Jak się tworzy teksty polskich przebojów?
Każdy kraj ma w swojej branży muzycznej grupę osób, która właściwie hurtowo wypluwa z siebie kolejne kompozycje oraz kolejne teksty. To właśnie oni są odpowiedzialni za większość radiowych utworów, które często bywają zarówno świetne, jak i strasznie tandetne.
"Wszystkie moje najlepsze piosenki skomponowałem, ot tak, po prostu. Wziąłem sobie gitarę, czasem mi się coś przyśniło. A gdy siadam i mówię 'teraz robię hita', to mijają dni i nic się nie dzieje. Tak jak Paul McCartney powiedział, prawdziwy przebój tworzysz, gdy bierzesz gitarę i grasz przy ognisku. No nie da się tego zrobić tak od razu" - tłumaczy proces tworzenia tekstów piosenek Tomasz Lubert, odpowiedzialny w przeszłości za hity grupy Volver i Virgin.
Nieco dalej idzie Marek Kościkiewicz (niegdyś lider De Mono), wymieniając kilka elementów, które musi spełniać przebój. Najważniejsze wydaje się odpowiednie połączenie tekstu i muzyki, a także umiejętności samego wokalisty:
"Czasami bardzo fajna piosenka ze złym tekstem traci i dlatego nie przebija się" - przyznaje Marek Kościkiewicz, autor muzyki i tekstu radiowego przeboju "Tak blisko" Rafała Brzozowskiego.
Marek Kościkiewicz i Tomasz Lubert o pisaniu tekstów do przebojów:
W Polsce działa kilku etatowych twórców tekstu, którzy ze swoich zadań wywiązują się z różnym efektem. Oczywiście każdy z nich działa w nieco innym gatunku, przez co trudno ich do siebie porównać (a o ich umiejętności posługiwania się słowem niech świadczą ich teksty). Ci najczęściej rozchwytywani to m.in.: Jacek Cygan (w przeszłości), Marcin Kindla, Kasia Nosowska, Marek Dutkiewicz oraz Marek Kościkiewicz.
Jednym z najlepszych tekściarzy w Polsce był niewątpliwie Grzegorz Ciechowski, który nie tylko tworzył kompozycje dla Republiki, ale odpowiadał także m.in. za pierwsze płyty Justyny Steczkowskiej. Ciechowski nie tylko pomagał wokalistce przy komponowaniu, ale także pod pseudonimem Ewa Omernik tworzył dla niej teksty:
"Pamiętam jak Grzegorz Ciechowski, któremu powierzyłam moje piosenki, mówił do mnie, żebym śpiewała to co czuję, językiem nikomu nieznanym, ponieważ on w tych słowach usłyszy słowa, które potem pisał" - opowiada Steczkowska.
Zawód tekściarz:
W ostatnim czasie sporo kontrowersji wzbudził nowy utwór Weekendu, który stworzyli w duecie Marek Dutkiewicz (tekst) i Romuald Lipko (muzyka). Padły głosy, że obaj twórcy rozpoczęli odcinanie kuponów od swojej kariery. Dutkiewicz (autor m.in. przebojów "Szklana pogoda" oraz "Dmuchawce, latawce, wiatr") widzi to jednak zupełnie inaczej:
"Zawsze chciałem napisać piosenkę biesiadną, nawiązującą może nawet do międzywojnia" - wyjaśnia tekściarz. Zapewne jednak wielu sceptyków nie uwierzy w jego zapewnienia.
Przykład Dutkiewicza pokazuje jednak ważną ewolucję. Wydaje się, że disco polo zostało dopuszczone do możliwości korzystania z usług tekściarzy z zewnątrz, co być może sprawi, że teksty dyskotekowych przebojów nie będą już wywoływać w nas uśmiechu politowania (lub też przestaną być charakterystycznie kiczowate, a zamiast tego staną się nieprzyjemnie miałkie).
Warto zwrócić uwagę, że tak jak ten gatunek w łatwy sposób może otworzyć się na tekściarzy romansujących z popem i rockiem, tak nie może tego zrobić przykładowo hip hop lub metal, który w swojej specyfice potrzebuje dobrego rozeznania środowiska (wyobraźcie sobie Jacka Cygana piszącego tekst dla Tedego lub Łony). Niesamowicie rzadkim zjawiskiem jest pisanie zwrotek przez rapera dla kogoś innego. Dużo częściej to raperzy są ghostwriterami dla wokalistów popowych.
Zresztą jak pokazał projekt "Albo Inaczej" rapowe teksty mają dużo większy potencjał (bez problemu przy niewielkich korektach udało się dostosować klasyki gatunku do jazzowych i swingowych aranżacji).
Zobacz klip "Jest jedna rzecz":
Jednak na koniec znów wróćmy do popu. Warto zwrócić uwagę, że prawdziwe radiowe przeboje trafiają się naprawdę rzadko:
"To nie jest tak, że my zawsze tworzymy przeboje. To że zrobiliśmy ich 10, to nie znaczy, że to są wszystkie nasze kompozycje. Czasem trzeba zrobić nawet i 30 kompozycji, aby w końcu trafić tą jedną" - wyjaśnia Tomasz Lubert.
Natomiast inną sprawą jest to, że brak selekcji sprawia, iż do radiostacji i telewizji trafiają zarówno te dobrze skonstruowane utwory, jak i te beznadziejnie.