Była żona Elvisa Presleya zdradziła wielką tajemnicę. "Ciągle tego potrzebował"
Oprac.: Konrad Klimkiewicz
Elvis Presley od lat uchodzi za genialnego, ponadczasowego artystę, w końcu nie przez przypadek ochrzczono go tytułem króla rocka. Zazwyczaj artyści aż kipią pewnością siebie i nie dają po sobie poznać jakichkolwiek oznak zwątpienia. W czasach świetności artysty i jego występów scenicznych nikt by nie przypuszczał, że Elvis Presley może mieć problemy z poczuciem własnej wartości. Priscilla Presley, czyli była żona legendarnego muzyka, przedstawiła kilka nieznanych dotąd faktów z jego życia, a na ich czele wymieniła dużą niepewność siebie.
Na początku lutego 2024 roku na ekranach polskich kin zadebiutuje "Priscilla" w reżyserii Sofii Coppoli. Zanim jednak odbędzie się huczna premiera, sama bohaterka filmu, by podkręcić atmosferę, często opowiada mediom ciekawostki i wspomnienia związane z jej byłym mężem. W wywiadzie udzielonym stacji Fox 32 uchyliła rąbka tajemnicy i zdradziła dość szokującą informację - Elvis Presley był bardzo niepewny siebie.
"Ludzie nie uwierzyliby, że był bardzo zdenerwowany i stremowany, gdy wychodził na scenę np. w Las Vegas. Po każdym występie padało pytanie: 'Jak wypadłem?', 'Czy wyszło, czy było w porządku?'. Był bardzo niepewny siebie, potrzebował ciągłej aprobaty, w co może trudno uwierzyć" - wyznała była żona Presleya.
Dolly Parton wspomina relację Elvisa i Priscilli. Piękny gest
Gwiazda country Dolly Parton wspominała, że Presley zdecydował się na bardzo zaskakujący i romantyczny ruch w stronę Priscilli, gdy wychodzili z sądu po sfinalizowaniu rozwodu. Otóż zaśpiewał jej napisaną przez Dolly Parton balladę "I will always love you", która później stała się szlagierem w wykonaniu Whitney Houston
Kompozycja "I will always love you" ma interesującą historię. Dolly Parton stworzyła tę balladę w 1973 roku po tym, jak zdecydowała się postawić na karierę solową. Miał to być hołd dla Portera Wagonera, który był jej mentorem i partnerem estradowym. Piosenka w jej wykonaniu ujrzała światło dziennie w 1974 roku. Ale jeszcze przed premierą utworem tym zainteresował się Elvis Presley.
Sobowtóry Elvisa Presleya
25 lipca 2008 roku w Atlantic City przed kasynem Resorts grupa sobowtórów "Króla" wykonała utwór "All Shook Up".
Chciał nagrać tę piosenkę, bo bardzo mu się podobała. Sprawa spaliła na panewce z powodu nieudanych negocjacji z menadżerem Presleya, słynnym pułkownikiem Parkerem. Ten żądał bowiem od Parton co najmniej połowy praw autorskich do tego utworu. "To najważniejsza piosenka w całym moim katalogu, więc nie mogę tego zrobić" - odpowiedziała Parkerowi wokalistka.
Parton przyznała, że bardzo żałowała iż nie doszło do tej współpracy. Ale po latach usłyszała coś, co przyniosło jej pocieszenie. "Rozmawiałem z Priscillą nie tak dawno temu. Powiedziała mi: "Elvis zaśpiewał mi tę piosenkę, kiedy schodziliśmy po schodach gmachu sądu po zakończeniu sprawy rozwodowej" - ujawniła Parton. Dzięki temu gestowi Priscillia czuła, że między nią a byłym mężem wciąż jest miłość i dalej stanowią rodzinę jako rodzice Lisy Marie. Priscilla i Elvis formalnie zakończyli swój związek w październiku 1973 r. w Los Angeles.
Świąteczne słabości Elvisa Presleya
Zważywszy na to, że zostało nam zaledwie kilka dni do świąt Bożego Narodzenia, Priscilla w stacji Fox 32 zdradziła jeszcze jedną ciekawostkę. Otóż Elvis Presley nie przepadał za... ubieraniem choinki.
"Boże Narodzenie było dla niego wyjątkowym czasem. Bardzo podobały mu się wszystkie dekoracje. Ale to ja zawieszałam dekoracje, ozdabiałam świąteczne drzewko, wieszałam lampki. On zazwyczaj chwytał za folię aluminiową rwał na kawałki, zgniatał i rzucał na drzewko, przeciwko czemu protestowałam, że tak się nie dodaje blichtru" - wspomniała.