Reklama

Nazywają go królem Bożego Narodzenia. Michael Buble przekazał smutne wieści

Mający również wielu fanów w Polsce Michael Bublé w najnowszym wywiadzie ogłosił, że zamierza zrobić sobie przerwę od śpiewania. Kanadyjski piosenkarz, nie bez racji nazywany "królem Bożego Narodzenia", przyznał, że jest zmęczony nagrywaniem płyt i koncertowaniem. Nie zamierza jednak odpoczywać - chce wkroczyć do świata filmu i telewizji. Artysta zaznaczył, że pragnie, by przyzwyczajeni do "Michaela w garniturze" fani poznali "prawdziwego Mike'a".

Mający również wielu fanów w Polsce Michael Bublé w najnowszym wywiadzie ogłosił, że zamierza zrobić sobie przerwę od śpiewania. Kanadyjski piosenkarz, nie bez racji nazywany "królem Bożego Narodzenia", przyznał, że jest zmęczony nagrywaniem płyt i koncertowaniem. Nie zamierza jednak odpoczywać - chce wkroczyć do świata filmu i telewizji. Artysta zaznaczył, że pragnie, by przyzwyczajeni do "Michaela w garniturze" fani poznali "prawdziwego Mike'a".
Co dalej z muzyczną karierą Michaela Bublé? /NDZ/Star Max/GC Images /Getty Images

Miliony słuchaczy z całego świata nie wyobrażają sobie Bożego Narodzenia bez aksamitnego głosu Michaela Buble. Jego interpretacje kultowych świątecznych utworów od lat cieszą się niesłabnącą popularnością. Specjalista od jazz-popowych ballad ma tymczasem dla swoich fanów rozczarowujące wieści.

Jak donosi "The Sun", 48-letni kanadyjski piosenkarz ogłosił, że zamierza zrobić sobie przerwę od muzyki, by zająć się "filmem i telewizją". "Każdego wieczoru zakładam garnitur i wchodzę na scenę, by stać się tym fajnym facetem, którym zawsze chciałem być. On ma świetną reputację i zawsze mówi właściwe rzeczy. Ale jest też inny Michael, którego wkrótce poznacie. Dopilnuję tego" - zapowiedział.

Reklama

Przekazał smutne wieści. Michael Bublé czuje się zmęczony

Gwiazdor estrady zaznaczył, że jest zmęczony nagrywaniem kolejnych albumów i koncertowaniem.

"Od 20 lat robię to samo. Michael pisze i nagrywa świetną płytę, a ja jeżdżę do 40 krajów i ją promuję, a potem wyruszam w półtoraroczną trasę koncertową. Czuję, że jestem w tym momencie mojego życia i kariery, w którym chcę zrobić coś innego. Muzyka zawsze będzie moim szczęśliwym miejscem i moją miłością, ale potrzebuję czasu na inne rzeczy. Tak naprawdę chodzi o bycie innym facetem - nie tym facetem w garniturze, tylko prawdziwym Mike'em. Bez względu na to, czy wydarzy się to w filmie, telewizji czy gdziekolwiek indziej, musi się to wydarzyć teraz" - podkreślił cytowany przez "The Sun" czterokrotny zdobywca Grammy.

Bardzo możliwe, że decyzja piosenkarza spowodowana jest problemami zdrowotnymi jego 10-letniego syna, u którego w 2016 roku zdiagnozowano raka wątroby. Goszcząc niedawno w podcaście "Diary of a CEO" Bublé wyznał, że ta diagnoza "wstrząsnęła" jego światem, "resetując" dotychczasowe życiowe priorytety.

"Poczułem, jakby młot uderzył w moją rzeczywistość. Nigdy już nie będę beztroskim człowiekiem i to jest w porządku. Dziś rozumiem, jakim przywilejem jest życie. Ból, strach o bliskich i cierpienie są częścią tego życia" - powiedział artysta. Bublé wychowuje wraz z żoną Luisaną Lopilato czwórkę dzieci: 10-letniego Noaha, 7-letniego Eliasa, 5-letnią Vidę i roczną Cielo.

Przypomnijmy, że podczas swej kariery Kanadyjczyk sprzedał ponad 75 milionów płyt, a liczba jego nagród obejmuje kilkanaście różnych wyróżnień i ponad 50 nominacji.

W marcu 2022 r. wypuścił swój 11. album studyjny - "Higher". Z tego wydawnictwa pochodzą single "I'll Never Not Love You" i "Higher". Na płycie znalazły się także m.in. wyprodukowana przez Paula McCartneya wersja jego ballady "My Valentine", duet z Williem Nelsonem ("Crazy"), "Bring It On Home to Me" Sama Cooke'a i "Make You Feel My Love" Boba Dylana.


INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Michael Bublé
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy