Kim Simmonds nie żyje. Legendarny bluesman miał 75 lat
Ceniony gitarzysta bluesowy Kim Simmonds nie żyje. Współzałożyciel zespołu Savoy Brown Blues Band był w Wielkiej Brytanii uważany za prawdziwą ostoję tego gatunku.
Kim Simmonds nie żyje. Taką informację przekazał w mediach społecznościowych zespół Savoy Brown, w którym na co dzień występował muzyk.
"Warto odnotować, że jedną z ostatnich próśb Simmondsa było podziękowanie fanom Savoy Brown. Wasze wsparcie było i zawsze będzie niezwykle doceniane" - czytamy w zamieszczonym poście.
Zaledwie cztery miesiące temu artysta ogłosił, że od roku walczy z rakiem jelita grubego czwartego stopnia. Był to bardzo rzadki rodzaj nowotworu, który objawia się ponoć tylko u jednego procenta przypadków. Zwykle jest wykrywany zbyt późno, by mieć szansę na powrót do zdrowia. Tak było najprawdopodobniej w przypadku Simmondsa.
"Otrzymałem chemioterapię, utrudniło mi to granie koncertów" - opowiadał o leczeniu Simmonds. "Jednym z efektów ubocznych jest neuropatia obwodowa, która znieczuliła mi nerwy w palcach" - narzekał muzyk.
Kim Simmonds nie żyje. Kim był muzyk?
Kim Simmonds pochodził z Walii, a gitarą zainteresował się jako nastolatek. Wielką inspiracją od zawsze były dla niego nagrania bluesowe, ktore należały do jego brata. Wkrótce zdecydował, że sam będzie grał bluesa. Wraz z rodzeństwem oglądał największe gwiazdy wykonujące nowopowstające gatunki. Inspirował się Fatsem Domino, Bo Diddleyem, Freddiem Kingiem czy The Rolling Stones.
W 1965 założył grupę Savoy Brown Blues Band, która występowała z największymi - Cream (zespół Erica Claptona) czy legendą bluesa, Johnem Lee Hookerem.
Choć nigdy nie odnieśli sukcesu na skalę globalną, to w Wielkiej Brytanii mieli status ostoi bluesowego brzmienia.
Czytaj też: