Reklama

Karierę Komedy w USA przerwał tragiczny wypadek. W Polsce nie doczekał operacji

55 lat temu, 23 kwietnia 1969 roku, po kilku miesiącach walki o powrót do zdrowia, zmarł Krzysztof Komeda. Polski muzyk miał przed sobą spektakularną karierę w Stanach Zjednoczonych, jednak wszystko przekreślił wypadek, który sprokurował jego przyjaciel Marek Hłasko.

55 lat temu, 23 kwietnia 1969 roku, po kilku miesiącach walki o powrót do zdrowia, zmarł Krzysztof Komeda. Polski muzyk miał przed sobą spektakularną karierę w Stanach Zjednoczonych, jednak wszystko przekreślił wypadek, który sprokurował jego przyjaciel Marek Hłasko.
Krzysztof Komeda zmarł kilka miesięcy po tragicznym wypadku /Karewicz /AKPA

Krzysztof Komeda, a właściwie Krzysztof Trzciński, sławę zyskał m.in. za sprawą muzyki do filmów. Jest autorem 65 ścieżek do takich produkcji jak "Niewinni Czarodzieje" Andrzeja Wajdy, "Nóż w wodzie" czy "Dziecko Rosemary" Romana Polańskiego.

Na świat przyszedł w 1931 roku w Poznaniu, młodzieńcze lata spędził w Częstochowie, natomiast po wojnie jego rodzina przeprowadziła się do Ostrowa Wielkopolskiego. To właśnie tam trafił do szkoły muzycznej, gdzie poznał swoich przyjaciół oraz zakochał się w jazzie.

Reklama

"W ogóle uczyłem się muzyki tzw. poważnej. Potem, w czasie gdy kończyłem gimnazjum, zacząłem się interesować też muzyką taneczną. Z kolei w czasie studiów zacząłem grać muzykę jazzową zupełnie sam. Bez żadnych powiązań. Jedyną szkołą to było radio" - mówił w wywiadzie dla Magdaleny Konopki z Polskiego Radia.

Matka namówiła go, aby został lekarzem. Komeda rzucił pracę dla muzyki

Za namową matki ukończył studia medyczne i został laryngologiem, choć pasji do muzyki nie porzucił. Pracując w klinice w Poznaniu występował już pod pseudonimem Komeda. Grywał w różnych zespołach aż do momentu, kiedy w 1956 roku założył Komeda Sextet, do którego zaprosił m.in. Jana "Ptaszyna" Wróblewskiego i Jerzego Miliana. Grupa ta odniosła spektakularny sukces na 1. Festiwalu Jazzowym w Sopocie.

Po pierwszych sukcesach przeprowadził się do Krakowa -  wcześniej rzucając medycynę -  gdzie poznał przyszłą żonę Zofię Janinę - która została jego muzą.

Drzwi do międzynarodowej kariery otworzyła Komedzie muzyka komponowana do filmów. To dzięki niej zyskał światowy rozgłos. Pierwszym obrazem, do którego ją napisał, była etiuda filmowa Romana Polańskiego - "Dwaj ludzie z szafą". Z reżyserem pierwszy raz poznał się w 1956 roku.

Wyjechał do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu sukcesu. Skończyło się tragedią

Kompozytor i jazzman budował swoją pozycję w świecie jazzu, a furorę zrobił jego album "Astigmatic", który nagrał w kwintecie razem z Tomaszem Stańką (trąbka), Zbigniewem Namysłowskim (saksofon altowy), Günterem Lenzem (kontrabas) i Rune Carlsonem (perkusja).

Dwa lata później - na zaproszenie Polańskiego - Komeda wyleciał do Stanów Zjednoczonych. Reżyser zaprosił go do pracy przy swoim horrorze "Dziecko Rosemary". Muzyka Komedy szybko zyskała status kultowej. W Hollywood zachwycano się jego kołysanką "Sleep Safe and Warm", która jest motywem przewodnim do filmu "Dziecka Rosemary", jak też muzyką do "The Riot". Międzynarodowa kariera stała przed nim otworem.

Po zachwytach przyszły też wymierne korzyści. Wytwórnia Paramount Pictures zaproponowała Komedzie lukratywną i wieloletnią umowę.

Wszystko przekreślił jednak feralny wypadek. 17 grudnia 1968 roku, Komeda razem z przyjacielem Markiem Hłasko wracał z imprezy odbywającej się na wzgórzach Beverly Hills. Pisarz niechcący popchnął kolegę. Ten, na skutek upadku, zranił się w głowę. U muzyka stwierdzono krwiaka mózgu.

Marek Hłasko nie pogodził się ze śmiercią przyjaciela

Artysta przez jakiś czas przebywał w amerykańskim szpitalu, później został przewieziony do Polski, gdzie zmarł 23 kwietnia 1969 roku, tuż przed swoimi 38. urodzinami.  Nie doczekał kolejnej operacji w Wojewódzkim Szpitalu Neurochirurgicznym w Warszawie. Przyczyną śmierci muzyka było zapalenie płuc.

Sam Hłasko nigdy nie wybaczył sobie śmierci przyjaciela, do której przypadkiem się przyczynił. Gdy odszedł jego kompan, pisarz rzucił się w wir alkoholu. Czuł odpowiedzialność za to, co się stało. Zmarł niecałe 2 miesiące po Komedzie, 14 czerwca 1969 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Komeda | Roman Polański
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy