Polacy pokochali przebój Jakubczak. Na jej pogrzebie doszło do ogromnego skandalu

Oprac.: Agnieszka Kasprzyk

Kariera Ludmiły Jakubczak zapowiadała się obiecująco. Występy w konkursach, piosenki w Polskim Radiu, laury w Sopocie. I mąż - zakochany w młodziutkiej piosenkarce kompozytor, Jerzy Abratowski. Co mogło pójść nie tak? A jednak. Ten ciąg sukcesów przerwał tragiczny wypadek pod Warszawą. Ludmiła Jakubczak wracała z mężem i Ireną Santor z nagrań w Łodzi. Wspominamy artystkę, której gwiazda zgasła w wieku zaledwie 22 lat.

Na pogrzebie Ludmiły Jakubczak doszło do skandalu
Na pogrzebie Ludmiły Jakubczak doszło do skandaluAndrzej WiernickiAgencja FORUM
Ludmiła Jakubczak zmarła mając zaledwie 22 lataAndrzej WiernickiAgencja FORUM

Ludmiła Jakubczak miała tańczyć. Zaczęła śpiewać

Ludmiła Jakubczak urodziła się 17 czerwca 1939 roku w Tokio. Dzieciństwo spędziła w Ukrainie, która była wówczas republiką ZSRR. Jej rodzice byli polskimi emigrantami. Do Warszawy Ludmiła przyjechała pierwszy raz jako kilkunastolatka, by zacząć naukę w szkole baletowej. Zamieszkała wraz z rodziną w okolicach Łazienek. Była zachwycona ojczyzną swoich rodziców i możliwościami, jakie dawała stolica.

Nie była jedną z tych gwiazd - samouków, które pojawiały się w rozrywce znikąd. Równolegle ze szkołą baletową Ludmiła Jakubczak zaczęła pobierać lekcje śpiewu u Wandy Wermińskiej. Już wiedziała, że woli śpiewać niż tańczyć. 

Poszła na konkurs, znalazła męża

Ludmiła Jakubczak nie tylko uczyła się śpiewu, ale była pełna wiary w swoje umiejętności. Dlatego mając zaledwie 19 lat, wystąpiła w konkursie Polskiego Radia dla piosenkarzy - amatorów. Tam właśnie usłyszał ją znany kompozytor, Jerzy Abratowski, który zachwycił się jej mocnym głosem. Zaproponował, by zapisała się do Studium Piosenkarskiego. Ludmiła Jakubczak trafiła do klasy Jerzego i Hanny Skarżanki.

Jerzy Abratowski zachwycił się nie tylko głosem swojej uczennicy. Zakochał się w niej i trudno się temu dziwić. Ludmiła miała nie tylko talent wokalny. Była młodą, zgrabną, temperamentną dziewczyną, pełną charyzmy i poczucia humoru. W towarzystwie wiodła prym, potrafiła z każdym porozmawiać i przykuwała uwagę. Odwzajemniła uczucia 10 lat starszego kompozytora. Mimo złych języków wzięli ślub i stali się nierozłączni. On komponował dla niej piosenki, ona wyśpiewywała je tak, jak nie zrobiłby tego nikt inny. Zarówno Halina Kunicka, jak i Irena Santor podkreślały we wspomnieniach, że Ludmiła Jakubczak ze swoim talentem zrobiłaby karierę nawet bez wsparcia znanego kompozytora.

Kariera Ludmiły Jakubczak - ogień w oczach i na scenie

W 1958 roku Teatr Polskiej Piosenki przygotowywał program estradowy. Wzięła w nim udział Ludmiła Jakubczak, śpiewając piosenkę pod tytułem "Alabama". Ognisty występ ognistowłosej młodziutkiej wokalistki wywołał szaleństwo wśród publiczności. Podobnie było, gdy Ludmiła Jakubczak wykonała ten utwór w Sopocie. Choć utwór nie zdobył przychylności jury ze względu na swą "amerykańskość", publiczność i krytycy docenili występ wschodzącej gwiazdy. Wojciech Giełżyński w czasopiśmie "Dookoła świata" pisał tak:

"Wreszcie, kiedy nie było już znikąd nadziei, wyszła ognista jak marchewka dziewczyna w postrachowej kiecce i bezczelnie zburzyła łzawą tonację. Jednym się ta "Alabama" okropnie nie podoba, innym okropnie podoba, nie kłóćmy się o detale. Fakt, że jedna jedyna Ludmiła Jakubczak rozczmuchała trzy tysiące widzosłuchaczy, bliskich już epikurejskiej śmierci przez zaśpiewanie..."
"Dookoła Świata" 17 IX 1961

Sopockie jury przyznało wtedy Ludmile nagrodę za interpretację.

