Kashell "Ka$shell": Proszę wykrztusić [RECENZJA]

Rafał Samborski

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Zły
angry
2
Udostępnij

Połączenie sił Abradaba i muzyków związanych z Comą na papierze może wyglądać imponująco. Zresztą prób podejścia do rapcore'owej materii było w Polsce zaskakująco sporo. Ostateczny efekt jednak rzadko kiedy wychodził ponad przeciętną. Niestety, Kashell doskonale wpisuje się w rodzimy obraz mariażu rapu z gitarami - interesujące są pomysły, ale z samymi utworami jest już różnie.

Okładka debiutanckiej płyty grupy Kashell
Okładka debiutanckiej płyty grupy Kashell.

Kashell mógł być szansą. Pióro Abradaba w ostatnich latach znacznie ostygło - zniknęła gdzieś ironia i błyskotliwość, która doskonale współdziałały z tym charakterystycznym, kozim głosem. Natomiast w kwestii Comy, wydaje się, że maniera wokalna i nadęcie Piotra Roguckiego w ostatnich latach działalności zespołu bardzo mocno ciążyły grupie.

Kashell - nie zaś Abradab x Coma - byłby więc idealną okazją na reset, odświeżenie ostygłych formuł. W końcu muzycy nie musieli się zmagać zarówno z oczekiwaniami fanów, jak i swoimi, przez co mogli sobie pozwolić na pełne eksperymentowanie z formą, popuszczenie wodzy fantazji. I cholera, coś nie pykło. Bo dostaliśmy płytę zbyt bezpieczną i marnotrawienie potencjału tego projektu zwyczajnie po ludzku boli. Szczególnie że byłoby z czego wykrawać.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Umiejętności Abradaba nie zastąpią emocji?
      Umiejętności Abradaba nie zastąpią emocji?Interia.tv

      Abradab warsztatowo jest raperem dopracowanym do szpiku kości. Świetnie kontroluje swój głos, jest precyzyjny jak mało który raper - posądziłbym go wręcz o słuch nietoperza, który zauważa każde milisekundowe przesunięcie w bębnach. Ale z tym, co dzieje się między nim a muzyką jest już średnio. W to miękkie, precyzyjne, wyluzowane flow pasowałoby wlać więcej spontanicznej energii, poharatać krtań papierem ściernym i pozwolić prawdziwie się wykrzyczeć.

      A kiedy reprezentant Kalibra w końcu próbuje to zrobić, działa na pół gwizdka - dobrze z perspektywy oszczędzania strun głosowych, emisji głosu, przełożenie tego na granie na żywo, średnio natomiast jeśli już słuchacza trzeba zaangażować. O ile w "Kalifornii" to jeszcze pasuje, tak grzebie dobrze rozpisane pomysły na refreny z "Do przodu" czy "Plasku", które aż proszą się o czystą, punkową energię.

      Zresztą mam wrażenie, że ogromnym problemem Abradaba na projekcie Kashell jest to, że w pomysłach skrywa się ogromny potencjał, który ostatecznie rozbija się o realizację. We "Wk*rwie" za mało jest wk*rwu, a kiedy w "Ściemniać" stawia się w pozycji nonkonformisty i rozlicza ludzi z ich zakłamania oraz ego, tak naprawdę nie wychodzi poza banały.

      Jeżeli miałbym postawić na najbardziej wyróżniające się utwory, wybrałbym "Kickflip", w którym Dab pozwala sobie na dużo bardziej obrazowe pisanie i więcej zabaw z formą. Nie można zapomnieć również o "Momentach", w których Dab opowiada o doświadczeniach po narodzinach każdej z córek. To, jak doskonale usypia czujność słuchacza (w czym pomaga mu subtelny akompaniament), sprawia, że trzecia zwrotka naprawdę potrafi zszokować, a nagromadzone wówczas emocje udzielają się jak należy. Szkoda, że takich momentów nie ma więcej.

      Muzycznie całe szczęście jest o wiele ciekawiej niż sugerowałby pierwszy singiel, juwenaliocore'owy "Chłopak", którego obecność na płycie jest totalnym nieporozumieniem. Słychać tu często echa industrial rocka, przemawiającego w licznej, mocno przetworzonej elektronice i płynących gdzieś w tle arpeggiach.

      Kiedy elektronika wychodzi na pierwszy plan, bywa naprawdę ciekawie, choć i tu zdarzają się pudła, bo 8-bitowy mostek w "Nie" - ku mojemu zaskoczeniu, bo jestem wielkim fanem tego typu zagrywek -  jest tak przesłodzony, że aż nie do zniesienia. Elektronika jednak często ustępuje ścianom gitar, które w łatwy sposób skojarzyć mogą się ze wzorcem rapcore'owego grania w postaci Rage Against The Machine. Ba, w partiach gitar pojawiających się pod koniec "Plasku" słychać inspiracje sztuką turntablistyczną, a w drugiej zwrotce "Do przodu" samplingiem, które to pozostały nie bez wpływu na styl Toma Morello.

      Tylko tu wszystko ostatecznie rozbija się o niedobory iskier oraz chemii między twórcami. Jest ogromny potencjał, ale muzycy zachowują się zbyt zachowawczo, jakby nie chcieli dać się w pełni porwać pomysłom, które zakiełkowały w ich głowach i stwierdzili, że ostatecznie muszą trzymać się stricte piosenkowego trzonu. Stąd pozostało rozczarowanie i stwierdzenie, że nazwa zespołu jest adekwatna - kaszel ten bowiem powstał od krztuszenia się pomysłów, z których dałoby się wyciągnąć dużo, dużo więcej. Potrzeba tylko odwagi.

      Kashell "Ka$hell", Mystic Production

      5/10

      zdjęcie
      emptyLike
      Lubię to
      Lubię to
      like
      1
      Super
      relevant
      0
      Hahaha
      haha
      0
      Szok
      shock
      0
      Smutny
      sad
      0
      Zły
      angry
      1
      Lubię to
      like
      Zły
      angry
      2
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
      Przejdź na