Alice Cooper planuje koncertować do 90-tki. "Wszystko jest w twojej głowie"
Oprac.: Mateusz Kamiński
Słynący z szokującego wizerunku scenicznego Alice Cooper nie zamierza rezygnować z kariery. Choć w tym roku skończył 75 lat, to nieśmiało zapatruje się w Micka Jaggera i liczy na to, że będzie mógł jeszcze przez wiele lat dobrze bawić się na scenie.
Niechęć Alice'a Coopera do przejścia na emeryturę ma swoje podłoże. Muzyk chce być jednym z tych, którzy na scenie będą niemal całe życie. "Pożegnalna trasa w ogóle nie przychodzi mi do głowy" - stwierdził w rozmowie z magazynem "Rock Candy".
75-letni ekspert od szokującego rocka ubolewa nad tym, że jego koledzy z branży porzucają mikrofony i sceniczne wdzianka. "To dziwne, bo wszyscy moi przyjaciele odchodzą na emeryturę. Gene Simmons (KISS - przyp. red.) powiedział mi ostatnio: 'Słuchaj, to koniec. W grudniu nadejdzie koniec. A ja na to: 'No wiesz, te pożegnalne trasy koncertowe trwają już o
d lat, prawda?'. Ale Gene był bardzo poważny i powiedział: 'Nie tym razem. Obiecuję ci, że w grudniu KISS w formie, jaką znamy, będzie absolutnie skończone'" - zdradza na temat tego, co dzieje się w amerykańskim zespole.
Jako inny przykład podaje grupę Aerosmith, która z powodu złego stanu zdrowia wokalisty przełożyła trasę na 2024 rok. "Chłopaki z Aerosmith mówią to samo, podobnie jak wiele innych zespołów z mojej epoki. Ale ja nie myślę o takich rzeczach. Nigdy nie myślałem o przejściu na emeryturę. Czuję się świetnie, a zespół brzmi świetnie. Mam 75 lat, ale będę tam w wieku 90 lat, jeśli nadal będę w wystarczająco dobrej formie" - potwierdził gotowość Cooper.
Alice Cooper nie planuje emerytury
Wyznacznikiem formy na scenie jest dla artysty Mick Jagger z The Rolling Stones. "Mick wciąż daje trzygodzinne koncerty i próby dźwięku. Więc jeśli Mick może to zrobić, to ja też" - tłumaczy.
Zapytany kilka tygodni temu w podcaście "Trunk Nation With Eddie Trunk" stwierdził, że gdyby fani nie chcieli go oglądać, to z pewnością przeszedł na emeryturę. Teraz jednak popularność przewyższa jego wyobrażenia.
"To wszystko jest w twojej głowie. Naprawdę tak myślę. A także to, czy czujesz się dobrze fizycznie. Nie chciałbym grać Alice'a Coopera, gdybym nie wyglądał jak Alice z lat 70-tych. Wciąż tak wyglądam. Gdybym nie mógł śpiewać jak Alice, gdybym stracił zainteresowanie, gdybym nie kochał tego robić. (...) Można wyruszyć w trasę i jeśli nikt nie kupi biletów, to koniec. Tak się nie stało; w rzeczywistości to się nawet podwoiło" - mówi Cooper.
"Myślę, że ludzie przychodzą zobaczyć Alice i spodziewają się zobaczyć relikt, a widzą najbardziej energetyczny koncert, jaki widzieli w ciągu całego roku. (...) Nigdy nie byłem w lepszej formie" - przechwala się 75-latek.