Reklama

Ozzy Osbourne spisał już testament i mówi o trudnych decyzjach

W najnowszym odcinku podcastu "Osbourne's", żona znanej gwiazdy Black Sabbath ujawniła, że od wielu lat mają z mężem porozumienie dotyczące podjęcia decyzji o "śmierci na żądanie" w sytuacji poważnej choroby jednego z nich. Chodzi przede wszystkim o sytuacje, w których jeden z partnerów mógłby cierpieć z powodu silnej demencji lub trwałego unieruchomienia.

W najnowszym odcinku podcastu "Osbourne's", żona znanej gwiazdy Black Sabbath ujawniła, że od wielu lat mają z mężem porozumienie dotyczące podjęcia decyzji o "śmierci na żądanie" w sytuacji poważnej choroby jednego z nich. Chodzi przede wszystkim o sytuacje, w których jeden z partnerów mógłby cierpieć z powodu silnej demencji lub trwałego unieruchomienia.
Ozzy Osbourne przyłapany na jednej z ulic Los Angeles /Backgrid/East News /Getty Images

W rozmowie Sharon Osbourne wspomniała o odwiedzinach w pewnej szwajcarskiej organizacji w 2007 roku. Zapytana przez syna Jacka, czy nadal rozważa ewentualność "śmierci na żądanie", zastanawiała się, czy przytrafi jej się jeszcze więcej cierpienia. "Czyż nie wszyscy już cierpimy?" - odparł jej syn, na co Sharon stwierdziła: "Tak, wszyscy cierpimy, ale nie chcę, żeby to fizycznie też bolało. Cierpienie psychiczne jest wystarczającym bólem bez fizycznego. Więc jeśli cierpisz psychicznie i fizycznie, to do zobaczenia" - dodała jednoznacznie. 

Obecna w studiu córka Kelly zaczęła zastanawiać się co w wypadku, gdy jednak choroba nie byłaby tak zaawansowana i można by z nią żyć. "Tak, a co by było, gdybyś żyła i miała trudności z podstawowymi czynnościami?" - zapytała retorycznie Sharon.

Reklama

To nie pierwszy raz, kiedy małżeństwo opowiada o podobnych planach. W 2014 roku Ozzy Osbourne w rozmowie z "The Mirror" stwierdził, że "pakt samobójczy" rozszerzył wraz z żoną na wszelkie stany zagrażające życiu - także chorobę Alzheimera. 

"Jeśli nie będę mógł żyć tak, jak żyję teraz, to zastanowię się nad moją przyszłością" - mówił będący w lepszej kondycji muzyk. "Jeśli nie będę mógł sam wykonywać podstawowych czynności, poproszę Sharon o podjęcie decyzji. Gdybym miał udar i był sparaliżowany, nie chciałbym tu być. Sporządziłem testament i wszystko trafi do Sharon, jeśli umrę przed nią, więc ostatecznie wszystko trafi do dzieci" - objaśnił Osbourne.

Tematem małżeństwo zainteresowało się w 2007 roku, czyli w czasie, gdy zmarł Don Arden, ojciec Sharon. Po tym, jak obserwowali cierpienie związane z chorobą Alzheimera doszli do wniosku, że nie chcieliby nigdy znaleźć się w takim położeniu. "Wierzymy w to w 100 procentach, więc opracowaliśmy plany udania się do ośrodka wspomaganego samobójstwa w Szwajcarii, jeśli kiedykolwiek zachorujemy na chorobę, która wpłynie na nasz mózg. Jeśli Ozzy lub ja kiedykolwiek zachorujemy na Alzheimera, to koniec. Zebraliśmy dzieci przy kuchennym stole, powiedzieliśmy im o naszych życzeniach i wszystkie się zgodziły" - mówiła 55-letnia wówczas Sharon.

Osbourne zdaje sobie sprawę, że to ogromne obciążenie dla dzieci, które muszą patrzeć na cierpienie rodziców. "Nie ma mowy, żebym przeszła przez to, co zrobił [mój ojciec], ani żebym naraziła na to moje dzieci. Mój ojciec pogarszał się w tak szybkim tempie, że stał się cieniem samego siebie. Niektórzy twierdzą, że ta choroba jest dziedziczna, więc przy pierwszych oznakach chcę, by skrócono moje cierpienia" - tłumaczyła. Decyzja nie była łatwa, ale Sharon sądzi, że to "ostateczny dar miłości dla dzieci" - by oszczędzić im i sobie cierpienia.

Ozzy Osbourne od lat ciężko choruje. Parkinson nie pozwala mu wrócić na scenę

Ozzy Osbourne od lat boryka się z poważnymi problemami zdrowotnymi. 19 września tego roku muzyk przeszedł kolejną operację będącą pokłosiem doznanego dwie dekady temu urazu. W 2003 roku Ozzy miał groźny wypadek na quadzie, w wyniku którego trafił do szpitala ze złamanymi ośmioma żebrami i obojczykiem oraz uszkodzonymi kręgami szyjnymi. Przed czterema laty kontuzja artysty odnowiła się po tym, jak niefortunnie upadł w swoim domu. Od tamtej pory miał problemy z chodzeniem i skarżył się na ciągły ból.

Uraz po wypadku sprzed lat to niejedyny problem, z jakim zmaga się lider Black Sabbath. W 2020 roku wyjawił, że cierpi na chorobę Parkinsona. W wywiadzie udzielonym potem gazecie "The Observer" Osbourne wyznał, że z tego powodu popadł w depresję.

"Wydaje ci się, że podnosisz stopę, ale ona tak naprawdę się nie porusza. Czuję się, jakbym chodził w ołowianych butach. W pewnym momencie przestałem czerpać radość z czegokolwiek. Nic mnie nie cieszyło. Zacząłem więc brać antydepresanty, które działają" - wyjawił muzyk.

Po niedawnej operacji muzyk czuje się nieco lepiej. 74-latek nie zatrzymuje się i już planuje, czym zająć się w najbliższej przyszłości. Jak zdradził w rozmowie z "Metal Hammer", gdy tylko odzyska siły po zabiegu, wróci do pracy w studiu. Zamierza nagrać nową płytę i wyruszyć w tournée, które musiał odwołać w lutym ze względu na stan zdrowia.

"Skupiam się teraz na tym, by dojść do formy. W ciągu ostatnich lat nagrałem dwie płyty i planuję nagrać jeszcze jedną, a potem wrócić do koncertowania. Dopiero zaczynam pracować nad materiałem. Do studia wejdziemy na początku przyszłego roku. Nie chcę się z tym spieszyć" - zaznaczył Osbourne. 

Niedawno informował, że po to, by poprawić koordynację zacznie uprawiać tai chi. Choć nie może dojść do zdrowia, to nadal marzy, by wrócić na scenę. "Nie mogę jeszcze normalnie chodzić, ale nie odczuwam już bólu. Operacja kręgosłupa przebiegła znakomicie" - informował.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ozzy Osbourne | Sharon Osbourne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama