Reklama

"Witam was ciule!". Historia Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu

Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu na przestrzeni ostatnich dekad kształtował rodzimą scenę muzyczną. Już podczas historycznej pierwszej edycji serca widzów skradła nieznana dotąd szerszej publiczności Ewa Demarczyk. W kolejnych latach festiwal był nie tylko przepustką do rozgłośni Polskiego Radia, ale często także szansą na zdobycie... paszportu. W dzień jubileuszu przypominamy najciekawsze wydarzenia z historii Festiwalu w Opolu.

Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu na przestrzeni ostatnich dekad kształtował rodzimą scenę muzyczną. Już podczas historycznej pierwszej edycji serca widzów skradła nieznana dotąd szerszej publiczności Ewa Demarczyk. W kolejnych latach festiwal był nie tylko przepustką do rozgłośni Polskiego Radia, ale często także szansą na zdobycie... paszportu. W dzień jubileuszu przypominamy najciekawsze wydarzenia z historii Festiwalu w Opolu.
Ewa Demarczyk podczas występu, który oczarował publikę podczas I Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 1963 roku /Janusz Sobolewski /Agencja FORUM

W dniach 9-11 czerwca odbywa się jubileuszowa, 60. edycja Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. W tym roku oprócz stałych punktów imprezy - Debiutów oraz Premier - widzowie usłyszą na koncertach największe przeboje, które wybrzmiały w ostatnich dekadach ze sceny opolskiego Amfiteatru.

Karkołomny pomysł i ekspresowa realizacja - początki festiwalu w Opolu

Był rok 1963. W Polsce od kilku lat trwała "mała stabilizacja" po przejęciu władzy przez ekipę Władysława Gomułki. Śmierć Stalina w 1953 i Bieruta w 1956 roku były impulsem do odwilży. 

Radio coraz częściej grało utwory z krajów kapitalistycznych, a polska scena muzyczna była zdominowana przez bigbit, czyli rock'n'rolla pod nazwą, która mniej kojarzyła się cenzurze ze zgniłym Zachodem. Mimo częściowego wprowadzania tych nowości program radiowy w polskich odbiornikach był wciąż bardzo konserwatywny i hermetyczny, a radio niespecjalnie kwapiło się do szukania nowych nurtów i promocji młodych artystów.

Reklama

W takim anturażu politycznym, w lutym 1963 ówczesnego włodarza Opola, Karola Musioła, odwiedziło dwóch młodych dziennikarzy Polskiego Radia - Jerzy Grygolunas i Mateusz Święcicki. Pan Musioł, mimo swojej przynależności politycznej był w Opolu człowiekiem-instytucją, do dziś nazywany jest tam Wielkim Budowniczym. Oprócz otwartego umysłu miał też związki z muzyką - jeszcze przed wojną występował w kilku chórach.

Przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej w Opolu, bo tak dokładnie brzmiała nazwa stanowiska zajmowanego przez Musioła, z miejsca zapalił się do lekko szalonego pomysłu dwóch młodych gości z Warszawy, którzy w jego mieście postanowili stworzyć festiwal na miarę powstających w podobnym czasie wydarzeń na Zachodzie, m.in. słynnego festiwalu w San Remo. Po uzyskaniu jego aprobaty największym problemem stało się znalezienie odpowiedniego miejsca. 

Naturalnym wyborem wydawał się Amfiteatr na Ostrówku, był tylko jeden problem... w lutym 1963 jeszcze go tam nie było. Co prawda budowa infrastruktury pod wydarzenia kulturalne oficjalnie rozpoczęła się już w 1957, jednak priorytetem były zupełnie inne inwestycje - górnicze i przemysłu ciężkiego. Decyzja jednak zapadła - do czerwca amfiteatr ma być gotowy. Tak się stało, mimo że prace budowlane trwały jeszcze w trakcie prób na kilka godzin przed inauguracją.

Już pierwsze słowa podczas otwarcia I edycji festiwalu zapisały się na zawsze w kronikach polskiej muzyki. Publikę zgromadzoną w amfiteatrze powitał wtedy Karol Musioł, który, jak to Ślązak, przywitał się wylewnie ze wszystkimi zebranymi słowami - "Witam Was ciule!". Podobnie jak w przypadku identycznego lapsusa papieża Benedykta XVI, Papie Musiołowi chodziło oczywiście o słowo "czule".

Przy okazji historii festiwalu w Opolu nie sposób nie wspomnieć o dziejach samego miejsca, w którym powstała charakterystyczna konstrukcja. Amfiteatr postawiono w zagłębieniu po... wykopaliskach archeologicznych. Ponad 1000 lat temu w miejscu, gdzie dziś występują największe gwiazdy polskiej sceny muzycznej, mieściła się historyczna osada. Wśród artefaktów badacze odnaleźli i wydobyli m.in. instrumenty muzyczne pamiętające czasy Mieszka I.

Po co ten festiwal? Polska muzyka w latach 60.

Młodszej publiczności często trudno zrozumieć fenomen KFPP w Opolu. Komuna, cenzura, chęć chwilowego oderwania od szarej rzeczywistości głębokiego PRL-u i delikatny powiew świeżości. Wszystkie te elementy miały swój wpływ na festiwal, ale nie możemy zapominać o jeszcze jednym, znacznie bardziej trywialnym aspekcie - ówczesnej technologii i sposobie odkrywania twórczości innych artystów. 

