Reklama

Zmarł zaledwie cztery miesiące po ukochanej żonie. Nie mógł dłużej bez niej żyć

Kiedy w marcu 2003 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią Johnny'ego Casha ukazała się jego wersja przeboju Nine Inch Nails "Hurt" została przyjęta doskonale przez krytyków, dziennikarzy, słuchaczy i samego Trenta Reznora. Ten ostatni twierdził, że wersja Casha jest najbardziej szczerym, muzycznym wyznaniem, jakie kiedykolwiek słyszał. "Hurt" wyśpiewane przez schorowaną gwiazdę muzyki country stało się jego ostatnim przesłaniem, podsumowaniem życia i kariery.

Kiedy w marcu 2003 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią Johnny'ego Casha ukazała się jego wersja przeboju Nine Inch Nails "Hurt" została przyjęta doskonale przez krytyków, dziennikarzy, słuchaczy i samego Trenta Reznora. Ten ostatni twierdził, że wersja Casha jest najbardziej szczerym, muzycznym wyznaniem, jakie kiedykolwiek słyszał. "Hurt" wyśpiewane przez schorowaną gwiazdę muzyki country stało się jego ostatnim przesłaniem, podsumowaniem życia i kariery.
Johnny Cash ze swoją żoną June Carter /Rick Diamond /Getty Images

Johnny Cash wielokrotnie udowadniał, że potrafi przetrwać najgorsze momenty. Wielu uważało, że wykończą go używki, które stały się częścią jego historii od lat 60. Niewydolność krążenia, diagnoza choroby Parkinsona, zderzenie ze strusiem, które skutkowało złamanymi żebrami, nie powaliły jednak "Człowieka w Czerni". Dwadzieścia lat temu zmarł z powodu powikłań cukrzycy, chociaż niektórzy twierdzili, że prawdziwym powodem śmierci było pęknięte serce po śmierci ukochanej żony June, z którą przeżył 35 lat, a która zmarła cztery miesiące wcześniej.

Reklama

Niewielu muzyków wywarło taki wpływ na amerykańską kulturę popularną jak Johnny Cash. Chociaż jest postrzegany jako artysta country, to jego dorobek wypełniony jest kompozycjami, które podbijały listy przebojów bez względu na styl muzyczny. W ciągu całej swojej niezwykłej kariery Cashowi udało się zapewnić sobie miejsce w galeriach sław muzyki country, gospel i rock and rolla. Otwarty na nowe brzmienia szukał inspiracji w każdym możliwym miejscu i sam stał się inspiracją dla wielu artystów. Jednym z zaskakujących momentów na muzycznej drodze była współpraca Casha z Rickiem Rubinem. Ten znany ze współpracy z rockowymi i alternatywnymi zespołami producent był postrzegany jako specjalista od hałasu, przesterów i pulsujących riffów, a tu nagle stworzył gwiazdą country niesamowity cykl albumów "American Recordings", który na nowo rozbudził zainteresowanie twórczością Johnny’ego Casha pod koniec jego kariery.

Życie "Człowieka w Czerni" wyglądało jak gotowy scenariusz na doskonały film, czego dowodem może być sukces obrazu "Spacer po linie" z  udziałem Reese Witherspoon i Joaquina Phoenixa. Obfitowało w wiele anegdot i zaskakujących momentów. Przypomnimy kilka z nich.

Bezimienny chłopiec z delty Missisipi

26 lutego 1932 roku Ray i Carrie Cash powitali w Kingsland w stanie Arkansas czwarte z siedmiorga dzieci i po prostu nie mogli dojść do porozumienia, jak nadać mu imię. Carrie wolała imię John, natomiast Ray chciał nadać swojemu nowemu synowi imię po sobie. I tak młody chłopak biegał po domu, słysząc wołania: "ej młody", "dzieciaku", "dżej", "ray". W ramach kompromisu rodzice zdecydowali się w końcu na "JR", co technicznie nic nie oznaczało, ale pozwalało na spersonalizowanie chłopaka. Cash używał swojego "imienia" do czasu, aż zaciągnął się do Sił Powietrznych. Oficer rekrutujący nie zgodził się wpisać do akt przyszłego żołnierza inicjałów JR, twierdząc, że nie ma takiego imienia, a w papierach wojskowych musi być porządek. Wtedy to zmienił je na John R. Cash, co później przerodziło się w sceniczne imię artysty Johnny. 

Skoro wspomnieliśmy o pseudonimie, to zabawna historia wydarzyła się na samym początku kariery "Człowieka w Czerni". Właściciel wytwórni Sun Records Sam Phillips, kiedy spotkał młodego muzyka, był przekonany, że jego nazwisko jest chwytliwym scenicznym imieniem. Ze zdziwieniem przyjął informację, że to prawdziwa nazwa rodowa.

Podstępem do kariery

Cash od najmłodszych lat był otoczony muzyką. Słyszał śpiewy zbieraczy bawełny, nasiąkał muzyką gospel, której słuchał w Zielonoświątkowym Kościele Bożym w Dyess, fascynował się dźwiękami country, płynącymi z radiowej audycji "Grand Ole Opry". Jednak początkowo nie aspirował do bycia muzykiem. Porzucił życie na roli i przeniósł się do Michigan z zamiarem podjęcia pracy w fabryce samochodów. Produkcja masek samochodowych na linii montażowej nie odpowiadała mu jednak bardziej niż uprawa bawełny. Wstąpił do wojska, a po zakończeniu służby sprzedawał sprzęt AGD w Memphis.

Czas spędzony w Siłach Powietrznych miał ogromne znaczenie muzyczne, ponieważ tam nauczył się kilku akordów gitarowych i obejrzał film zatytułowany "Inside Folsom Prison", który stał się bodźcem do napisania jego słynnej piosenki "Folsom Prison Blues". Założył wreszcie początkującą grupę country, która miała mu pomóc zostać piosenkarzem gospel. Z kilkoma napisanymi piosenkami udał się do pobliskiej wytwórni Sun Records, która była między jego domem a sklepem.

Chciał spotkać się z jej właścicielem i producentem muzycznym Samem Phillipsem. Ten jednak unikał młodego muzyka. Johnny Cash nie zrażał się odmowami. Wpadł na mały podstęp, usiadł przed wytwórnią i czekał, aż pojawi się sylwetka właściciela. Kiedy Phillips wchodził do budynku Cash zasypał go deszczem słów, przechwałek i próśb o przesłuchanie. Podstęp okazał się skuteczny, producent był zafascynowany przebojowością chłopaka z gitarą i poświęcił mu czas. Po przesłuchaniu, wątpiąc w to, czy prezentowane utwory są rzeczywiście autorstwa Casha, były za dobre, poprosił go o napisanie kilku innych, ale nie w stylu gospel, tylko bardziej przebojowych. Tak powstał pierwszy hit muzyka "Cry, Cry, Cry", który pojawił się na jego debiutanckiej płycie "Johnny Cash with His Hot and Blue Guitar!" z 1957 roku.

Nie bierz nigdy lekcji śpiewu, to ci zaszkodzi

Cash dorastał, słuchając piosenek gospel jako swojej głównej muzycznej inspiracji i czasami występował w szkolnych pokazach talentów. Matka Carrie, która sama potrafiła grać na gitarze i pianinie, wspierała muzyczne upodobania syna, czując drzemiący w nim talent. Zaoszczędziła nawet trochę pieniędzy na lekcje śpiewu. Jakie było jej zdziwienie, kiedy nauczyciel po przesłuchaniu JR poradził mu, aby rzucił naukę, obawiając się, że dalsze formalne szkolenie zmieni unikalny sposób śpiewania Casha. "Nigdy więcej nie bierz lekcji śpiewu. Nie pozwól mi ani nikomu innemu zmienić sposobu, w jaki śpiewasz" powiedział do zaskoczonego chłopaka i jego matki.

Aresztowany za zbieranie kwiatów

Johnny Cash występował wielokrotnie w zakładach karnych, a nawet nagrywał tam koncertowe płyty "At Folsom Prison" w 1968 roku i "At San Quentin" rok później. Wielu współczesnych żartowało, że muzyk czuje się w zakładach karnych tak dobrze w związku z własnymi doświadczeniami. Był kilkakrotnie aresztowany za posiadanie nielegalnych substancji albo niebezpieczną jazdę. Pewnej późnej nocy w maju 1965 roku, po koncercie Casha na Uniwersytecie Stanowym Mississippi, policja znalazła go błąkającego się po mieście Starkville i aresztowała za publiczne pijaństwo. Cash protestował, twierdząc, że zbiera tylko kwiaty, ale to nie pomogło przekonać policjantów i funkcjonariusze zabrali go do miejscowego więzienia. 

Przekonany o własnej niewinności całą noc głośno protestował, waląc i kopiąc w drzwi celi, aż złamał palec u nogi. Muzyk został zwolniony następnego ranka, ale to doświadczenie tak mocno wryło się w jego psychikę, że zainspirowało napisanie "Starkville City Jail", a także później doroczny festiwal zbierania kwiatów imienia Johnny'ego Casha. Pierwsza edycja odbyła się w 2007 roku, a jego założyciel Robbie Ward powiedział w wywiadzie dla New York Times: "Johnny Cash został aresztowany w siedmiu miejscach, ale napisał piosenkę tylko o jednym z tych miejsc. O Starkville."

Pisklęta w hotelu i pająk ptasznik pod więzieniem

Człowiek w czerni przez lata miał ponury i mroczny wizerunek, pewnie było to związane bardziej z jego stylem ubierania niż samym usposobieniem. Legenda country w pierwszych latach swojej kariery był niemal rock and rollowym szaleńcem, szczególnie w stanie wskazującym na przyjęcie amfetaminy połączonej z alkoholem. Razem ze swoimi kolegami z zespołu uwielbiał spłukiwać zapalone bomby wiśniowe w hotelowych toaletach i wyrzucać telewizory z ich okien. Znacznie więcej kreatywności wykazał pod koniec lat pięćdziesiątych podczas wizyty w Omaha w Nebrasce. Razem z kolegami kupił 500 młodych kurczaków w lokalnej wylęgarni i wypuścił po sto piskląt na każdym z pięciu pięter hotelu.

Świat przyrody połączył się ponownie z nazwiskiem gwiazdy country kilka lat po jego śmierci. W 2016 roku arachnolog Chris Hamilton zdecydował, że Johnny Cash będzie szczególnie trafnym imieniem dla nowo odkrytego gatunku ptasznika. Stało się tak  z dwóch powodów. Po pierwsze, pająki znaleziono w pobliżu więzienia stanowego Folsom w Kalifornii, gdzie jak wiadomo w 1968 roku został nagrany legendarny album koncertowy Casha. Po drugie ptasznik pokryty był czarnymi włosami, co przypominało Hamiltonowi ciemne ubranie, jakie tak często nosił artysta. Biolog nadał pająkowi łacińskie imię Aponopelma johnnycashi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Johnny Cash
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy