Nie żyje Tony Bennett. Legendarny wokalista miał 96 lat. Jak go pożegnano?

Mateusz Kamiński

Oprac.: Mateusz Kamiński

Wybitny wokalista Tony Bennett nie żyje. Kariera legendarnego wokalisty trwała przez osiem dekad. Miał 96 lat. "Tony, dzięki tobie mamy twoje piosenki na zawsze w naszych sercach" - taki wpis pojawił się na profilach piosenkarza w mediach społecznościowych.

Tony Bennett nie żyje. Mistrz wokalistyki miał 96 lat
Tony Bennett nie żyje. Mistrz wokalistyki miał 96 latJP Yim / StringerGetty Images

Ostatni album Tony'ego Bennetta ukazał się niecałe dwa lata temu. U artysty w 2016 roku zdiagnozowano chorobę Alzheimera, ale muzyk nadal nagrywał i występował.

Informację o śmierci artysty przekazała jego współpracowniczka, Sylvia Weiner.

"Tony, dzięki tobie mamy twoje piosenki na zawsze w naszych sercach" - taki wpis pojawił się na profilach piosenkarza w mediach społecznościowych. To nawiązanie do tytułu utworu "Because of You", jego pierwszego numeru 1.


Tony Bennett nie żyje. Wokalista miał 96 lat

Na początku kariery Bennett zasłynął zapadającymi w pamięć występami z big bandem Counta Basiego, a także pianistą Billem Evansem. Jako artysta był aktywny od 1949 roku. Tony Bennett (posłuchaj!) podpisał pierwszy kontrakt z Columbia Records w 1950 roku. Utalentowany wokalista został doceniony za sprawą swojego czystego, ciepłego, a zarazem żywiołowego wokalu. Jednym z jego największych przebojów był wydany w 1962 roku album "I Left My Heart in San Francisco".

Frank Sinatra nazywał go "najpopularniejszym piosenkarzem na świecie". Bennett dobrze czuł się w klasyczny repertuarze American Songbook, a w ostatnich latach współpracował z wieloma artystami. Bennett sprzedał 50 milionów płyt na całym świecie.

Dzięki zaangażowaniu syna na przełomie XX i XXI wieku ponownie został doceniony przez publikę, gdy angażował się w projekty z popularnymi artystami. Nagrał m.in. duet z Amy Winehouse"Body and Soul" (sprawdź!), które zarazem było jej ostatnią piosenką. Największą popularność przyniosły mu występy głównie z Lady Gagą, która spowodowała renesans jego osoby i twórczości.


W 2021 roku poinformowano, że muzyk od 5 lat choruje na Alzheimera. Tony Bennett dwa razy w tygodniu ćwiczył śpiewanie, by stymulować swój mózg. Jak mówił opiekujący się artystą neurolog było to potrzebne, by mógł jak najdłużej utrzymywać się w dobrym zdrowiu. Syn artysty, Danny Bennett, ogłaszając muzyczną emeryturę ojca w sierpniu 2021 roku przyznał, że z powodu choroby muzyk tracił pamięć krótkotrwałą i nie pamiętał np. że przed chwilą wystąpił na koncercie. Pamięć długotrwała natomiast pozostała "nienaruszona", dzięki czemu pamiętał teksty wszystkich swoich utworów wykonywanych na przestrzeni dekad.

Dlatego też niemal do końca życia nagrywał i występował na scenie. W wieku 85 lat był najstarszym muzykiem z numerem 1 na amerykańskiej liście przebojów ("Duets II"). Jego ostatni publiczny występ miał miejsce w 2021 roku w Radio City Music Hall z Lady Gagą. Promowali wówczas album "Love for Sale", 61. krążek w jego dyskografii.

Był zdobywcą 18 nagród Grammy (otrzymał w sumie 36 nominacji), a także nagrody Recording Academy za całokształt twórczości w 2001 roku. Poza tym uhonorowano go dwoma nagrodami Emmy. W 2005 roku trafił do loży Kennedy Center Honors, a w 2006 roku otrzymał tytuł National Endowment for the Arts Jazz Master.

Dzięki współpracy z Lady Gagą powrócił na pierwsze strony

Poznali się w 2011 roku, w 2014 roku wspólnie nagrali płytę "Cheek to Cheek", która odniosła ogromny sukces. Ten wyczyn udało im się powtórzyć także w przypadku drugiego albumu "Love for Sale" z 2021 roku. Promocja płyty i dwa wspólne sierpniowe występy w Radio CityMusic Hall, które uświetniły obchody 95. urodzin gwiazdora.

"Z trudem patrzy się na to, jak ukochana osoba ma Alzheimera lub demencję" - mówiła Lady Gaga przed koncertem w USA Today. "Nie rozmawialiśmy o tym. Skoncentrowałam się na tym, aby opiekować się nim w trakcie nagrań i podążać za nim. Nauczył mnie, że podążanie za najmądrzejszą osobą na scenie jest właściwą drogą, szczególnie, że jazz jest bardzo złożoną muzyką, wymaga prawdziwej obecności. Tu nie chodzi o mnie a o nas" - wyznała artystka. Gwiazda dodawała, że obserwowała, jak choroba zmienia jego naturę, ale gdy pojawiała się muzyka dostrzegała prawdziwy cud, jej przyjaciel, pamiętał każdy tekst piosenki, każdą nutę, co czyniło jego występy jeszcze bardziej wymownymi, a ją samą doprowadzało do łez.

"Bardzo go kocham. Cały czas za nim tęsknię. Współpraca z nim to prawdziwy dar, który zachowam do końca życia. Czas spędzony wspólnie z Tonym zmienił moje życie na zawsze" - podkreślała artystka. W wywiadzie dla telewizyjnego programu "60 minutes" poświęconego artyście przyznała, że fakt, że mogła być tą kobietą, która odprowadziła go ze sceny po raz ostatni, był dla niej wielkim zaszczytem.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas