Zak Starkey wraca do The Who po dwóch dniach. "Były pewne problemy"
Po blisko 30 latach z grupą The Who pożegnał się grający na perkusji Zak Starkey. Pożegnał się... na dwa dni, bo po pokonaniu "pewnych problemów" powrócił do zespołu.

The Who to brytyjska legenda rocka, która na scenie pojawiła się w 1964 roku. Razem z The Beatles, The Rolling Stones i The Kinks tworzyli Wielką Czwórkę tzw. brytyjskiej inwazji.
Klasyczny skład grupy z lat 1964-1978 tworzyli: wokalista Roger Daltrey, gitarzysta Pete Townshend, basista John Entwistle i perkusista Keith Moon.
Keith Moon zmarł w 1978 r. w wieku zaledwie 32 lat, w 2002 r. zmarł z kolei John Entwistle. W zespole zaszło kilka zmian, a najdłużej - od 1996 roku - przy liderach grał perkusista Zak Starkey, syn Ringo Starra z The Beatles.
W ostatnich dniach okazało się, że muzyk został zwolniony z zespołu. "Zespół podjął wspólną decyzję o rozstaniu z Zakiem po serii występów w Royal Albert Hall [w Londynie]. Darzą go wyłącznie podziwem i życzą mu wszystkiego najlepszego na przyszłość" - można było przeczytać w oświadczeniu przedstawiciela The Who. Media informowały z kolei, że powodem odejścia była kłótnia z Rogerem Daltreyem, który miał wyrażać zarzuty co do "jakości i standardu jego gry".
Zak Starkey wrócił do The Who po dwóch dniach. "Były pewne problemy"
Szybko okazało się jednak, że 59-letni syn Ringo Starra wraca do legendarnej grupy. Oświadczenie wydał Pete Townshend.
"Z ostatniej chwili! Zak wraca! (...) Były pewne problemy z komunikacją, na płaszczyźnie osobistej i prywatnej, które trzeba było rozwiązać. (…) Biorę część odpowiedzialności za zamieszanie na siebie. Koncerty w Royal Albert Hall były dla mnie dość trudne. Myślałem, że 4,5 tygodnia wystarczy, by dojść do siebie po operacji wymiany kolana. Błąd! Może za mało czasu poświęciliśmy na próby, co sprawiało problemy na scenie. Brzmienie pośrodku sceny zawsze jest najtrudniejsze do opanowania. Roger nie zrobił nic złego, poza tym, że majstrował przy odsłuchach. Zak popełnił kilka błędów, za które przeprosił. Jesteśmy rodziną. Sprawa wybuchła zbyt szybko, ale już po wszystkim. Z optymizmem idziemy dalej" - przekazał.