Po 16 latach znów wystąpili na scenie. Zaskakujący powrót R.E.M.
Oprac.: Michał Boroń
Nikt się tego nie spodziewał - po 16 latach od ostatniego koncertu na jednej scenie ponownie spotkali się wszyscy muzycy grupy R.E.M. Kwartet z Athens pojawił się w Nowym Jorku podczas gali wprowadzenia do Songwriters Hall of Fame.
21 września 2011 r. oficjalnie swoją działalność zakończyła grupa R.E.M. z 15 studyjnymi płytami na koncie i statusem gwiazd rocka.
Założona w Athens w stanie Georgia formacja w ciągu ponad trzech dekad działalności przeszła od awangardy alternatywnego rocka do gwiazdy głównego nurtu sprzedającego miliony płyt na całym świecie (w sumie rozeszło się ponad 85 mln). Zespół nie zatracił przy tym swoich ideałów, a twórczością R.E.M. inspirowali się muzycy takich grup, jak m.in. Nirvana, Pearl Jam, Pavement czy Smashing Pumpkins.
Ostatni koncert kwartetu odbył się w 2008 r. w Mexico City. Muzycy zeszli się od tego czasu tylko raz - na prywatnej imprezie w 2016 r.
Zespół od początku tworzyli Michael Stipe (wokal), Mike Mills (bas, instrumenty klawiszowe), Peter Buck (gitara, mandolina, banjo) i Bill Berry (perkusja). Ten ostatni opuścił R.E.M. w 1997 r. z powodów zdrowotnych. Podczas jednego z koncertów muzyk stracił przytomność, okazało się, że powodem był tętniak mózgu. Po operacji lekarze zalecili perkusiście zaprzestanie aktywności koncertowej. Zastępowali go Barret Martin (1998), Joey Waronker (1998-2002) i zmarły w marcu 2020 r. Bill Rieflin (2003-2011). To właśnie Rieflin wsparł grupę w studiu podczas nagrania ostatniej płyty w dorobku - "Collapse into Now" (2011).
R.E.M. znów razem na scenie. "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego"
Teraz cała czwórka oryginalnego składu pojawiła się podczas uroczystości wprowadzenia R.E.M. do Songwriters Hall of Fame w Nowym Jorku. Na scenie wykonali swój wielki przebój "Losing My Religion" (sprawdź!).
Ich występ poprzedziła Jason Isbell, który zaprezentował utwór R.E.M. "It's the End of the World as We Know It (And I Feel Fine)", który - jak sam wyznał - nauczył się grać, kiedy miał 10 lat. "R.E.M. był wspanialszy niż suma ich członków. R.E.M. poruszał się jak pojedynczy instrument" - podkreślił Isbell.
"Pisanie piosenek i posiadanie katalogu, z którego wszyscy jesteśmy dumni (...), to bez wątpienia najważniejszy aspekt tego, co zrobiliśmy. Po drugie, to wszystko udało się nam przez te wszystkie dekady i w tym czasie pozostaliśmy przyjaciółmi. I to w dodatku dobrymi przyjaciółmi. (...) Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" - zaznaczył Michael Stipe.