Sasha Strunin o wojnie w Ukrainie: "Nie tacy dyktatorzy padali"
Słowa wsparcia dla Ukrainy płyną z każdej strony. Głos zabrała również Sasha Strunin, mieszkająca w Polsce piosenkarka o rosyjsko-ukraińskich korzeniach.
24 lutego nad ranem rozpoczęła się wojna pomiędzy Rosją a Ukrainą. Od tego czasu Ukraina broni swojej niepodległości, a agresja Rosji wywołała międzynarodową pomoc dla naszego wschodniego sąsiada.
Kolejne gwiazdy przekazują swoje wsparcie dla napadniętego kraju. Sytuację skomentowała również mieszkająca w Polsce piosenkarka Sasha Strunin - córka śpiewaków operowych: Rosjanina Igora Strunina i Ukrainki Wity Nikołajenko.
Gwiazda zaznaczyła, że stanowczo sprzeciwia się poczynaniom Putina. "Choć czuję się Polką, bo mieszkam w Polsce od trzeciego roku życia, to mogę śmiało powiedzieć, że jestem dumna z tego, że płynie we mnie ukraińska krew. I również jestem godna podziwu, że druga połowa mojego pochodzenia wychodzi na ulice i ma jaja, aby walczyć z dyktaturą" - zaznaczyła.
"Urodziłam się w Rosji (właściwie jeszcze w Związku Radzieckim), mam matkę Ukrainkę (też urodzoną w Związku Radzieckim). Dla mnie zawsze to był jeden naród! Bez podziałów. Chcę, abyście wiedzieli, że wszyscy mi bliscy ludzie w Rosji są przeciwni tej wojnie. Rozdzielmy chore ideologie dyktatora od zwyczajnych ludzi. Ludzie nie chcą wojny. Mam naiwną nadzieję, że w końcu wojsko rosyjskie się postawi Putinowi i przestanie strzelać do swoich braci. Nie tacy dyktatorzy padali" - dodała.
W kolejnych udostępnionych postach pokazała kilka kadrów z zaatakowanego kraju i pytała retorycznie osób, które nie wierzą w napad na Ukrainę: "Czy to naprawdę nie jest wojna?". "Przyjaciele Rosjanie! Wyjdźcie na ulice w całej Rosji!" - apelowała.