"Falowanie i spadanie - pamięci Kory". Co wydarzyło się na koncercie w TVP?
"Była bojowniczką o wszelkiego rodzaju wolność" - tak o Korze mówił zaprzyjaźniony z nią Tomasz Organek. Czołówka polskiej sceny wystąpiła na specjalnym koncercie "Falowanie i spadanie - pamięci Kory", który w piątkowy wieczór pokazała telewizyjna Dwójka. "Profanacja geniuszu Kory", "hańba", "nikt jej nie dorówna" - komentują rozczarowani widzowie na facebookowym profilu TVP.

Zmarła 28 lipca 2018 r. Kora została wyróżniona przez TVP, bo to jej pseudonim otrzymało studio w największej hali studyjnej Telewizji Polskiej. Z tej okazji zarejestrowano koncert "Falowanie i spadanie - pamięci Kory", który wyemitowano w piątkowy wieczór.
Wcześniej odsłonięto tablicę pamiątkową - w uroczystości udział wzięli synowie Kory: Mateusz Jackowski i Szymon Sipowicz, a także wieloletni partner (później mąż) Kamil Sipowicz.
"Jej pojawienie się na Festiwalu w Opolu, było niczym podmuch świeżości, zew prawdziwej muzycznej rewolucji. Jej utwory i wykonania nigdy nie pozostawały bez echa, a wizerunkiem scenicznym przykuwała uwagę na każdym występie. Zaskakująca, niepowtarzalna, nieprzewidywalna a przy tym charyzmatyczna, wrażliwa i współczująca. To będzie bardzo osobisty koncert, bowiem wszyscy zaproszeni artyści są wielbicielami jej muzyki i talentu. Z niektórymi Kora przyjaźniła się zarówno prywatnie, jak i zawodowo" - zapowiadała TVP.

"Falowanie i spadanie" - co wydarzyło się na koncercie TVP pamięci Kory?
"Odeszła zdecydowanie przedwcześnie" - powiedział prowadzący koncert zaprzyjaźniony z Korą i jej rodziną Łukasz Nowicki. Występy na scenie były przeplatane archiwalnymi materiałami z legendarną wokalistką grupy Maanam. To nieśmiertelne przeboje tego zespołu pojawiły się podczas koncertu.

Całość rozpoczął "Krakowski Spleen" w wykonaniu Katarzyny Chlebny - autorki, reżyserki i wykonawczyni głośnego, krakowskiego spektaklu "Kora. Boska". Kolejno na scenie pojawili się Krzysztof Zalewski ("Boskie Buenos"), Natalia Przybysz (rozbujane "Ta noc do innych jest niepodobna") i Anna Rusowicz (przykuła uwagę w nieco musicalowej wersji "Nie poganiaj mnie bo tracę oddech").

"Kora mówiła, że wolność i prawdą są fundamentem naszego człowieczeństwa" - przypominał Łukasz Nowicki.
Dramatycznego wydźwięku nabrał pamiętany z czasów stanu wojennego przebój "To tylko tango" w angielsko-polskim duecie Johna Portera i Renaty Przemyk. Przypomnijmy, że Porter (muzyk Maanamu w latach 1976-1979) wykonywał ten utwór razem z Korą.
Po przeboje wokalistki sięgnęli nie tylko doświadczeni artyści, ale także absolwenci warszawskiej Akademii Teatralnej. Wykonali w sumie dwa utwory ze spektaklu dyplomowego "A planety szaleją. Młodzi w hołdzie Korze" w reżyserii Anny Sroki-Hryń, wystawianego obecnie w Teatrze Współczesnym w Warszawie: "Cykady na Cykladach" i "Kocham Cię kochanie moje".
Bovska o Korze: Dla mnie ona jest wciąż obecna
W koncercie pojawiła się też sceniczna partnerka Johna Portera - Anita Lipnicka ("Lucciola"), a rockowej energii dodała Bovska ("Szare miraże").
"To artystka-indywidualistka z wewnętrznym blaskiem, niezwykle autentyczna, targana jakimiś wewnętrznymi sprzecznościami - tak czuję - niespokojna, niepokorna… taka, co jej się chce. Mówię w czasie teraźniejszym, bo dla mnie ona jest wciąż obecna" - opowiadała o Korze Bovska.
Zobacz również:
Aktor Bartosz Porczyk (zaśpiewał "Lipstick On The Glass") zwrócił uwagę na cechy charakterystyczne wokalistki Maanamu. "Moje pierwsze wspomnienia z Korą, które się we mnie najbardziej ugruntowały, to jej czerwone paznokcie, okulary lenonki i kapelusz z piórami oraz jakaś taka bezkompromisowość na scenie i niebywała odwaga. To jest to, co sobie zapożyczyłem, również do swoich występów" - mówił.
Anna Rusowicz powróciła, by zahipnotyzować publiczność utworem "Szał niebieskich ciał". Z kolei rockowe oblicze pokazał Tomasz Organek ("Stoję, stoję, czuję się świetnie"), który był blisko Kory w ostatnich latach jej życia.
"Pod koniec stała mi się bardzo bliską osobą, bo połączyła nas śmierć - śmierć mojej matki i choroba Kory. Zrealizowaliśmy razem klip do piosenki 'Czarna Madonna' (...) I to nas bardzo zbliżyło, można powiedzieć, bo Kora mnie wpuściła bardzo blisko. Potem spotykaliśmy się prywatnie, rozmawialiśmy bardzo dużo: o życiu, śmierci, chorobie, przeżywaniu tego wszystkiego" - wspominał Tomasz Organek.

Renata Przemyk zaczarowała scenę w swojej interpretacji przeboju "Róża" (realizatorzy pokazywali osobę z publiczności trzymającą wysoko ten czerwony kwiat). Krzysztof Zalewski powrócił w "O! Nie rób tyle hałasu", a Bovska przypomniała "Bez ciebie umieram". Z kolei Bartosz Porczyk wykonał utwór "Paranoja jest goła", a Natalia Przybysz - "Anioł (Miłość to wieczna tęsknota)".
Młodsi wykonawcy mogą się uczyć luzu scenicznego od Johna Portera, który zaśpiewał "Simple Story" z anglojęzycznej płyty "Mental Cut" (1985). To właśnie on odpowiadał za tłumaczenie tekstów Kory na angielski. Uwagę widzów przykuła też żywiołowa Katarzyna Chlebny ("Raz-dwa, raz-dwa"). Końcówka należała do Tomasza Organka ("Wolno, wolno płyną łodzie"), a w finale wszyscy wykonawcy zaśpiewali "Po prostu bądź".
Artystom towarzyszył zespół pod kierownictwem Grzegorza Urbana, autora aranżacji wykonanych utworów. Za scenariusz i reżyserię odpowiadała Beata Szymańska-Masny.
"Kora w grobie się przewraca", "Profanacja", "Niektórych występów nie da się odobejrzeć … serio. Co to za musicalowe przebierańce, kilku artystów ratuje to widowisko. Jak mogliście", "Rusowicz, Lipnicka jeszcze ok, ale reszta to hańba dla utworów Kory... Kompletnie nie znają emocji twórczości Kory. Pomijam, że gdybym nie znała piosenek, nie wiedziałabym o czym wyjcają... zero dykcji słów", "Jak zwykle orkiestra głośniej od solistów, przy słabej dykcji trudno zrozumieć słowa. Nie dali się zagłuszyć Zalewski, Przemyk, Bovska. Kora niezastąpiona", "Będzie się po nocach to śniło jako koszmaryyyy" - grzmią widzowie w komentarzach na facebookowym profilu Bądźmy Razem TVP.