Dobrze obrazują to słowa Mariusza Jelińskiego, dziennikarza Polskiego Radia, a od lat 70. Telewizji Polskiej, który wiele lat swojej kariery poświęcił tworzeniu seriali dokumentalnych i książek o historii festiwali muzycznych, również KFPP. W czasie kiedy w Opolu trwały gorączkowe przygotowania do pierwszej edycji, Jeliński pracował w lokalnej rozgłośni PR w Lublinie. Nawet jako dziennikarz muzyczny nie miał możliwości śledzenia polskiej sceny - np. nie znał tak legendarnej grupy jak Piwnica pod Baranami, a scenę studenckiego klubu Hybrydy kojarzył tylko z opowieści zasłyszanych podczas służbowych wizyt w stolicy. 

Jak wspomina w wywiadzie opublikowanym przez Muzeum Historii Polskiej:

Mimo wszechobecnego chaosu i organizacji spod znaku "wielkiej improwizacji" festiwal okazał się olbrzymim sukcesem. Nie przeszkodził nawet fakt, że w pierwszej edycji udziału odmówiło kilka ówczesnych gwiazd, które uznały cały projekt za niewielką, lokalną inicjatywę.

Pierwszy koncert obejrzało ponad 6 tys. widzów. W 15 koncertach i recitalach brało udział 102 wykonawców, w tym 57 piosenkarek i piosenkarzy oraz 45 muzyków z całego kraju. Na scenie (choć jeszcze nie na głównej) pojawił się także kabarety - wtedy ich działalność była nierozerwalnie związana z muzyką. Odkryciem pierwszej edycji okazała się młoda artystka związana z kabaretem Piwnicy pod Baranami - Ewa Demarczyk, która została nagrodzona za wykonanie utwór "Czarne Anioły".

Historia festiwalu w Opolu. Tu rodziły się legendy

W kolejnych latach pozycja i poziom organizacyjny festiwalu stale rosły. Bardzo szybko stał się on centralnym wydarzeniem w kalendarzu polskiej sceny muzycznej. Nieoczywiste aranżacje, zwalające z nóg debiuty, możliwość spotkania i wymiany doświadczeń między artystami - to wszystko tworzyło i w pewnym stopniu tworzy nadal niesamowitą atmosferę opolskiego święta muzyki.

Praktycznie co roku festiwal pozwalał wypłynąć na szerokie wody przyszłym gwiazdom polskiej estrady. Oprócz wspomnianej Ewy Demarczyk, wielkie kariery w Opolu zaczynały chociażby Edyta Geppert czy Urszula Sipińska, a także jej wielka konkurentka dziś nazywana królową polskiej piosenki (a także festiwalu w Opolu) - Maryla Rodowicz. Ta ostatnia po raz pierwszy pokazała się podczas konkursu Premier w 1968 roku, śpiewając "Zabierz moje sukienki". W tym roku Maryla wystąpi na festiwalu już 43. raz!

W historii polskiej muzyki rozrywkowej zapisały się z pewnością występy Czesława Niemena, który w 1967 roku zachwycił publikę swoim nieziemskim wykonaniem "Dziwny jest ten świat". Niemen swoją przygodę z Opolem rozpoczął już podczas pierwszej edycji z 1963 roku, kiedy zaśpiewał "Pod papugami"

Kolejny występ, który z pewnością kojarzy każdy fan opolskiego festiwalu, to legendarny duet Maryli Rodowicz i Marka Grechuty. W 1977 roku para na zupełnie inny poziom wyniosła wspólnym wykonem utwór "Do łezki łezka". Na nagraniu z tego występu można też poczuć luźną, beztroską atmosferę imprezy, gdzie artyści swobodnie poruszają się po scenie, a publikę zabawia słynny konferansjer, Lucjan Kydryński.

Festiwal był zresztą ogromną szansą na zaprezentowanie się nie tylko krajowej publiczności, ale także "skautom" wielkich zagranicznych wytwórni. W 1967 roku Marylą Rodowicz zainteresował się Robert Kingston z koncernu płytowego Southern Music Publishing Company Ltd. z USA. Wytwórnię Columbia oczarował Niemen, który nagrał dzięki temu na Zachodzie kilka albumów.

W kolejnych latach również nie brakowało występów, które przeszły do historii festiwalu w Opolu. Bez wątpienia można do nich zaliczyć "Boskie Buenos" odśpiewane przez Korę w 1980, czy "Nic nie może przecież wiecznie trwać", które Anna Jantar zaprezentowała podczas XVII edycji programu. Słowa piosenki nabrały nowego znaczenia zaledwie pół roku później, gdy wokalistka zginęła w katastrofie podczas lądowania samolotu na Okęciu.

Jedyny rok bez festiwalu w Opolu

Od inauguracji festiwalu mija w tym roku 60 lat. Na przestrzeni ponad pół wieku impreza nie odbyła się tylko raz - w 1982 roku - z powodu trwającego stanu wojennego. 

Problemy pojawiły się również w 2017 roku z powodu bojkotu festiwalu przez wielu czołowych artystów (i konfliktu władz Opola) z Telewizją Polską, jednak finalnie 54. edycja odbyła się we wrześniu. Do podobnego opóźnienia doszło w 2020 i 2021 roku, jednak nawet pandemia COVID-19 nie zdołała powstrzymać organizacji festiwalu w "stolicy polskiej piosenki" - Opolu.

Czytaj także:

Największe afery festiwalu w Opolu. Skandal z Dodą nie jest pierwszy

Szokujące słowa za kulisami Festiwalu w Opolu. Doda ujawnia, organizatorzy odpowiadają

Ochman komentuje aferę wokół Festiwalu w Opolu. Zaskakujące słowa!

Zobacz również:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Festiwal w Opolu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy