Radek Liszewski miał bolesny wypadek. "Cierpię". Co stało się gwiazdorowi disco polo?
Oprac.: Daniel Kiełbasa
Radek Liszewski, lider zespołu Weekend, ujawnił w rozmowie z "Super Expressem", że z powodu bolesnego wypadku musi nosić specjalny gorset ortopedyczny. Wokalista podczas prac domowych połamał żebra. Piosenkarz zdradził, jak kontuzja wpłynęła na jego koncerty.
Radek Liszewski jest wokalistą zespołu Weekend, który największą popularność osiągnął dzięki piosence "Ona tańczy dla mnie" (sprawdź). Pod koniec lata 2022 r. przeprowadził się, wraz ze swoją ukochaną żoną, do Warszawy. Nie bez powodu małżeństwo opuściło swoje rodzinne Sejny. "W Warszawie mieszkali już nasi synowie, więc postanowiliśmy się tu przenieść, by być bliżej nich" - wyznaje Liszewski.
Radek Liszewski miał wypadek w domu. Co stało się wokaliście disco polo?
Jak donosi "Super Express" ostatnie prace domowe dla Radka Liszewskiego skończyły się w wyjątkowo bolesny sposób. Wokalista miał wypadek, podczas którego połamał żebra.
"Bawiłem się w ogrodnika u siebie w ogrodzie. Zachciało mi się popodcinać gałązki i tak niefortunnie stanąłem, jedną nogą na drabinie, a drugą na gałęzi, że spadłem na plecy. Na szczęście z niewielkiej wysokości. W rezultacie połamałem sobie żebra. Niestety teraz trochę cierpię. Trzeba to wyleżeć i nie nadwyrężać dalej, żeby się ładnie zrosło" - opowiedział o całej sytuacji "Super Expressowi".
Co z koncertami Radka Liszewskiego? Lekarze stanowczo zakazali mu jednej rzeczy
Aby wokalista mógł funkcjonować w życiu codziennym lekarze zalecili mu noszenie gorsetu ortopedycznego. "Żeber nie da się wsadzić w gips, a żeby miały stabilizację, zalecono mi kupno gorsetu ortopedycznego. Chodzę w nim już dwa i pół tygodnia. Pomaga mi lepiej trzymać pion i dzięki niemu żebra nie rozchodzą się na boki" - mówił tabloidowi.
Dla Liszewskiego najważniejsze jest, że podczas wypadku nie uszkodził sobie płuc, dzięki czemu wciąż może normalnie śpiewać. Lekarze jednak zabronili mu jakichkolwiek gwałtownych ruchów.
Lider Weeekend uczestniczy więc w zaplanowanych koncertach, jednak nie ma mowy, aby mógł tańczyć razem ze swoim zespołem.
"O choreografii muszę jednak zapomnieć. Co najmniej pięć, a może nawet osiem tygodni muszę uważać, żeby nie zrobić żadnego gwałtownego ruchu. Chłopaki tańczą, a ja teraz łażę po scenie jak kołek, bo nie mogę nic nadwyrężyć" - przyznał.