"Gdy mi ciebie zabraknie", czyli piosenka - przepowiednia

Jerzy Abratowski wybierał dla żony najpiękniejsze melodie, które udało mu się stworzyć. Tego jej inne wokalistki trochę zazdrościły. Dbał również o to, by powstawały do nich dobre teksty. Kiedy skomponował melodię, która wyjątkowo mu przypadła do gustu, poprosił o słowa doświadczonego tekściarza, Kazimierza Winklera. Tak powstała piosenka "Gdy mi ciebie zabraknie", która stała się znakiem rozpoznawczym Ludmiły Jakubczak.

To był czas, kiedy piosenki stawały się przebojami z dnia na dzień. Była tylko jedna rozgłośnia Polskiego Radia i to ona wyznaczała trendy. Ludmiła Jakubczak śpiewała utwór, który był deklaracją miłości swoim potężnym głosem. Refren wpadał w ucho i wkrótce nuciła go cała Polska. Powstał nawet żart na jego temat: "- Znasz piosenkę o dymie? - Nie... - Dymi ciebie zabraaaaknieee!"

Nic więc dziwnego, że "Piosenkę o dymie" w 1960 roku czytelnicy "Expressu Wieczornego" uznali za najpopularniejszą piosenką powojenną.

Tragiczna śmierć z sukienką w tle 

Program "Muzyka lekka, łatwa i przyjemna" był w Polsce bardzo popularny. Nagrywano go w Łodzi i tam właśnie udała się Ludmiłą Jakubczak 4 listopada 1961 roku. Jeden z operatorów kamer zwrócił jej uwagę, że jej sukienka źle wygląda w obrazie. Ludmiła zadzwoniła więc do męża, żeby przywiózł jej "inną kieckę" z Warszawy. Jerzy Abratowski oczywiście spełnił życzenie żony i w niedzielę mogła już wystąpić w odpowiednim stroju.

Po programie na żywo Abratowski, Jakubczak, Irena Santor i prowadzący Lucjan Kydryński jedli razem kolację. Niektórzy się zdziwili, że Jerzy nie pił. Wszystko wyjaśniło się, kiedy o 21:00 zapowiedział, że on z Lusią wracają do Warszawy. Dołączyła do nich Irena Santor. Wspominający tę sytuację odradzali im wyjazd, ale cała trójka była zdecydowana.

Tego wieczora spadł pierwszy śnieg. W drodze powrotnej doszło do wypadku. Niestety, Ludmiła Jakubczak nie przeżyła.

Plotki i skandal na pogrzebie Ludmiły Jakubczak

Jerzy Abratowski i Irena Santor wyszli z wypadku z drobnymi urazami. Stało się to źródłem wielu spekulacji. Po zdarzeniu pojawiło się wiele plotek i spekulacji dotyczących okoliczności zdarzenia. Mówiono o domniemanych relacjach pomiędzy Abratowskim a Santor.

Te plotki miały swoje brutalne konsekwencje. Na pogrzebie żony Abratowski doświadczył dużej presji ze strony fanów Ludmiły Jakubczak, co wywołało dużo emocji. Było to dla Abratowskiego wielką traumą, tym bardziej, że sam obwiniał się za śmierć żony.

Nie mogąc znieść otaczającej go atmosfery i wspomnień o ukochanej Lusi, wyjechał do Stanów. Kiedy sprawa wypadku ucichła, przyjaciele namawiali go na powrót. Mówił wtedy "Po co? Żeby umrzeć na grobie Lusi?".

Jerzy Abratowski także odszedł w nieszczęśliwych okolicznościach w Los Angeles. Przeżył Ludmiłę Jakubczak o 28 lat

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas