Opiekunka Violetty Villas wspomina jej ostatnie chwile. "Nie miałam wynagrodzenia, po prostu byłam"
Elżbieta Budzyńska, wieloletnia garderobiana i opiekunka Villas, opowiada o tych trudnych chwilach, a także o swoim życiu po śmierci gwiazdy.

Violetta Villas była ikoną polskiej muzyki, jednak jej życie po zakończeniu kariery nie przypominało życia pełnego blasku i sukcesów. Po powrocie do Lewina Kłodzkiego artystka zamknęła się w swoim świecie, a jej ostatnie lata obfitowały w dramaty, samotność i brak wsparcia ze strony rodziny.
Po powrocie z Ameryki, Villas coraz bardziej zamykała się w sobie. Otoczona zwierzętami w rodzinnym domu, stworzyła sobie azyl, w którym odcięła się od otaczającego ją świata. Relacje z rodziną, a szczególnie z synem Krzysztofem Gospodarkiem, stały się coraz bardziej napięte. Jak wspomina Elżbieta Budzyńska, Gospodarek był nieobecny w kluczowych momentach życia matki.
“Pani Violetta w ostatnich miesiącach życia raczej nie leżała. Siedziała w domu, oglądała telewizję i nawet nie chciała wychodzić na zewnątrz w obawie przed swoim szwagrem. Nie mogłam jej do niczego zmusić” mówi Budzyńska.
Choć stan zdrowia Villas pogarszał się z dnia na dzień, pomoc z zewnątrz nie nadeszła. Media wielokrotnie alarmowały o trudnej sytuacji artystki, jednak nie podjęto odpowiednich działań, by jej pomóc.
Spadek po Villas: dramat i kontrowersje
Po śmierci Violetty Villas w 2011 roku, rozpoczął się prawdziwy dramat związany z jej majątkiem. Testament artystki, w którym zapisała swój dom Elżbiecie Budzyńskiej, został zakwestionowany. Sąd stwierdził, że Villas nie była w pełni świadoma podczas jego sporządzania. To z kolei doprowadziło do oskarżenia Budzyńskiej o nieudzielenie pomocy, co miało przyczynić się do śmierci artystki.
“My obie tak rzekomo piłyśmy. To dlaczego nie byłam nigdy na żadnym odwyku i normalnie egzystuję?” pyta z żalem Budzyńska.
Problemy z synem Villas
Elżbieta Budzyńska w rozmowie z ShowNews.pl wyraża również żal wobec Krzysztofa Gospodarka, który według niej pojawiał się tylko wtedy, gdy matka miała pieniądze. Po jej śmierci Gospodarek miał przekazać jej klucze do domu, ale nigdy tego nie zrobił.
"Weszłam do tego domu dopiero z pomocą mediów. Zaczęłam sobie tam sprzątać i wtedy dostałam wiadomość o śmierci mojego męża. Pojechałam na pogrzeb z małą walizką, a gdy wróciłam, to syn Violetty wymienił zamki i już nie weszłam do tego domu" opowiada Budzyńska.
Trudna rzeczywistość po więzieniu
Po wyjściu z więzienia, Budzyńska znalazła się w trudnej sytuacji życiowej. Przez jakiś czas mieszkała w namiocie na posesji w Lewinie Kłodzkim, zanim znalazła schronienie u przyjaciół Villas pod Warszawą.
"Nie opiekowałam się Violetta dla pieniędzy. Nie miałam wynagrodzenia ani ubezpieczenia, po prostu byłam przy niej przez 30 lat. Dziś żyję skromnie na 800 zł emerytury" mówi Budzyńska.
Zniszczony dom i niespełnione obietnice
Dziś Elżbieta Budzyńska rzadko odwiedza Dolny Śląsk, głównie podczas wypoczynku w Kudowie. Z ogromnym smutkiem patrzy na dom Villas, który z roku na rok coraz bardziej niszczeje. Mimo zbiórek pieniędzy na jego remont, nic nie zostało zrealizowane.
"Kilka lat temu wielbiciele naszej artystki zorganizowali przecież w Chicago wielki koncert i były zbierane pieniądze na remont tego domu. Gospodarek tam sobie do USA poleciał, Polonia dała dolary, a on wrócił do kraju i nic nie zrobił" wspomina rozżalona Budzyńska.
Pomnik artystki i rodzinne spory o pamięć
W 2023 roku w Lewinie Kłodzkim odsłonięto pomnik Violetty Villas. Zaskakująco, Krzysztofa Gospodarka zabrakło podczas tej uroczystości. Po wydarzeniu wyraził swoje niezadowolenie, podkreślając, że nie miał żadnego wpływu na decyzję o powstaniu pomnika. "Każdy może powiedzieć, że chce wyrzeźbić Violettę Villas, ale nie może być tak, że powstaje pomnik mojej matki, a ja nie mam nic do powiedzenia" powiedział Gospodarek.