Marilyn Manson swoim ofiarom "prał mózgi". Będzie bohaterem nowego serialu
Oprac.: Mateusz Kamiński
Brytyjski nadawca telewizyjny Channel 4 poinformował, że zamówił trzyczęściowy serial o kontrowersyjnym rockmanie. Dokument "Marilyn Manson: Behind The Mask", powstaje we współpracy z magazynem "Rolling Stone", który jako jeden z pierwszych podjął temat traktowania kobiet przez muzyka.
W zapowiedzi można przeczytać, że będzie to "szokujący obraz różnych relacji z tego, co się działo" w życiu prywatnym muzyka, wielokrotnie oskarżanego o przemoc seksualną. Najgłośniejsza jest historia jego byłej partnerki, aktorki Evan Rachel Wood, która opowiedziała przez co przeszła w filmie dokumentalnym HBO "Phoenix Rising" (polski tytuł: "Jak feniks"). O napaść seksualną i pobicie oskarżyła go również gwiazda "Gry o tron", Esmé Bianco.
W 2021 r. magazyn "Rolling Stone" opisał szereg podobnych zarzutów wobec 54-letniego Marilyna Mansona (który naprawdę nazywa się Brian Warner), co doprowadziło do rewizji policji w jego domu i wszczęcia śledztwa kryminalnego. Do tej pory muzykowi nie postawiono zarzutów karnych, jednak w toku są procesy cywilne wytoczone przez jego domniemane ofiary.
Sprawa Marilyna Mansona. Powstanie filmowy dokument
Według serwisu "Deadline", w serialu znajdą się m.in. wywiady z oskarżycielami i sojusznikami gwiazdora rocka, fanami, ludźmi z branży, prawnikami, byłym kolegą z zespołu i jego najlepszym przyjacielem z dzieciństwa. Produkcja ma przedstawić karierę Mansona od jej początków, aż do porzucenia go - w wyniku ujawnionych zarzutów - przez menedżera, agenta i wytwórnię płytową.
Stawia też pytanie o granice wolności artystycznej w sytuacji, gdy działania muzyka, który zbudował swoją karierę na szokowaniu publiczności, przekładają się na fizyczne i psychiczne cierpienie konkretnych osób.
"Marilyn Manson: Behind The Mask" jest obecnie produkowany przez Lightbox i Rolling Stone Films dla Channel 4, we współpracy z Fifth Season i Media Finance Capital. Reżyseruje go Karen McGann. Nie podano jeszcze daty premiery.
Marilyn Manson "wyprał mózgi" swoim ofiarom
Jakiś czas temu głośno było o relacji Evan Rachel Wood i Marilyna Mansona (sprawdź!). Choć byli narzeczeństwem, to aktorka nie wspomina tego czasu dobrze. Wielokrotnie opowiadała o tym, co zrobił jej były partner. "Miałam wyprany mózg, byłam manipulowana" - pisała. Oprócz Wood przeciwko skandaliście wystąpiło również kilkanaście innych kobiet, które miały w przeszłości związki z gwiazdorem. Kilka z nich złożyło oficjalne pozwy.
Wood ze szczegółami opisywała psychiczne i fizyczne tortury, jakim była rzekomo poddawana przez znacznie starszego partnera. Gdy zaczęli się spotykać, ona miała zaledwie 18 lat, on 36.
"Zaczął mnie uwodzić, gdy byłam nastolatką, a następnie znęcał się nade mną przez kilka lat. Miałam wyprany mózg, byłam manipulowana. Postanowiłam skończyć z życiem w strachu przed odwetem, oszczerstwami i szantażem. Piszę to, aby zdemaskować niebezpiecznego człowieka" - wyznała wówczas Wood w zamieszczonym na Instagramie oświadczeniu.
Swoje zarzuty aktorka powtórzyła w filmie dokumentalnym "Phoenix Rising". Wood ujawniła w nim ponadto, że Manson zgwałcił ją na planie teledysku do utworu "Heart Shaped Glasses" z 2007 roku. Muzyk miał wcześniej upoić ją absyntem, a następnie wykorzystać przed kamerą. Jak wspomina aktorka, na planie była "półprzytomna".
"Nie czułam się bezpiecznie, nie umiałam się bronić. To było traumatyczne doświadczenie. Uzgodniliśmy, że zagramy symulowany stosunek, ale gdy kamery zostały włączone, on zaczął mnie penetrować. Wtedy po raz pierwszy dokonano na mnie przestępstwa. Zostałam zgwałcona przed kamerą. To wideo to początek przemocy, która eskalowała w trakcie trwania naszej relacji" - ujawniła wówczas Wood.
W reakcji na zarzuty Manson pozwał byłą partnerkę o stalking, zniesławienie i podszywanie się pod inną osobę w internecie. Aktorka rzekomo podawała się za agentkę FBI i rozpowszechniała nieprawdziwe informacje dotyczące dochodzenia w jego sprawie. Prawnicy muzyka argumentowali, że oskarżenia doprowadziły go do "emocjonalnego cierpienia", a zarzuty Wood są "złośliwymi pomówieniami, które nadszarpnęły jego wizerunek i zaszkodziły mu w karierze". Piosenkarz złożył wspomniany pozew przeciwko Wood 3 marca tego roku.
"Nie czuję strachu. Jest mi jedynie smutno, bo zazwyczaj tak to właśnie działa. Przechodzi przez to każda ofiara przemocy, która odważy się powiedzieć głośno o nadużyciach kogoś, kto ma władzę i wpływy. Jest to część odwetu, który ma zamknąć ofiarom usta. Spodziewałam się tego. Ale prawda jest po mojej stronie, więc nie, nie boję się go" - zaznaczyła w rozmowie z "The View" Wood.
I dodała, że główną motywacją do opowiedzenia o doznanej krzywdzie była dlań chęć ostrzeżenia innych kobiet przed "niebezpiecznym człowiekiem". "Nie robię tego, by oczyścić swoje imię. Robię to, by chronić przed nim ludzi" - podkreśliła aktorka.