Michael Buble w Krakowie: swingujący wehikuł czasu [RELACJA]

Michael Buble wystąpił w Krakowie w ramach trasy "Higher Tour 2023" /Robert Wilk /INTERIA.PL

Szarmancki Kanadyjczyk po raz kolejny przyjechał do Polski - tym razem, by zagrać numery z najnowszej płyty "Higher" i przypomnieć magię nieśmiertelnych przebojów sprzed kilku dekad. Słuchając wersji Michaela Buble jestem pewien, że te klasyki nigdy nie umrą. Nigdy też się nie znudzą.

Michael Buble śpiewa utwory innych artystów. Niegdyś byłem dość sceptycznie nastawiony do nagrywania piosenek, które zostały nagrane już kiedyś - raz a dobrze. I teraz obserwuję na scenie Buble, który z bondowskim błyskiem w oku i wielką lekkością zabawia prawie 20 tysięcy osób w krakowskiej Tauron Arenie śpiewając "Fever" - ponad 65-letnią piosenkę, którą w swoim repertuarze mieli m.in. Peggy Lee, James Brown, Brian Eno czy Elvis Presley. I czuję wdzięczność, że w świetny sposób utrzymuje przy życiu pamięć o nich.

Koncert rozpoczął ikoniczny w katalogu Buble, a spopularyzowany przez Ninę Simone utwór - "Feeling Good". Prorocze słowa, bo przez ponad następne półtorej godziny publika czuła się tak dobrze, że pomimo towarzystwa krzesełek stała na swoich miejscach. Choć od końca lockdownu mija już sporo czasu, to wciąż mam wrażenie, że wielu nadal jest niezwykle spragnionych koncertowych emocji i wspólnoty, która wytwarza się za sprawą repertuaru, który kochają. I ten powiew unosił się w Tauron Arenie Kraków.

Reklama

Michael Buble to mistrz interakcji z publicznością. Jest po prostu showmanem - idąc na jego koncert szykuj się na stand-up, w którym to on jest główną gwiazdą z wielkim dystansem do rzeczywistości. Buble śmiał się, że jeśli ktoś spodziewa się, że zaśpiewa piosenki świąteczne (z których słynie), to musi im niestety pokazać środkowy palec. Luźne żarty z pieniędzy, własnego ego, a także swojego zespołu (notabene składającego się z 29 (!) osób) przełamują barierę, a Buble staje się tym twoim kumplem, który zawsze kochał śpiewanie i był w tym najlepszy umilając przy tym każdą imprezę swoim talentem. Dzieli od niego tylko krok, choć w sumie oklaskują go tysiące dłoni.

Michael Buble wystąpił w Krakowie. "To nie ma prawa się nie udać"

Był więc stand-up, były życzenia dla Ewy z publiczności, której dedykowano cały koncert (wszystkiego najlepszego!). Na moment jedna z fanek dostała nawet mikrofon, by zaśpiewać fragment "Sto lat" w amerykańskiej wersji. Buble nie ukrywał, że polska kuchnia jest dla niego wyjątkowa. "Sądziłem, że będę tu stał na scenie, a wy zamiast wycierać mnie ręcznikiem, będziecie karmić mnie pierogami!" - śmiał się. I liczył głośno, że gdy wpadnie do Polski następnym razem, to ktoś przyniesie jego ulubione danie.

Zacząłem, że Michael Buble śpiewa utwory innych artystów. Ale w jego ustach brzmią jak własne kompozycje. Niepodrabialna matowość, a zarazem głębia głosu. I ta kropla scenicznej bezczelności i pewności siebie z której słynęli Frank Sinatra czy Tony Bennett. "Smile" to utwór Charliego Chaplina z 1936 roku (!). Mija 87 lat i spotykamy się w Krakowie, by posłuchać wersji Buble granej przy akompaniamencie jedynie fortepianu. Idę o zakład, że w pobliżu nikt nie narzekał na suchość oczu.

Utwory jak "To Love Somebody", wiązanka Elvisa Presleya, "L-O-V-E" czy "You're the First, the Last, My Everything" -  prawdziwy majstersztyk za sprawą głosu, ale także tego niesamowitego zespołu. Tak, koncert Michaela Buble przeżywa się tak dobrze, bo jego koncertowy zespół to niesamowici profesjonaliści. Orkiestra, dyrygent, trzyosobowy chór, a także swingujący perkusista. Moje serce (jak zwykle) skrada jednak sekcja dęta. No i Michael Buble - to nie ma prawa się nie udać.

Trasa "Higher Tour 2023" promuje album "Higher", wydany w ubiegłym roku. Parę dni temu Buble dostał za niego nagrodę Grammy za najlepszy album pop, a na żywo zagrał w Krakowie (z premierowych utworów) piosenkę tytułową oraz "I’ll Never Let Love You". Pierwsza - podczas trasy w Wiekiej Brytanii miała pozbawiać przytomności jego fanki. Druga - była tą, która trzymała go przy życiu o marzeniach o powrocie do koncertowania podczas pandemii. Po Michaelu widać, że - choć jest na scenie od 26 lat - nadal szczerze to kocha. Były podziękowania za wsparcie dla fanów i szczera wdzięczność, którą można było wyczytać z jego twarzy, a także fanów, którzy na powrót do Krakowa czekali od 3,5 roku.

Koncert Buble to fantastyczna rozrywka. Jeśli ktoś się boi, że lata 50., 60. czy 70. na zawsze przeminęły, a muzyka z tamtych czasów także, to musi zobaczyć go z zespołem na żywo. On zna sposób, jak na dwie godziny się do nich przenieść.

Mateusz Kamiński, Kraków

Setlista koncertu:

1. Feeling Good (cover Anthony'ego Newleya)

2. Haven't Met You Yet 

3. L-O-V-E (cover Nata King Cole'a)

4. Such a Night

5. Sway (cover Deana Martina)

6. When You're Smiling (The Whole World Smiles With You) (cover Segera Ellisa)

7. Home

8. Everything

9. Higher

10. To Love Somebody (cover Bee Gees) 

11. Hold On 

12. Smile (cover Charliego Chaplina) 

13. I'll Never Not Love You 

14. Fever (cover Eddiego Cooleya) 

15. One Night (cover Elvisa Presleya) 

16. All Shook Up (cover Elvisa Presleya)

17. Can't Help Falling in Love (cover Elvisa Presleya) 

18. You're the First, the Last, My Everything (cover Barry'ego White'a) 

19. It's a Beautiful Day

20. Cry Me a River (cover Julie London) 

bis:

21. How Sweet It Is (To Be Loved by You) (cover Marvina Gaye'a) 

22. Save the Last Dance for Me (cover The Drifters)

23. Always on My Mind (cover Gwen McCrae)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michael Bublé | Tauron Arena Kraków
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy