ARS LATRANS Orchestra: "Czuliśmy, że potrzeba większej lekkości" [WYWIAD]
ARS LATRANS Orchestra wróciła, by oczyścić. W tym roku na tapet wzięli tematykę "katharsis", w ramach czego powstał cały krążek, o takim właśnie tytule. Z tej okazji nieco więcej o kulisach powstania tegorocznej edycji oraz planach na trasę koncertową poopowiadali Piotr Wykurz (założyciel całego projektu), Michał Zachariasz (producent i multiinstrumentalista) oraz irys (wokalistka i songwriterka).

Wiktor Fejkiel, Interia Muzyka: ARS LATRANS Orchestra powróciła z nowym projektem - "KATHARSIS". Po raz pierwszy od 4 edycji, tylko właśnie Piotr jest wspólnym mianownikiem z poprzednimi edycjami…
Piotr Wykurz: To jest w zasadzie założenie, które powstało od początku istnienia projektu. Zależało mi na tym, by stworzyć oryginalny projekt artystyczny, tworzyć muzykę z uzdolnionymi artystami z różnych środowisk, a w szczególności łączyć ich ze sobą oraz wspierać w rozwoju. Bardzo mnie cieszy, że mogę tworzyć te projekty z tak wyjątkowymi ludźmi.
Jak narodził się pomysł na tegoroczny motyw przewodni: KATHARSIS?
Piotr Wykurz: Ostatnim tematem projektu ARS LATRANS Orchestra był "Noir". Czułem, że potrzeba teraz jakiejś lekkości - muzyki, która pomoże nam poukładać kilka spraw związanych z tym, co na co dzień dzieje się wokół nas i co bywa trudne. Zanim pojawił się sam pomysł na temat, myślałem przede wszystkim o instrumentarium. To właśnie z idei zaproszenia harfy do projektu narodził się później pomysł na przewodnie hasło.
Przy poprzedniej edycji "Noir", by oddać w pełni klimat podejmowanego tematu, odbyliście obóz w XVI-wiecznym pałacu w Gorzanowie. W tym roku, by poczuć to "oczyszczenie", postawiliście na rodzinny dom Piotrka Wykurza…
irys: Myślę, że w naszym przypadku dom Piotrka okazał się idealnym rozwiązaniem. Wrzucenie nas w tę wspólną przestrzeń pozwoliło nam otworzyć się artystycznie. Codzienne śniadania, rozmowy, "jammowanie" do późnej nocy… Mimo że wcześniej praktycznie nikogo nie znałam, poczułam się częścią małej, zgranej rodzinki. Taka atmosfera po prostu pomagała w pracy twórczej i w odnalezieniu tego wewnętrznego "katharsis".
Jeśli chodzi już o stricte pracę w studio - nie mieliście problemu, by znaleźć wspólny język?
Michał Zachariasz: Problem nie istniał, bo wszystkich zdominowałem, poza tym przychodzili osobno (śmiech). Tak naprawdę już na obozie kompozycyjnym po kryjomu przyglądałem się każdemu z muzyków, zapisując w głowie ich osobowości i ile dają do muzyki. Dla mnie było to przygotowanie pod dalszą pracę w studio. Trochę jak w grze, w której musisz zbudować drużynę, żeby wspólnie przejść jakąś misję. Każdy był odpowiedzialny za inny aspekt emocji, uczuć i instrumentarium. Taki "Football Manager", tylko na żywo. I z muzykami. Nikt się nie pogryzł, wszyscy przeżyli, mamy całkiem zgrabny album. Sukces.
Mieliście jakieś założenie na start, co do formy i kształtu pracy i finalnego krążka?
irys: Od początku staraliśmy się nie wchodzić na siłę w konkretne ramy, żeby nie ograniczać się artystycznie. Wiedzieliśmy tylko, że tematyka albumu ma obejmować szeroko rozumiane pojęcie "katharsis". Przygotowaliśmy playlistę z numerami, których brzmieniem chcieliśmy się inspirować i tablicę na Pintereście z propozycjami wizualnymi. Cała reszta była efektem miesięcy pracy, dzięki której wszystko po prostu płynęło i rosło razem z nami.
Czyli ten zwrot, w stronę brzmień bardziej organicznych wynika stricte z założeń jakie sobie postawiliście…
Piotr Wykurz: Tak, ale również tegoroczny skład wynika z tego pierwotnego zamysłu, w jaką stronę brzmieniową chcieliśmy pójść. Stąd poszukiwałem artystów, którzy wniosą w projekt tę organiczną teksturę.
Efektem tego jest naprawdę wyróżniająca się na tegorocznej edycji kwestia doboru instrumentarium, które potrafi zaskakiwać. Powiedzmy sobie szczerze, że oparcie całego krążka na harfie, było czymś z założenia szalonym.
Michał Zachariasz: Świat "KATHARSIS", poza konwencjonalnymi jak na te czasy instrumentami, tworzą harfa, trąbka i kontrabas. Ta trójka wyróżnia album na tle innych. Ja lubię, jak rzeczy są do góry nogami - na przykład nałożenie na harfę dywanu (!), żeby krótko wybrzmiewała. W skrócie - najlepiej żeby nie brzmiała jak harfa. Na trąbkę jak największy przester ("CHOĆBY TO MIAŁO ZABIĆ" druga zwrotka), bo dlaczego nie. Z kontrabasu zróbmy kwartet smyczkowy przez efekt pitch ("NA WSZELKI WYPADEK", "KATHARSIS"). Do góry nogami - tak jak powiedziałem! (śmiech).
Naturalnym kolejnym krokiem będzie teraz trasa koncertowa?
Piotr Wykurz: Tak - będą koncerty. wszystko działo się ostatnio bardzo szybko, bo w zasadzie ta płyta powstała w mniej niż 6 miesięcy - pierwszy raz spotkaliśmy się 16 maja 2025 roku. Teraz natomiast pracujemy nad koncertami i będziemy o wszystkim informować w naszych social mediach.
Przy poprzednim wywiadzie z Piotrkiem Wykurzem, przy "Noir", na pytanie, czy czujesz w projekcie misję w kształtowaniu przyszłości polskiej sceny muzycznej, Piotrek odpowiedział, że najważniejsza dla niego jest kwestia poznania się między sobą - networkingu. Możecie w takim razie jednoznacznie przyznać, że ta główna misja, w tegorocznej edycji, została spełniona?
Piotr Wykurz: Myślę, że właśnie tak to działa - relacje nawiązane w poprzednich edycjach nadal trwają i przeradzają się w różne formy współpracy. W obecnej edycji "KATHARSIS: również pojawiły się już pierwsze wspólne działania. Między innymi, jeszcze przed premierą naszego albumu, Szymon Paciora dograł swoją trąbkę do debiutanckiego albumu Kuby Folwarcznego, który ukaże się już wkrótce.

![Dziwna Wiosna w Krakowie: Hit me baby one more time [RELACJA]](https://i.iplsc.com/000M1GVR69R49Y2G-C401.webp)






