PRO8L3M "EX UMBRA AD LIBERTATEM": Upadek królestwa [RECENZJA]
Ostatnią płytą PRO8BL3M-u, którą recenzowałem, było "Widmo" z 2019 roku. Już wówczas obawiałem się czy formuła duetu się nie wyczerpie. No to właśnie dotarliśmy do tego momentu.

Łatwo skrytykować hipokryzję, jaka wyszła na wierzch przy okazji nowej płyty duetu PRO8BL3M i współpracę z bankiem przy jeszcze całkiem niedawnych antyestablishmentowych deklaracjach. To by było zbyt łatwe, a poza tym to rzecz nachodząca zwyczajnie na wartości moralne, a nie na walory artystyczne. Więc to nie będzie recenzja o tym, bo nie jesteśmy od tego, by oceniać kogoś za zwyczajne robienie słuchaczy w balona i liczenie na to, że ci mają słabą pamięć.
Ale czy będzie to recenzja pozytywna? Wątpię, bo jeżeli mamy natomiast skupić się na płycie, niestety, mam wrażenie, że najnowsze numery duetu PRO8BL3M tworzone są po linii najmniejszego oporu. Szczególnie wielkie uszczypliwości powinny być skierowane w stronę Oskara. Na "EX UMBRA AD LIBERTATEM" prezentuje rapowanie i pisanie na podstawie utartych, sprawdzonych schematów. Brakuje jednak świeżości, które przyciągały 10 lat temu na "C30-C39 EP" albo przełomowym w historii duetu "Art Brut". I jeżeli gdzieś Oskar zatonął w zachłyśnięciu się własnym stylem, to "Dekompresja" jest najlepszym możliwym dowodem.
Owszem, flow Oskara dalej jest na swój sposób unikalne i niezmiennie kontrowersyjne. Jednak nawet w tych kwestiach zaczyna brakować mu wyczucia. Śpiewanie na auto-tune w dalszym ciągu wypada kuriozalnie - pamiętam jak przy recenzji "Widma" zaznaczałem tu brak wyczucia i doświadczenia. Dziś nie jest lepiej i o tym, co się wydarzyło w "Negrini", pamiętać nie powinienem, a pewnie będzie budzić mnie to w koszmarach. Chociaż dla porównania w "Od A do G" Oskar prowadzi frazy w wyjątkowo przemyślany i czytelny w zamiarach sposób - szkoda, że to raczej wyjątek na tle podobnych prób.
W otwierającym płytę utworze "Offbeat" brzmi za to niczym Taki Jeden Krzysiek - totalnie zapomniany fenomen internetowego rapu, który słynął z doskonałych, przemyślanych linijek, ale nie po drodze było mu bratanie się z mikrofonem, a tym bardziej płynięcie po bicie. Niestety, jest duża różnica między nawijaniem offbeatowo a potykaniem się o bit, a tu szala przechyliła się na tę drugą stronę. Tylko nawet jeżeli zawsze gdzieś pojawił się ciekawy cytat, który mógłbym umieścić w recenzji, tak na "EX UMBRA AD LIBERTATEM" tych linijek bardzo brakuje.
Niejednokrotnie w swojej karierze PRO8L3M przynajmniej miał koncepty: technologiczne, futurystyczne, cyberpunkowe. Tutaj nawet tego brakuje. Tak to nawet genialna parodia, którą nagrał swego czasu Mario Kontrargument, traci datę ważności, bo ten jeden numer ma w sobie więcej poważnych pomysłów niż przejawia się na całej nowej pozycji zespołu.
Oskar jawi się tu bowiem jako człowiek, który może i ma wrażliwość, ale brakuje mu zmysłu obserwacji, który pozwoliłby dostrzec to piękno, którego chce od życia według refrenu "Baru Bambino". To raper, który nawet wzniosłą myślą sprowadzi do ziemi, a nieco bardziej miejscami poetyzowany język ma za zadanie skutecznie zmylić słuchacza, że jest inaczej. Bo po przesłuchaniu całej płyty powstaje myśl, że ile można słuchać o uprawianiu seksu, wersów pokroju przechodzenia z punktu A do G, kolejnych alkoholowych ekscesów i wymieniania marek samochodów, które szybko pędzą po autostradzie lewym pasem (istnieje pewna szansa, że jeden z tych ziomków w BMW, który migał wam na zderzaku, to był właśnie Oskar). A to wszystko już było.
Słucham tego i zastanawiam się, czy naprawdę życie i przemyślenia dorosłego, 42-letniego mężczyzny toczą się tylko wokół tego tyle lat? Niestety, ale przez takie podejście Oskar jawi się tu jako ten irytujący ziomek, który przez ostatnią dekadę ani trochę nie dojrzał, nadal chwali się, ile stosunków płciowych odbył, jak szybko jechał na autostradzie i ile zarobił, myśląc, że imponuje to innym, a nie rozumie, że ludziom brakuje asertywności, aby powiedzieć mu, by spadali. Jestem zmęczony, bo koniec końców mam wrażenie, że słucham cały czas tego samego numeru - bit się zmienia, tempo się zmienia, Oskar się nie zmienia.
Do tego quasi-skitowe fragmenty śmieszą prawdopodobnie ludzi, którzy uważają faceta przebranego za babę za szczyt humoru, a sformułowanie "ss.j pęto" za najlepszy kontrargument w przegrywanej dyskusji.
Dobrze, ale mówię o duecie, więc co mogę powiedzieć o muzyce Steeza? Cóż, producencka strona duetu postanowiła wyjątkowo usunąć się tu w cień. Na tyle, że trudno mi pochylić się nad jakimkolwiek fragmentem. Mam wręcz wrażenie, że jego bity stały się bardziej minimalistyczne w środkach, że przy okazji w znacznej części bitów brakuje tego charakterystycznego stylu zawieszonego gdzieś w połowie między współczesnym trapem a synthwave'em. "Polsilver" i "Flexy 6" w sumie podróżują najbliżej tego klimatu, ale pojawiające się w drugim z tych numerów w aranżacji smyczki są na tyle nieznośnie surowe i plastikowo-wtyczkowe, że trudno je obronić. A kiedy Steez próbuje robić phonk jak w "Z punktu A do G", to zastanawiam się zwyczajnie po co, skoro trudno mu w pełni ponieść się obranemu kierunkowi.
I na koniec dodam, że jeżeli z całej płyty najlepiej zapamiętuje się wysamplowany fragment piosenki Anity Lipnickiej - swoją drogą świetnie obrobiony technicznie, ale niekoniecznie dobry muzycznie - oraz karkołomne rapowanie Kasi Nosowskiej, to coś jest srogo nie tak.
PRO8BL3M, "EX UMBRA AD LIBERTATEM", 2020
3/10



![Parkway Drive: Sami byliśmy zaskoczeni, że nagraliśmy pozytywny utwór [WYWIAD]](https://i.iplsc.com/000M1BG2R7Q1XPPH-C401.webp)





