Kiss zakończyli pożegnalną trasę. Teraz zapowiadają nową erę!
Oprac.: Oliwia Kopcik
2 grudnia w Madison Square Garden w Nowym Jorku odbył się ostatni koncert w ramach pożegnalnej trasy grupy Kiss - "End of the Road Tour". Muzycy zapowiedzieli jednak, że od teraz będą występować jako... hologramy.
Pożegnalna trasa "End of the Road Tour" trwała od początku 2019 r. Rock'n'rollowy cyrk został wstrzymany przez pandemię, ale szybko wrócił na swoje tory - imponujący objazd świata właśnie dobiegł końca.
Hardrockowa legenda z przytupem zakończyła swoją 50-letnią karierę, która przyniosła m.in. ponad 100 mln sprzedanych płyt, masę przebojów, nagrody i uwielbienie fanów na całym świecie zrzeszonych w Kiss Army.
"Za nami 250 koncertów w ramach 'End of the Road Tour', bo to długa droga. Trudno w to uwierzyć, ale mamy po 70 lat. Dotarliśmy do punktu, w którym zdaliśmy sobie sprawę, że nie damy rady robić tego w nieskończoność. Jesteśmy wciąż na szczycie i to czas, by zrobić zwycięską rundę i rękami podniesionymi w geście triumfu, by podziękować za wszystko naszym fanom" - podkreślał w trakcie trasy Paul Stanley (wokal, gitara), który jest założycielem Kiss razem z Gene'em Simmonsem (bas, wokal).
Kiss zapowiada "nową erę"
Po ostatnim koncercie, który odbył się 2 grudnia, zespół zapowiedział, że choć zakończyli pożegnalną trasę, to nie znikną ze sceny całkowicie. Teraz będą odbywały się występy Kiss w formie hologramów. Odpowiada za nie firma Industrial Light & Magic, która wcześniej stworzyła sceniczne hologramy zespołu ABBA. "Kiss może teraz grać jednocześnie w trzech różnych miastach na trzech kontynentach" - skomentował Per Sundin, szef przedsiębiorstwa.
"To co osiągnęliśmy, jest niesamowite, ale to za mało. Zespół zasługuje, by istnieć dalej, bo jest on potężniejszy od nas. Kiss stanie się nieśmiertelny" - dodał z kolei Stanley.