Paul McCartney: To nie ja rozbiłem The Beatles. To był John Lennon
Od rozpadu słynnej Czwórki z Liverpoolu minęło już ponad pół wieku. Niektórzy nadal zastanawiają się, jak doszło do rozstania jednej z najsłynniejszych grup w historii. Teraz Paul McCartney wyznał, że rozpad nie był winą jego, a Johna Lennona.
Paul McCartney występuje na scenie już od przeszło 60 lat. Mimo że w Beatlesach grał zaledwie 8 lat, czyli małą część swojej kariery, to wciąż, nieustannie jest pytany o przyczyny rozpadu The Beatles. Zespół rozpadł się w kwietniu 1970 roku, a miesiąc później wydał ostatni album.
Niektórzy o rozpad oskarżają Yoko Ono, czasem Paula McCartneya. Teraz basista Beatlesów "odbija piłeczkę" i przedstawia inną wersję tej historii. Muzyk promuje nadchodzącą reedycję albumu "Let It Be" oraz film Petera Jacksona obrazujący nagrywanie tej płyty. W szczerej rozmowie z BBC Radio 4 muzyk stwierdził, że to nie on jest odpowiedzialny za to, co wydarzyło się z grupą.
Kiedy The Beatles się rozpadło, nagłówki gazet oskarżały głównie McCartneya. Muzyk stwierdził w rozmowie, że pozostali Beatlesi chcieli razem nagrywać - nie chciał jedynie John Lennon. "Zatrzymaj się w tym miejscu. Nie jestem osobą, która podżegała do rozłamu. O nie, nie, nie. John wszedł pewnego dnia do pokoju i powiedział: 'Odchodzę z Beatlesów'. Czy to jest podżeganie do rozłamu, czy nie? To był mój zespół, to była moja praca, to było moje życie, więc chciałem, żeby to trwało" - stwierdził McCartney. "To był nasz Johnny" - dodał.
Dlaczego więc Lennon, mimo że był filarem zespołu, nagle zechciał opuścić swoich kolegów? Według Paula McCartneya - było to normalne i nie ma tu winnych. Lennon chciał zacząć z Yoko Ono nowe życie, w którym nie było miejsca dla The Beatles. "Byli wspaniałą parą. Była w nich ogromna siła" - mówi przyjaciel Lennona. "John zawsze chciał się wyrwać ze społeczeństwa, ponieważ, został wychowany przez ciotkę Mimi, która była dość represyjna, więc zawsze szukał sposobu, by się wyrwać" - starał się argumentować decyzje Lennona.
Paul sugeruje też, że do odejścia, które wyszło na jaw z nagłówków gazet, zmusiła go sytuacja związana z menedżerem. Allen Klein miał powiedzieć muzykom o sytuacji w zespole, "żeby milczeli, a on mógł zawrzeć pewne umowy biznesowe". "Przez kilka miesięcy musieliśmy udawać. To było dziwne, bo wszyscy wiedzieliśmy, że to koniec Beatlesów, ale nie mogliśmy po prostu odejść" - dodał McCartney.
Ostatecznie Paul McCartney zdecydował się poinformować media, bo miał dość ukrywania tej sytuacji. Stwierdza też, że rozpad odczuwał "jako rozwód", a Ringo Starr, George Harrison i McCartney byli pozostawieni jedynie "aby pozbierać kawałki" po zespole.
Muzyk jest na pierwszych stronach gazet niemal bez przerwy od 1963 roku! Przez lata bardzo się zmienił, a w ostatnim czasie przestał farbować swoje włosy i pokazał się z innej strony - jako "siwy Beatle". Przy okazji wydał m.in. dwie książki dla dzieci o przygodach "Przedziadka".
Choć na co dzień mieszka w Stanach, to McCartney jest częstym gościem w Londynie, gdzie od ponad 50 lat znajduje się jeden z jego domów. Ostatnio znów pojawił się w stolicy Wielkiej Brytanii i zaskoczył swoim nowym wyglądem - do niemal całkowicie siwych włosów dołączył zarost. Fani komplementują jego wygląd i uważają, że Paul w końcu wygląda adekwatnie do swojego wieku, a także elegancko. Paul McCartney 18 czerwca 2022 roku skończy 80 lat.