John Densmore (The Doors) kończy 80 lat. Przeciwieństwo Jima Morrisona

"Interesowałem się przekraczaniem granic gatunkowych i ciekawiły mnie różne style muzyczne" - mówił John Densmore, który odpowiadał za utrzymanie rytmu w grupie The Doors. Perkusista był przeciwieństwem charyzmatycznego frontmana i jednego z największych skandalistów w historii rocka - Jima Morrisona.

The Doors w 1968 r. - od lewej: Jim Morrison, John Densmore, Ray Manzarek i Robby Krieger
The Doors w 1968 r. - od lewej: Jim Morrison, John Densmore, Ray Manzarek i Robby KriegerEdmund Teske/Michael Ochs ArchivesGetty Images

"W gruncie rzeczy był przeciwieństwem Jima - wulkanu energii, który wybuchał i nie umiał okiełznać swojej energii i skierować jej na właściwe tory, który pozwalał, by ta energia udzielała się wszystkim dokoła lub pochłaniała ich czy spalała, jakby on sam nie miał na to wpływu. John nie lubił takiego gadania. On zresztą ani nigdy taki nie był, ani nie chciał kimś takim się stać. Nie było w nim nic z outsidera" - tak różnice pomiędzy Jimem Morrisonem a Johnem Densmore'em opisywał Mick Wall w książce "Gdy ucichnie muzyka", biografii The Doors.

Urodzony 1 grudnia 1944 r. w Los Angeles John Densmore swoją przygodę z muzyką zaczął jako 8-latek. Zauroczony nagraniami Glenna Millera poprosił rodziców o możliwość nauki gry na fortepianie. W Daniel Webster Junior High School dostał propozycję występów w szkolnym zespole - początkowo myślał o klarnecie, który jednak wybił mu z głowy rodzinny dentysta (przyszły muzyk nosił wówczas aparat ortodontyczny). Szybko zainteresował się perkusją, a pierwszy zestaw nastolatkowi kupili rodzice.

John Densmore i jego muzyczne początki. Nastolatki w obcisłych bluzkach

Jako muzyk do wynajęcia pojawiał się na różnych imprezach, jednocześnie podnosząc swoje umiejętności. Dodatkowym plusem dla młodego Johna były występy przed nastolatkami w obcisłych bluzkach i krótkich spódniczkach.

W połowie lat 60. Densmore razem ze swoim najlepszym kumplem Grantem odkrył nowopowstające bary muzyczne przy Sunset Strip. To tam zobaczył grupę Love, która w nowatorski sposób łączyła rock'n'rolla, psychodelię, jazz i folkowe brzmienia. "Trudno o większą ucztę dla wyposzczonego nastolatka" - wspominał tamte czasy. Densmore wtedy jednak zdecydowanie inspirował się jazzem, a szczególnie grą Elvina Jonesa, perkusisty w zespole Johna Coltrane'a. Tego typu granie później wykorzystywał w twórczości The Doors.

Podczas nastoletnich eksperymentów z nielegalnymi używkami John Densmore poznał gitarzystę Robby'ego Kriegera, który również wiele zawdzięczał jazzowi. "Tak więc Robby pojawił się nagle w życiu Johna niczym brodaty bóg spadający z nieba i postanowił namieszać trochę w głowie nowego kolegi. Najpierw trochę, potem trochę więcej" - opisywał ich spotkanie Mick Wall.

The Doors: Od legendy do katastrofy

Później okazało się, że Jim Morrison uważał gitarzystę za osobę sobie najbliższą w zespole. Podobnego zdania był także John Densmore. Starszy od tej trójki o kilka lat Ray Manzarek próbował godzić wszystkich w zespole. To właśnie grający na instrumentach klawiszowych Manzarek zadzwonił do Densmore'a, by go ściągnąć do własnego zespołu, w którym początkowo towarzyszyli mu jego bracia Rick i Jim. Gdy na muzycznej scenie pojawiła się nazwa The Doors (już z pierwszym demo na koncie), perkusista ściągnął do zespołu Robby'ego Kriegera, który stał się szarą eminencją grupy.

Działalność w pierwotnym składzie, z Jimem Morrisonem na czele, trwała od 1965 do śmierci wokalisty w 1971 r. i zaowocowała takimi niezapomnianymi przebojami jak "Light My Fire", "Break on Through (To the Other Side)", "Hello, I Love You","The End" oraz "Riders on the Storm".

"To jedna z najlepszych partii bębnów, jakie słyszałem w życiu; niezależnie od faktu, że jestem zaangażowany w ten album, to niesamowicie kreatywne bębnienie" - chwalił Johna Densmore'a producent Paul Rothchild.

12 grudnia 1970 r. w Nowym Orleanie po raz ostatni grupa The Doors pojawiła się w oryginalnym składzie. Występ z powodu formy Jima Morrisona okazał się kompletną katastrofą, a muzycy skończyli przed czasem. "Kiedy Jim wyszedł, John rzucił pałeczki na ziemię, powiedział: 'Skończone. Nigdy więcej'" - opowiadał Vince Treanor, który pracował z The Doors jako organizator koncertów w latach 1967-1972.

"Jim był jak kamikadze. Łączyła się w nim pasja twórcza i skłonność do autodestrukcji. Z jednej strony uwielbiałem go takiego, z drugiej ta skłonność do samozniszczenia bardzo utrudniała nam życie" - mówił John Densmore, który przekonał pozostałych kolegów, by The Doors przestali grać trasy koncertowe.

Działalność legendarnej formacji ostatecznie przerwała śmierć Jima Morrisona 3 lipca 1971 r. w Paryżu. Manzarek z pozostałymi muzykami grupy wypuścili jeszcze dwa albumy "Other Voices" i "Full Circle", na których klawiszowiec i gitarzysta podzielili się partiami wokalnymi. Ostatnim studyjnym materiałem pod szyldem The Doors był "An American Prayer" (1978) z wykorzystanymi wcześniej nagranymi wokalami i głosem Morrisona.

W 2002 roku Ray Manzarek wraz z Robbiem Kriegerem reanimował The Doors - początkowo pod nazwą the Doors of the 21st Century z Ianem Asburym z The Cult w roli wokalisty. Ze względów prawnych (protestował John Densmore i spadkobiercy Jima Morrisona) później pojawił się szyld Riders of the Storm (tytuł jednego z przebojów The Doors), by ostatecznie stanęło na nazwie Manzarek-Krieger.

Miliony na stole. Jak John Densmore doprowadził swoich kolegów do furii

Po rozstaniu z Astburym za mikrofonem przewinęli się kolejno Brett Scallions (2007-2010), Miljenko Matijevic (2010) i Dave Brock (2010-2013).

John Densmore konsekwentnie protestował przeciwko działaniom swoich (byłych) kolegów, przypominając porozumienie z 1969 r. Wówczas wszyscy czterej muzycy odrzucili 75 tys. dolarów za wykorzystanie "Light My Fire" w telewizyjnej reklamie. Perkusista odrzucił też kolejną ofertę reklamową z 2003 r., kiedy na stole pojawiło się 15 mln dolarów. Decyzja Densmore'a miała wywołać wściekłość u Manzarka i Kriegera.

"Ja mogę grać z Jimem albo z kimś na jego poziome. Nie będę grać z Ianem. Nie chcę go dyskredytować, to dobry wokalista, ale daleko mu do Jima Morrisona" - deklarował perkusista, co wprost oznaczało, że nie ma szans na pojednanie żyjących muzyków The Doors.

John Densmore w Los Angeles - 13 października 2022 r.JOCE/Bauer-Griffin/GC ImagesGetty Images

Po raz ostatni Manzarek, Krieger i Densmore spotkali się w 2011 r. przy okazji tworzenia dokumentalnego filmu "Re:Generation". To z tej okazji razem z producentem Skrillexem przygotowali numer "Breakin' a Sweat".

Dwa lata później, 20 maja 2013 r. w klinice w Rosenheim na południu Niemiec, zmarł Ray Manzarek. Muzyk poddawał się tam leczeniu nowotworu przewodów żółciowych. "Jako jedyny klawiszowiec na świecie potrafił tworzyć idealne tło dla słów Jima Morrisona" - tak pożegnał go John Densmore.

Swoją wersję historii The Doors perkusista przedstawił w biografii "Riders On The Storm" (1990). W 2020 r. wypuścił swoją trzecią książkę - "The Seekers", w której opisał swoje spotkania z muzykami i innymi artystami, którzy mieli wpływ na jego życie.

Dlaczego Dawid Kwiatkowski ucieka przed uczestnikami "Must Be The Music"?Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas