Dramatyczny apel żony Jana A.P. Kaczmarka. "Sama nie dam rady"
Na początku tego roku pojawiła się informacja, że Jan A.P. Kaczmarek, jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów muzyki filmowej, laureat Oscara za ścieżkę dźwiękową do "Marzyciela", jest poważnie chory. Artysta cierpi na zanik wieloukładowy zwany też MSA. Choroba postępuje, powoduje ogromne cierpienie, a terapia wymaga ogromnych środków finansowych, których rodzina Kaczmarka już nie ma. Aleksandra Twardowska–Kaczmarek opowiedziała o walce o życie męża PAP Life.
Jan A.P. Kaczmarek to jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów muzyki filmowej. Przez wiele lat mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Stworzył muzykę do ponad siedemdziesięciu filmów, m.in. "Niewiernej" Adriana Lyne’a, "Aimee i Jaguar" Maxa Fareberbocka, "Straconych dusz" Janusza Kamińskiego. W 2005 roku został nagrodzony Oscarem za skomponowanie ścieżki dźwiękowej do filmu "Marzyciel" Marca Forstera. Jego pierwszą żoną była Elżbieta Bieluszko, z którą ma czwórkę dzieci. Kilka lat temu wrócił do Polski, a w 2016 ożenił się z Aleksandrą Twardowską, z którą ma 7-letniego syna Jasia.
Jan A.P. Kaczmarek w bardzo złym stanie. Żona ujawnia szczegóły
PAP Life: Jaki jest obecnie stan zdrowia Jana A.P. Kaczmarka?
Aleksandra Twardowska-Kaczmarek: - Poważny. Mąż przebywa w szpitalu, przeszedł zapalanie płuc z wieloma powikłaniami, które pogorszyły jego ogólny stan zdrowia i pogłębiły dolegliwości. Dlatego kiedy opuści szpital, przez całą dobę będzie wymagał opieki wyspecjalizowanej grupy opiekunów medycznych. To o nich teraz zabiegam. W tym stanie, w którym obecnie jest mąż, jedna osoba nie ma szans zapewnić mu bezpieczeństwa.
Na chorobę, która dotknęła pani męża, nie ma lekarstwa...
- Niestety. MSA nie da się wyleczyć, ale można spowolnić proces rozwoju choroby i ulżyć cierpieniu. To jednak wymaga ogromnych nakładów finansowych. Długo nie prosiliśmy o pomoc, bo zarówno dla mnie, jak i dla Jana to była też kwestia honoru. Ale w pewnym momencie nie daliśmy rady. Od 2014 roku mąż nie pobiera tantiemów z ASCAP (Amerykańskie Stowarzyszenie Kompozytorów, Autorów i Wydawców - przyp. red.), więc poprosiliśmy o pomoc. Mam ogromny problem, żeby o tym mówić.
Zbiórki pieniędzy poprawiły państwa sytuację?
- Niestety, polskie zbiórki nie przyniosły praktycznie żadnych efektów. Polskiej Fundacji Muzycznej udało się dotychczas zebrać niecałe 5000 złotych. Jestem ogromnie wdzięczna za te pieniądze i za zaangażowanie zespołu Fundacji i wolontariuszy. Niestety, ta kwota nie wystarcza nawet na pokrycie kosztów miesięcznej opieki. Wcześniej zgodziłam się na kilka wywiadów, tylko po to, żeby pomóc Janowi. Ufałam, że ludzie otworzą serca i wesprą człowieka, którego muzyka przez lata dawała im piękne wysokie emocje.
"Ludzie myslą, że jak ktoś osiągnął sukces w Stanach, to nie potrzebuje pomocy w chorobie"
Dlaczego pani zdaniem tak się nie stało?
- Nie wiem... Być może ludziom się wydaje, że jak ktoś osiągnął sukces zawodowy w Stanach, to nie potrzebuje pomocy w chorobie. Może myślą, że Jan ma jakiś majątek, który mógłby spieniężyć? Niestety, tak nie jest. Pałac, o którym kiedyś rozpisywały się media, zostanie wkrótce przekazany wierzycielowi.
Jak wysokie są obecnie koszty opieki medycznej nad Janem A. P. Kaczmarkiem?
- Gigantyczne. Specjalistyczny sprzęt, opieka, terapia - to wszystko kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Ta kwota zdecydowanie przekracza możliwości naszej rodziny. Proszę pamiętać, że choroba trwa już ponad 3 lata w stadium dotkliwym, a w zaostrzonym stadium półtora roku. To spowodowało finansowe spustoszenie.
Czy pani wciąż pracuje?
- Obecnie to jest niemożliwe. Jestem architektem wnętrz, kiedyś miałam mnóstwo realizacji, ale odkąd mąż choruje, ja zajmuję się całą logistyką związaną z organizacją opieki nad nim. A to jest mnóstwo spraw do ogarnięcia: kiedy i jaki opiekun ma przyjść, jaki sprzęt będzie potrzebny teraz, jaki za chwilę czy leki uda się z zagranicy sprowadzić na czas. Poza tym często zastępuję opiekunów lub ich wspomagam w działaniach. Lista specjalistów, którzy opiekują się Janem jest długa. Sama wstaję do męża kilka razy w nocy...
Czy ma pani kontakt z mężem?
- Tak. Ciało odmawia mu posłuszeństwa, ale głowa cały czas świetnie funkcjonuje. Jan nie stracił nic ze swojej błyskotliwości, wciąż ma nieprawdopodobny umysł. Dzisiaj wymyślił tytuły utworów i każdy z nich jest dziełem sztuki. Jestem zachwycona, wzruszona.
Jak się państwo porozumiewanie?
- Mamy swoje sposoby alternatywne. Jeśli się kogoś kocha, to jest się w stanie wydobyć każdą informację. To jest kwestia zaangażowania, miłości i wielkiej cierpliwości.
Jak będzie wyglądać ta walka o życie pani męża?
- To tylko Bóg wie. Ja mam nadzieję i się nie poddaję, choć wolałabym teraz walczyć o Jana w większym składzie. Przy tej chorobie w pojedynkę już się po prostu nie da...
Rozmawiała Izabela Komendołowicz-Lemańska