Reklama

Życie Ireny Santor naznaczone jest tragediami. Milczała o tym przez lata

Irena Santor, nazywaną "pierwszą damą polskiej piosenki", mimo wielkiej sławy, nie miała łatwego życia. Po wielkiej rodzinnej tragedii rozstała się z pierwszym mężem, a niecałe 5 lat temu pochowała swojego partnera Zbigniewa Korpolewskiego. "W życiu zrobiłam kilka głupstw, za które przepraszam" - opowiadała o swoim życiu w jednym z magazynów.

Irena Santor, nazywaną "pierwszą damą polskiej piosenki", mimo wielkiej sławy, nie miała łatwego życia. Po wielkiej rodzinnej tragedii rozstała się z pierwszym mężem, a niecałe 5 lat temu pochowała swojego partnera Zbigniewa Korpolewskiego. "W życiu zrobiłam kilka głupstw, za które przepraszam" - opowiadała o swoim życiu w jednym z magazynów.
Irena Santor przeżyła w swoim życiu wiele wzlotów i upadków /Justyna Rojek /East News

Irena Santor nazywana jest  "pierwszą damą polskiej piosenki" oraz "najczystszym głosem polskiej estrady". Hity takie jak "Już nie ma dzikich plaż", "Tych lat nie odda nikt", "Małe mieszkanko na Mariensztacie" nuciły całe pokolenia. W swojej karierze Santo nie tylko zachwycała głosem, ale poświęcała się również działalności charytatywnej.

Urodziła się w 1934 roku w Papowie Biskupim, które znajduje się w województwie kujawsko-pomorskim, a dzieciństwo spędziła w Solcu Kujawskim. Karierę rozpoczęła w 1951 roku, kiedy zaczęła występować jako solistka w Państwowym Zespole Ludowej Pieśni i Tańca "Mazowsze". To właśnie tam poznała swojego męża Stanisława Santora

Reklama

Jako artystka solowa występowała od 1959 roku. Po raz pierwszy wystąpiła publicznie w 50. wydaniu audycji "Zgaduj-Zgadula" w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.  Pierwsze hity "Maleńki znak" oraz "Embarras" nagrała na zlecenie Władysława Szpilmana. To za nie odebrała aż dwie nagrody na 1. Festiwalu w Sopocie w 1961 roku. 

Pierwsze lata kariery były pasmem sukcesów. Artystka występowała na scenie, w nagraniach radiowych, płytowych oraz telewizyjnych. Współpracowała z kabaretami U Kierdziołka oraz Wagabunda. Występowała w teatrze Syrenka, Ateneum oraz w Teatrze Telewizji.

Tragedia o której Irena Santor nigdy nie mówiła. Po tym nie udało jej się uratować małżeństwa

Pierwszym mężem Ireny Santor był Stanisław Santor, z którym rozwiodła się po 19 latach. Dopiero w 2021 roku wyznała, co było prawdziwą przyczyną rozpadu związku. Artystka w 1959 roku urodziła córkę, Sylwię, która zmarła po dwóch dniach życia. Po tragicznym wydarzeniu, małżeństwu nie udało się uratować relacji.  "Przez całe życie o tym nie mówiłam, to moja bardzo intymna historia i prywatna sprawa" - powiedziała "Dobremu Tygodniowi".

Drugim partnerem Santor został Zbigniew Korpolewski. Poznała go w warszawskim Teatrze Syrena, gdzie na początku lat 90. został dyrektorem. Para nigdy wzięła ślubu. Mimo to artystka mówiła o Korpolewskim jako o swoim mężu.

"Zakochałam się na na śmierć i życie"

"W życiu zrobiłam kilka głupstw, za które przepraszam. A jak się raz zakochałam to na śmierć i życie. Skończyło się małżeństwem, ale po 19 latach się rozwiodłam. To było ciężkie przeżycie. A potem się zakochałam drugi raz i też na śmierć i życie" - mówiła magazynowi "Viva". 

Życie piosenkarki nie było łatwe. Santor przeżyła nowotwór. Z choroby udało jej się wyjść w 2000 roku. Od tego czasu aktywnie brała udział w akcjach promujących profilaktyczne badania mammograficzne i cytologiczne. Rozpoczęła także współpracę z fundacjami Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier" oraz Anny Dymnej "Mimo wszystko".

"Chciałbym żyć długo. Do końca świata"

W 2018 roku ze względu na problemy zdrowotne przeniosła się wraz ze Zbigniewem Korpolewskim do Domu Artystów Weteranów w Skolimowie. Po śmierci partnera wróciła do własnego mieszkania w Warszawie.

Karierę zakończyła w 2021 roku. "Prawdę mówiąc, ja za długo pracowałam na akord, tzn. systematycznie, miesiąc w miesiąc ileś koncertów. To było męczące, w końcu mnie to tak dokładnie zmęczyło, że ja, brzydko mówiąc, skorzystałam z pandemii i powiedziałam, że żegnam się z estradą. Po prostu za dużo pracowałam i miałam konkretny powód, by pożegnać się z estradą. To już się stała trochę rutyna, a czego jak czego, ale tego w swoim zawodzie nie uznaję" - mówiła w 2021 roku agencji Newseria Lifestyle Irena Santor.  

 "Mam bardzo nieskromne marzenie, bo to nie życzenie, ale marzenie. Ja bym chciała, żeby życie trwało bardzo długo. W moim pojęciu oczywiście. Czyli do końca świata i jeden dzień dłużej. Ale to oczywiście złudne marzenie, wiem, że kiedyś trzeba będzie odejść" - stwierdziła dla "Vivy" i dodała, że przygotowuje się na to, że "pewnego dnia przestanie być". 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Irena Santor | Zbigniew Korpolewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy