"Britney Spears kontra ojciec". Szokujące informacje z dokumentu HBO Max

Premierze autobiografii Britney Spears zatytułowanej "Kobieta, którą jestem" towarzyszą kontrowersje, bowiem piosenkarka nie bawi się w niedomówienia i opisuje szokujące wydarzenia ze swojego życia. Jednym z dominujących w książce wątków jest trwająca 13 lat kuratela. Była ona także tematem dwuczęściowego dokumentu "Britney Spears kontra ojciec", który 24 października trafił do katalogu platformy HBO Max.

Rodzinne zdjęcie z 2006 r. - od lewej: Jamie Spears, Britney Spears, brat wokalistki Bryan Spears i matka - Lynne Spears
Rodzinne zdjęcie z 2006 r. - od lewej: Jamie Spears, Britney Spears, brat wokalistki Bryan Spears i matka - Lynne SpearsChris Farina/CorbisGetty Images

Współpracownicy, obserwatorzy i eksperci oceniają w nim m.in. zasadność ubezwłasnowolnienia artystki i to, czy można mówić o jakichkolwiek zaletach z tego wynikających.

Przez lata świat biernie obserwował autodestrukcję Britney Spears. Każde jej potknięcie było relacjonowane w mediach, co jeszcze bardziej pogłębiało kryzys emocjonalny i tak kruchej piosenkarki. Ostatecznie, pod koniec stycznia 2008 roku, wbrew swojej woli, piosenkarka została umieszczona w szpitalu na obserwacji. Po niej sąd wydał decyzję o tym, że kontrolę nad jej zdrowiem i majątkiem powierza Jamiemu Spearsowi. Taki był początek trwającej przeszło 13 lat kurateli, której kulisy ujawniono, gdy sama artystka po wielu latach prób, w końcu wygrała walkę o odzyskanie wolności.

Tejże walce przyjrzeli się twórcy dwuczęściowego dokumentu "Britney Spears kontra ojciec". Każda z części prezentuje punkt widzenia innej strony konfliktu, który najpewniej znajdzie swój ciąg dalszy w sądzie. Jeszcze rok temu mecenas artystki, Matthew Rosengart, zapewniał bowiem, że winni wszelkich nadużyć i nieprawidłowości, których się dopuścili wobec jego klientki, zostaną rozliczeni.

"Było oczywiste, że Britney Spears zmierza ku upadkowi"

Z pierwszej części dokumentu dowiadujemy się, że kuratela, choć nie była idealnym rozwiązaniem, w tamtym czasie wydawała się jedynym, które może przysłużyć się wyraźnie zagubionej Britney. "Jamie Spears nie jest potworem, postanowił stworzyć Britney bezpieczne warunki powrotu do równowagi" - uważa Steve Dennis, biograf Britney. "Każdy element jej życia prywatnego stawał się sprawą publiczną. Jamie, który nie miał żadnego wpływu na córkę, obawiał się, że to dopiero początek kłopotów. Trauma, którą nosił w sobie z powodu samobójstwa matki, miał decydujący wpływ na jego ojcostwo. Chciał uratować Britney. Jej stan się nie poprawiał, było oczywiste, że zmierza ku upadkowi" - przekonuje.

Cierpiał jej wizerunek, kariera, a co za tym idzie także sprawy finansowe. Jak ujawniają twórcy dokumentu, zaledwie w ciągu dwóch lat majątek artystki stopniał o ponad 50 mln dolarów. Jeszcze w 2006 roku wynosił blisko 60 mln dolarów, w 2008 roku, przed objęciem kurateli, jego wartość szacowano na niespełna 3 mln dolarów.

Joe Coscarelli, dziennikarz "The New York Times" sugeruje, że naprawa jej finansów stała się jednym z priorytetów. Co, jak ocenia występujący w filmie prawnik David Lenok, udało się. "W trakcie ubezwłasnowolnienia jej majątek ponownie wzrósł, ponieważ rodzice kontrolowali jej wydatki i nakłonili ją do pracy" - wskazał komentator. W istocie dziś majątek artystki szacuje się na 70 mln dolarów i sądząc po zainteresowaniu jej autobiografią może się znacznie powiększyć.

Akcja "Free Britney". Ogromne wsparcie od fanów gwiazdy pop Britney SpearsAFP

Choć komentatorzy dają wiarę rodzicielskim intencjom ojca artystki i mogą wskazywać na wymierne, finansowe korzyści płynące z kurateli, nie da się ukryć, że wiele wątpliwości budzi to, jak sama artystka w trakcie była traktowana. Ojciec twierdził, że praca, ma się przysłużyć jego córce, to sposób na powrót do zdrowia. Ona sama wielokrotnie przyznała, że była zmuszanym do pracy robotem. W tym miejscu nie da się bowiem przemilczeć istotnego faktu, że to właśnie na karierze piosenkarki, już od wczesnych lat polegali jej najbliżsi, a sam Jamie za sprawowanie nad nią kurateli wypłacał sobie miesięczne wynagrodzenie rzędu 16 tys. dolarów.

"Nie wolno mi ujawnić, co mówiła o swoim ojcu, ale mogę zdradzić, że nie łączyła jej z nim żadna więź, nie wierzyła w jego ochronę. Najbardziej porażające jest to, że majątek Britney został przekazany w ręce bankruta, któremu ona nie ufała" - podkreślił w dokumencie prawnik Adam Streisand, który w 2008 został zatrudniony przez samą artystkę a przez sąd szybko odsunięty od sprawy, bowiem wówczas uznano, że piosenkarka jest niezdolna do tego, aby zatrudniać własnego adwokata. Sąd zdecydował o przyznaniu jej adwokata z urzędu.

"Nie miała żadnego wpływu na swoją karierę. Była poddana manipulacji przez swojego kuratora i jego otoczenie, była zmuszana do robienia rzeczy, do których legalnie nie można było jej zmusić. Przekonano ją, że jeśli nie udowodni, że potrafi zarobić na swoje utrzymanie, nie odzyska prawa do opieki nad dziećmi. Jej tragedia polegała na tym, że gdy była dzieckiem wymagano od niej dojrzałości, gdy dorosła traktowano ją jak dziecko" - dodaje.

W sumie w trakcie kurateli artystka wydała cztery albumy ("Circus", "Famme Fatale", "Britney Jean", "Glory"), odbyła cztery trasy koncertowe, w ramach których wystąpiła 406 razy. Podpisała lukratywny kontrakt na 15 mln dolarów za rolę jurorki w programie "X Factor". Obiektywnie można powiedzieć, że pod nadzorem ojca jej kariera kwitła. Ale ci, którzy mogli obserwować jej pracę z bliska nie byli pod wrażeniem jej osiągnięć. Zastanawiali się raczej, jakim cudem ona sama wytrzymuje takie tempo, tym bardziej że była poddawana leczeniu i przyjmowała silne leki.

"Britney Spears była traktowana jak robot"

Dan George, który był menedżer trasy "The Circus" przyznał w dokumencie, że w istocie kuratela przyniosła oczekiwany efekt i uporządkowała życie Britney. A jak wyglądał ten porządek? Cztery występy tygodniowo, podróż z miasta do miasta z najwyżej jednym dniem przerwy na odpoczynek. "Jamie narzucał bardzo wysokie tempo trasy. Była wyczerpana tak intensywną pracą, mimo to nakładano na nią coraz więcej obowiązków, dało się wyczuć napięcie między nią a ojcem, który mawiał: teraz ja jestem Britney Spears. Kiedyś zadzwoniła do mnie i zapłakana skarżyła się, że odebrano jej głos, że nikt jej nie słucha" - wspomina George.

Współpracujący z artystką Louis Walsh, jeden z jurorów "X Factor", także dostrzegał niepokojące sygnały. Wspomina, że sama Britney dość szybko straciła zapał i energię, której oczekiwano od jurorki takiego show. Nierzadko wpatrywała się w jeden punkt, jakby była zupełnie nieobecna. Jej zachowanie mógł zrozumieć dopiero po latach, gdy na jaw wyszły kulisy kurateli.

"Na pewno ojciec kazał jej wziąć w tym udział, gdyż uznał, że siedząc i uśmiechając się można zarobić. Była zmęczona, męczyło ją bycie sobą. Nie miała na nic wpływu, traktowano ją jak robota" - wspomina współpracę z artystką, której ubezwłasnowolnienie zakończyło się 12 listopada 2021 roku.

PAP/INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas