Kuban "FUGAZI #2": Szok, z rapera w gwiazdę pop, w rok [RECENZJA]
Na temat mieszania gatunków muzycznych nie ma sensu zbytnio się rozwodzić - współcześnie to norma. Nikogo więc nie powinno dziwić, że Kuban zdecydował się w pełni poświęcić drugą płytę "FUGAZI" na stricte popowe numery. Można się jednak zastanawiać, jak w tej nietypowej dla siebie odsłonie odnalazł się Młody Gandolfini.

Patrząc już na samą tracklistę, od razu rzuca się w oczy imponująca liczba gości. Przy okazji "ROMANTIC PSYCHO" od Quebonafide zastanawiałem się, czy zbyt duża liczba featów nie przyćmi głównego wykonawcy. Natomiast zarówno Que, jak i Kuban wyszli z tego obronną ręką. Choć tutaj podobieństwa się kończą…
Zacznijmy jednak od plusów. Otwierający krążek utwór "kyoto" z Zalią, choć to duet mocno nieoczywisty, zachwycił mnie. Refreny, które śpiewają w dwugłosie, potrafią oczarować. Podobnie mam z "figlami", na feacie z genialnym Vito Bambino. Mimo tego, że utwór kipi brzmieniami rodem z Bitaminy, Kuban dobrze odnalazł się ze swoimi zwrotkami. I muszę przyznać, że "kyoto" i "figle" to najlepsze utwory z całego "FUGAZI" - oby więcej tego typu tracków na kolejnych wydawnictwach.
Oprócz Zalii i Vito, dostajemy kilka gościnek, które nie zapadają w pamięć. Gibbs, Mrozu i NataliaSzroeder nie pokazali pełni swoich możliwości. Może takie było założenie, by "nie wychylać się przed szereg", ale wyszło naprawdę nijako. Do tego kilka tracków jak "nad ranem", które swoją stylistyką bardziej pasują do klubowej Young Leosi, niż popu.
Coraz częściej w utworach raperów zauważalne jest zamiłowanie do samplowania starszych przebojów. Wystarczy tutaj wspomnieć o "Może to coś zmieni" Taco Hemingway'a czy "Kiedyś Cię Znajdę" od Otsochodzi. Kuban również się na to decyduje, czego owocami są "budzi mnie wiatr" z Edytą Bartosiewicz i zamykające cały krążek "chcę ci powiedzieć" z Korą. Jednak ani jednego, ani drugiego utworu nie jestem fanem. W obydwóch przypadkach dostajemy śpiewane refreny, przy których zwrotki Kubana wypadają po prostu blado. "Budzi mnie wiatr" jeszcze jakoś się broni, choć totalnie nie pasuje do "popowej" konwencji tej płyty. Brakuje mi czegoś wow, ciekawego podejścia do tematu, jak chociażby u wspomnianego wcześniej Fifiego.
Spoglądając jednak całościowo na płytę, moje oczekiwania minęły się z rzeczywistością. Spodziewałem się bardziej czegoś w rodzaju "ROMANTIC PSYCHO". I choć Mrozu, Natalia Szroeder i Vito Bambino pojawili się u jednego i drugiego, zdecydowanie bardziej podobają mi się kawałki u Grabowskiego. Ciężko znaleźć na polskiej scenie rapowej przykłady tworzenia popowych albumów, więc ostatni krążek Que jest naprawdę dobrym wyznacznikiem.
Kuban i jego "FUGAZI" mają utwory, które zachwycają. Mają też jednak wiele takich, o których ciężko coś szczególnego powiedzieć. I koniec końców to może być ich największym problemem.
Kuban "FUGAZI #2", Dobzi Ludzie
7/10