Deep Purple: 40 lat płyty "Perfect Strangers". Tak wrócili na szczyt
"Wspaniały moment złapany w czasie, ale jako album nie do końca pasował do całości" - tak po latach Roger Glover mówił o płycie "Perfect Strangers", która dała drugie życie grupie Deep Purple.
W pierwszej połowie lat 80. wydawało się, że czasy Deep Purple na dobre minęły w poprzedniej dekadzie. Muzycy najsłynniejszego składu (tzw. Mark II) odnaleźli swoje miejsce w innych zespołach - gitarzysta Ritchie Blackmore i basista Roger Glover grali razem w Rainbow, wokalista Ian Gillan próbował wejść w buty Ozzy'ego Osbourne'a w Black Sabbath, klawiszowiec Jon Lord terminował w Whitesnake, a perkusista Ian Paice wspierał Gary'ego Moore'a.
Jak wspominał Roger Glover, początkowo był zdecydowanie przeciwny powrotowi.
Zobacz również:
"Na pierwsze spotkanie, które odbyliśmy, poszedłem z nastawieniem co najwyżej 'pół na pół'. Ale kiedy w końcu wszyscy usiedliśmy przy stole to, może to zabrzmi głupio, niemal natychmiast wyczułem pewne magiczne uczucie, wyraźną iskrę ekscytacji, która wisiała w powietrzu. Więc szybko przeszedłem z poziomu '50 na 50' do ok. 70 proc. na 'tak'. A potem, kiedy spędziliśmy jeszcze trochę czasu na wspólnej grze, w 100 proc. zostałem przekonany" - opowiadał basista w rozmowie z magazynem "Classic Rock".
Tak Deep Purple wrócili na szczyt. 40 lat płyty "Perfect Strangers"
Efekt czasu spędzonego w studiu przeszedł na pewno oczekiwania fanów, bo krótko po premierze okazało się, że wydana 29 października 1984 r. płyta "Perfect Strangers" udowodniła, że Deep Purple wciąż mają dużo do zaoferowania na scenie klasycznego hard rocka. Album odniósł całkiem spory sukces komercyjny (5. miejsce w Wielkiej Brytanii, 17. pozycja w USA).
Największą popularnością cieszyły się wybrane na single utwory "Perfect Strangers" (ciekawostka - to jedna z nielicznych kompozycji Deep Purple bez gitarowej solówki) i "Knocking at Your Back Door". To do nich najwięcej serca mają też sami twórcy, bo po pozostałe nagrania rzadko sięgali na koncertach.
"Punkt odniesienia dla metalu jako gatunku, bez żadnych dodatkowych kategoryzacji" - tak o "Perfect Strangers" pisał ceniony krytyk muzyczny Martin Popoff. Nie wszyscy byli tak samo zachwyceni, magazyn "Rolling Stone" przyznał płycie ocenę raptem 2/5, a w recenzji padł zarzut, że muzycy zdecydowali się na powrót ze względów stricte finansowych.
Fani nie przejęli się tymi wątpliwościami, tłumnie stawiając się na koncertach, a do zaplanowanych występów szybko dołożono dodatkowe terminy w USA. W 1985 r. większe dochody z występów wygenerował tylko sam "Boss" - Bruce Springsteen.
Sukces "Perfect Strangers" nie przełożył się jednak na umocnienie Mark II - konflikty pomiędzy muzykami sprawiły, że kolejna płyta "The House of of Blue Light" (1987) była łabędzim śpiewem tego składu. "Nie czułem tam już ducha zespołu" - wspominał z żalem Ian Gillan, który dwa lata później został zwolniony przez pozostałych muzyków.