Natalia Grosiak (Mikromusic): "Zaczynam siebie akceptować " [WYWIAD]
Natalia Grosiak na polskiej scenie aktywna jest od 2000 roku. Artystka tworzy zarówno solowo jak i w zespole Mikromusic. Grupa 24 stycznia opublikowała swój ósmy album studyjny zatytułowany "Nie umiem tańczyć", na którym znalazły się takie przeboje jak "Jestem rzeką" czy "Wrony". Jakie historie kryją się za wspomnianymi utworami?

Tymoteusz Hołysz: Wydałaś z Mikromusic płytę o bardzo wymownym tytule "Nie umiem tańczyć", z którym osobiście bardzo się utożsamiam, mówiłaś, że gdy byłaś jeszcze dzieckiem, spotkało cię kilka nieprzyjemnych sytuacji z tym związanych. Jak teraz czujesz się z tańczeniem?
Natalia Grosiak: Dzięki tej płycie, piosence i teledyskom, które tworzyliśmy na potrzeby wydania płyty, zaczęłam się na ruch bardzo otwierać. Zaczęło się od piosenki "Nie biłeś się nigdy o mnie", do której został wymyślony ruch choreograficzny. Musiałam się go nauczyć i na początku, gdy dowiedziałam się, że mam coś w ogóle tańczyć, to zareagowałam złością. Taki opór był z mojej strony, ale później stwierdziłam, że spróbuję czegoś nowego, spróbuję się przełamać i okazało się, że jak oglądałam siebie w kamerze to oczywiście było to dalekie od ideału, który chciałabym uzyskać, ale przekonałam się, że potrafię jednak zapamiętać ruch choreograficzny, sprawia mi to przyjemność. Na potrzeby innych teledysków też tańczyłam, otwierałam się na ruch, zaczęłam dogadywać się z moim ciałem w tej kwestii. Tak naprawdę to jest początek mojego otwierania się w tej sferze. Na scenie też pozwalam sobie zapomnieć i nie czuć. Stoisz na froncie, ruszasz się i chcąc nie chcąc, te wszystkie oczy idą na Ciebie. Cała sala się na Ciebie patrzy, a Ty sobie tańczysz. I mówisz sobie - tańczę, jestem wolna, oni mogą się śmiać. MNIE TO JUŻ NIE RUSZA. Nie uważam, że umiem tańczyć i jest super. Zaczynam siebie akceptować w tym ruchu.
Czyli udało ci się odnaleźć to wewnętrzne dziecko, które bało się tańczyć?
To wewnętrzne dziecko uwielbiało tańczyć. Ja sprzed tego incydentu wyśmiania kochałam tańczyć, ruszać się, chodzić na wszystkie dyskoteki kolonijne i szkolne. Ruch był dla mnie czymś naturalnym i uwielbiałam to robić. Wyśmiewanie kogoś jest przemocą. Doświadczyłam jej, można to też nazwać traumą, chociaż może to jest zbyt mocne słowo. To mnie rzeczywiście zablokowało na wiele, wiele lat.
A masz jakąś radę, która pomogłaby innym przekonać się do tańczenia?
Chyba nie. Mogę jedynie powiedzieć o własnym doświadczeniu. Wszystko się zaczyna od akceptacji własnej osoby, a akceptacja własnej osoby i swoich niedoskonałości to jest bardzo ciężka praca i tego się nie uzyskuje w jeden dzień. Pewność siebie i miłość do siebie też się dostaje w dzieciństwie, jeżeli jest się akceptowanym, nie krytykowanym i nie wyśmiewanym przez najbliższe otoczenie. Wtedy wyrasta człowiek, który nie boi się siebie, świata i reakcji świata na własne ciało czy ruch. To jest bardzo ciężka praca, jeżeli ktoś jest zablokowany. Samo pójście na kurs tańca nie wystarczy. Myślę, że potrzebna jest jeszcze praca z właśnie tak, jak powiedziałeś "wewnętrznym dzieckiem", żeby je utulić w żalu z przeszłości i przekonać do tego, że, czy się ktoś śmieje, czy nie, masz prawo się ruszać i wyrażać siebie ruchem.
Mówiłaś o akceptacji. Nie jest to jedyny trudny temat na płycie, choć przewija się w kilku kawałkach. Skąd czerpałaś inspiracje do utworów?
Każda piosenka niesie w sobie zupełnie inną historię. Piszę o swoich doświadczeniach, przemyśleniach, o swojej własnej historii, którą piszę piosenkami.
A któryś z tematów poruszanych na albumie ma dla ciebie znaczenie bardziej wyjątkowe niż pozostałe?
Jest kilka takich piosenek. "Chyba najlepszy dzień" to bardzo ważna piosenka, "Marianno", "Jestem rzeką" są również bardzo ważne. "Jestem rzeką" to jest manifest, obrona rzeki Odry. To wypowiedzenie się w jej imieniu, bo rzeka nie ma głosu, nie może mówić w swoim własnym imieniu. Nie mogła siebie bronić w tamtym czasie. Napisałam tę piosenkę na prośbę Roberta Rienta, który stworzył fundację Osoba Odra. Teraz, za tymi działaniami idą kolejne. Na koncertach Mikromusic będziemy podpisywać się pod projektem ustawy o nadaniu osobowości prawnej rzece. Ta piosenka jest bardzo ważna i niesie ze sobą bardzo, bardzo długie działania.
Wspomniałaś, że będziecie zbierali te podpisy pod projektem ustawy, wasza płyta winylowa jest wydana z materiałów z recyklingu, stajecie w obronie tych, którzy sami nie mogą siebie obronić, dbacie o planetę. Myślisz, że w pewnym sensie można was nazwać zespołem punkowym?
Jeżeli chodzi o brzmienie to nie (śmiech). Rzeczywiście w czasach mojego liceum kultura punkowa była kojarzona z weganizmem, który wtedy był bardzo niszowy. Weganizm, obrona praw zwierząt i ochrona przyrody kojarzyła się z tymi kolorowymi punkami chodzącymi po ulicy, a współczesny punk, który nie pije, nie pali, chodzi spać o 23:00, jeszcze po czterdziestce, to ja. Możesz to podpiąć pod tę filozofię, jestem osobą wrażliwą i świadomą tego, w jakich czasach żyjemy i staram się nie zamykać na to oczu, a wręcz używać mojego głosu, ponieważ wiem, że ludzie słuchają go, żeby opowiedzieć o bardzo ważnych sprawach.
Uważam, że taka postawa jest bardzo ważna w kontekście tego co się dzisiaj dzieje, tacy artyści są nam bardzo potrzebni.
To prawda. Nie ma oczywiście żadnego obowiązku stawać po żadnej stronie. Są artyści, którzy zajmują się tylko i wyłącznie własną twórczością, natomiast jeżeli ktoś wierzy w to co robi, fajnie, że używa swojego głosu. Jestem też bardzo wdzięczna zespołowi Kwiat Jabłoni za taką działalność informacyjną i proekologiczną.
Wróćmy jeszcze do utworu, o którym wspominałaś. "Marianno" to piosenka poświęcona twojej babci. Mówiłaś, że widziała duchy, masz z tym związane jeszcze jakieś historie?
Tak, moja babcia widziała duchy i mi o tym opowiadała. To była bardzo ciekawa babcia. Była rodem z książki "Chłopki" i wychowywała się jako jedna z piętnaściorga dzieci na wsi. Mój pradziadek się nazywał Morgulski, więc pewnie miał dużo morg ziemi. Ponoć miał przepiękne gospodarstwo rolne, ale dlatego też wszystkie dzieci pracowały na roli. To jest historia co drugiej naszej babci, która bardzo lubiła się uczyć w szkole, ale nie mogła, ponieważ musiała pracować w polu. Moja babcia była prostą kobietą, ale niezwykle uduchowioną. Wierzyła w swoją intuicję, widziała duchy, a przy tym była bardzo dobrym i kolorowym człowiekiem.
Opowiadałaś już o "Jestem rzeką" z Bovską, Marceliną i Belą Komoszyńską. Na albumie pojawia się jeszcze jeden gość, Dawid Tyszkowski. Jak doszło do waszej współpracy?
Zaproponowałam Dawidowi zupełnie inny kawałek, który mu nie podpasował. Dawid ma swój określony gust, idzie cały czas w mrok i cięższe brzmienie też mu się bardziej podoba. Jechaliśmy kiedyś z jakiegoś koncertu i puszczaliśmy sobie wspólnie nasze nowe utwory. Dawid też niedługo wydaję nową płytę i gdy usłyszał piosenkę "Wrony", wtedy jeszcze tytuł brzmiał "Ballada o mieszaniu mułu zapałką", powiedział, że chciałby się nagrać do tego utworu. Byłam niezadowolona z tekstu, który powstał do tej piosenki, ponieważ opowiadał o toksycznej relacji i chciałam nawiązać nim do polskiej zimy, tego spleenu, szarości. Gdy spotkaliśmy się z Dawidem to stety-niestety temat został ten sam. Zostaliśmy przy tej toksycznej miłości, nie udało mi się odbiec od tego tematu. Myślę, że ta melodia, riff, to podyktowało taki, a nie inny temat piosenki. Cieszę się, że podeszliśmy jeszcze raz do tekstu z Dawidem, bo przyniósł pomysł na refren o kryjącej się chorobie w związku i to mi się połączyło pięknie z szarymi wronami. Wspólne pisanie tekstu poszło już bardzo szybko.
W grudniu zakończyła się wasza preorderowa trasa do "Nie umiem tańczyć", później wyszła płyta i na początku lutego znowu ruszyliście w trasę. Zdążyłaś w ogóle odpocząć przed powrotem na scenę?
Styczeń był bardzo intensywny ze względu na nowe wydawnictwo. Jak co roku w styczniu nic nie robię i odpoczywam, to w tym roku się nie udało. Myślę, że czeka mnie znowu bardzo intensywny czas. Tych koncertów jest dużo, bilety pięknie się sprzedają, więc odpocznę sobie później. Oczywiście dbając w międzyczasie o jakiś balans. Staram się.
A co z Twoją solową twórczością? W zeszłym roku wyszło kilka singli, czy to znaczy, że płyta zbliża się wielkimi krokami?
Nad płytą wstrzymałam na razie pracę ze względu na to, że trzeba było Mikromusic doprowadzić do końca. W marcu z Lessmanem wracamy do pracy.
A masz jakiegoś wymarzonego gościa na solową płytę?
Cały czas o tym myślę i tych gości jest kilku, ale nie będę zdradzać, kto.
Były "Koreańskie seriale", a co z muzyką? Zagłębiałaś się w koreańską scenę? K-pop jest teraz dość modny.
Nie jestem fanką koreańskich brzmień, one są takie "cheesy", jednak wolę bardziej norweskie, islandzkie brzmienia albo amerykańskie. Popowy świat muzyki Azji to chyba nie moje klimaty, mimo że bardzo kocham kino i seriale koreańskie.
Chciałabyś jeszcze na koniec przekazać coś swoim słuchaczom?
Zapraszam na koncerty, będą piękne, słuchajcie płyty, bo jestem z niej bardzo zadowolona, do zobaczenia i usłyszenia!