Milli Vanilli: Historia wielkiego oszustwa

25 lat temu miała miejsce jedna z największych mistyfikacji w dziejach muzyki. 19 listopada 1990 roku po raz pierwszy w historii cofnięto decyzję o przyznaniu nagrody Grammy. Prestiżową statuetkę odebrano grupie Milli Vanilli, gdy okazało się, że cały udział wokalistów Roba Pilatusa i Fabrice'a Morvana przy produkcji wyróżnionego albumu "Girl You Know It's True" sprowadzał się do... wystąpienia w teledysku.

Rob Pilatus i Fab Morvan (Milli Vanilli)
Rob Pilatus i Fab Morvan (Milli Vanilli)SIPAEast News

W 1989 roku podczas koncertu w Connecticut wyszło na jaw, że zespół Milli Vanilli śpiewa z playbacku. Był to jednak dopiero wierzchołek góry lodowej. Wkrótce potem okazało się bowiem, że w istocie zespół w ogóle nie śpiewa. Członkowie grupy przyznali się publicznie, że to nie ich głosy rozbrzmiewają na nagrodzonej płycie. Faktycznie na nagraniach zespołu śpiewali wynajęci wokaliści - John Davis i Brad Howell.

Duet został założony przez producenta i menedżera Franka Fariana w Niemczech w 1988 r. Debiutancki album "All or Nothing" odniósł niebywały sukces na arenie międzynarodowej. Wzrastająca w rekordowym tempie popularność grupy porównywana była do sukcesu Beatlesów. Historia pokazała, że było to jednak porównanie mocno na wyrost.

Milli Vanilli także stali się legendą - niestety diametralnie odmienną od legendy czwórki z Liverpoolu.

Menager i producent zespołu Frank Farian już w latach 70. "zasłynął" z niechlubnych manipulacji muzycznych, wówczas związanych z grupą Boney M. Podczas koncertów zespół również korzystał z playbacku. W przypadku duetu Milli Vanilli Farian nastawiony był od początku na rychły rozwój kariery, która opierać się miała przede wszystkim na taneczno - koncertowym show. Miał dwóch świetnych tancerzy i pomysł na to, jak "obejść" fakt, że nie umieją oni śpiewać...

Skandal, jaki towarzyszył oszustwu, trwale przekreślił dalszą karierę zespołu. Presja wywierana przez (byłych) fanów sprawiła, ze zespół na stałe zniknął z mediów i zaprzestał działalności. Afera miała także swoje tragiczne następstwa. 2 kwietnia 1998 roku zmarł Rob Pilatus. Wokalista psychicznie nie poradził sobie z medialnym zamieszaniem, jakie rozgorzało po odkryciu mistyfikacji. Przedwczesna śmierć związana była z przedawkowaniem narkotyków i alkoholu, po które sięgał w następstwie stanów depresyjnych. Został znaleziony martwy w swoim hotelowym pokoju, w przeddzień rozpoczęcia trasy koncertowej reaktywowanego zespołu.

Zespół próbowano wskrzesić pod nazwą The Real Milli Vanilli (z udziałem wokalistów śpiewających za Roba Pilatusa i Fabrice'a Morvana) - w 1991 roku ukazał się album "The Moment of Truth". Projekt okazał się jednak fiaskiem, wydana w Europie, Azji i Brazylii płyta jedynie w Niemczech znalazła się Top 20 tamtejszej listy bestsellerów. W 1992 r. zespół ostatecznie się rozpadł. Nic nie wyszło też z duetu Rob & Fab, który w 1993 r. wydał imienny album.

Opinia publiczna rozmaicie komentowała skandal, który obrócił wniwecz mit Milli Vanilli. Dawały się jednak słyszeć głosy, że Rob Pilatus i Fabrice Morvan padli ofiarą nieuczciwych praktyk swojego menedżera, motywowanego chęcią zaistnienia w rządzącym się prawem zysku show-biznesie. Cokolwiek by nie mówić, zespół na trwałe zapisał się na kartach historii muzyki rozrywkowej. Decyzja o odebraniu nagrody Grammy przeszła do historii jako precedens, który nie powtórzył się jak dotąd ani razu.

W tym roku pojawiły się informacje, że Fabrice Morvan pracuje nad wspólnym albumem "Face Meets Voice: A True Milli Vanilli Experience" z Johnem Davisem, jednym z oryginalnych wokalistów Milli Vanilli. Ostatnim singlem Morvana jest "Traffic Jam" - duet z Mikiem Jolly.

Katarzyna Pająk

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas