Reklama

Young Igi "Notatki z marginesu": tu jest jakby luksusowo! [RECENZJA]

Dużo dobrego zrobił Igi dla rodzimego trapu, a przynajmniej tego w tym najbardziej przebojowym wydaniu, który rusza sztywniaków, wszystkie dziewczyny i nerdów, którzy muszą na chwilę odejść od komputera, żeby im wzrok odpoczął. Jednak w pewnej chwili hitowa maszyna się zacięła, więc można było mieć trochę obaw co do nowego materiału. Uspokajam, niepotrzebnie.

Dużo dobrego zrobił Igi dla rodzimego trapu, a przynajmniej tego w tym najbardziej przebojowym wydaniu, który rusza sztywniaków, wszystkie dziewczyny i nerdów, którzy muszą na chwilę odejść od komputera, żeby im wzrok odpoczął. Jednak w pewnej chwili hitowa maszyna się zacięła, więc można było mieć trochę obaw co do nowego materiału. Uspokajam, niepotrzebnie.
Young Igi wydał album "Notatki z marginesu" /Karol Makurat/REPORTER /East News

Pierwsze materiały Igiego były bardzo obiecujące, ale wydany w polskim Def Jamie "Skan myśli" sprawił, że czar prysł. Tak kompletnie bezpłciowego, nijakiego i w żaden sposób nieangażującego materiału nie spodziewał się chyba nikt. Szansą na poprawę było OIO, projekt stworzony z Otsochodzi i Okim, który był przebojowy, wykręcił niesamowite liczby, ale całości i tak dużo brakowało do solidności. "Amfisbena"Żabsonem to jeden wielki ziew i case, który ostatecznie udowodnił, że z raperem dzieje się coś złego.

Reklama

Do stracenia było dużo, do zyskania jeszcze więcej, zwłaszcza w kontekście odbudowania zaufania. Udało się - wystarczyło wziąć sprawy w swoje ręce i stworzyć "Notatki z marginesu". Album jest nie tylko powrotem do formy i jakości wcześniejszych nagrywek, lecz także udowadnia, że mało kto jak Igi potrafi przemycić tyle melodii, jego styl nie musi być odtwórczy, a i wokale są jeszcze lepsze niż wcześniej.

Okej, doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że Igor jako tekściarz do przekazania ma niewiele, chyba że kogoś ujmują takie frazesy jak "Małe krople drążą duże skały", "Tu jest wilgotno przez niunie" lub "Hejterzy mnożą się jak komary". Jezu Chryste, Igi... Jednak tutaj warto zastanowić się, czy w tym przypadku ma to jakiekolwiek znaczenie? Nie. Tu liczy się styl, umiejętność łączenia rapu i śpiewu, a także zwyczajny luz na majku, więc kolejne perełki pokroju "Raczej się nie dogadamy jak Mars i Wenus" czy "Więcej imigrantów w kraju niż płyt pomieści Empik" można wybaczyć. Dobrym przykładem niech będzie fantastyczne "Hoodlove" - cudowny podkład wręcz unosi gospodarza i jego naładowany hookami refren, który płynie świetnie, a nie przekazuje nic. Cóż, taka funkcja, ale wyrzucić z siebie coś takiego jak "Robimy zakupy i zwijamy razem jointy / Pytasz się mnie, kiedy jak Rihanna będziesz w ciąży" to też sztuka.

Wśród tych wszystkich młodych, nie zawsze gniewnych i nieśpiących po nocach chłopaków, dla których celem jest wygrywanie życia polegające na pomnażaniu dochodu (zwłaszcza że ten motyw przewija się w niemalże każdym numerze "Notatek z marginesu", więc nie ma powodu, żeby nie wierzyć, prawda?), Igi - król wsadów jak LeBron James - zdecydowanie się wyróżnia, nawet tutaj, bo niewiele dobrego da się tym razem napisać o bezbarwnym Okim, nie wspominając o Rusinie. To chodząca definicja flow, przynajmniej w tym mainstreamowym wydaniu. Zapraszam do odsłuchu okrutnie melodyjnych "Małych kropli", "Icy Baby", gdzie zaimponować mogą przyspieszenia, albo rozśpiewanego "Las Vegas" z mocno akcentowanymi wyrazami.

Siłą "Notatek z marginesu" jest także muzyka, a może nawet przede wszystkim, bo ciężko tu odnotować jakiś słaby podkład. To doskonale wyprodukowany, obłędnie przebojowy krążek, w którym każdy numer powinien zaistnieć na youtube'owej karcie czasu, playliście z gorącymi nowościami na streamingach czy - już bardziej oldschoolowo - w komercyjnych rozgłośniach radiowych. Afrotrapowe "To właśnie to" i "BBL", dzięki którym Patryk MTS mógłby na chwilę zmienić się ponownie w Kizo, rzucają na kolana. "Icy Baby" z doskonałym, ambientowym tłem ukrytym za trapową perkusją, dipsetowy "Hustlin Freestyle", czy inspirowany UK garage "Aha aha" to kolejne mocne i zachwycające pozycje w zestawie.

"Notatki z marginesu" przywracają wiarę w talent, zmysł do tworzenia muzyki i zwyczajną klasę (t)rapera. Owszem, są tu współczesne bolączki dotyczące liryki, ale kto powiedział, że Young Igi ma pisać wiersze pod syntezatory i inne dźwięki z Rolanda 808? No właśnie, w tym przypadku podsumowanie luksusowego życia na diamentowych podkładach sprawia, że wilk jest syty i owca cała.

Young Igi "Notatki z marginesu", YI Ent. / Def Jam Recordings Poland

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Young Igi | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy