stukniętą su*ę" - powiedziała w wywiadzie dla "NYT".
W 2018 r. obecny papież Franciszek prosił o przebaczenie za zbrodnie Kościoła katolickiego w Irlandii, w tym odkryte wcześniej masowe groby pod katolickimi ośrodkami dla młodzieży.
Tomasz Słoń