Ed Sheeran "No.6 Collaborations Project": Plejada gwiazd [RECENZJA]

Postawmy sobie sprawę jasno - Ed Sheeran od dawna może wszystko. Nawet sprawić, że niektórzy w końcu dograli się do dobrych piosenek.

Okładka płyty Eda Sheerana "No. 6 Collaboration Project"
Okładka płyty Eda Sheerana "No. 6 Collaboration Project" 

Już dawno w mainstreamowym popie nie było albumu o tak potężnej sile rażenia. Takiej, którą dało się odczuć jeszcze przed samą premierą. Nie tylko dlatego, że "No.6 Collaborations Project" to wyczekiwane dzieło Eda Sheerana, prawdopodobnie największej współczesnej gwiazdy, ale także ze względu na wyjątkowość nowego projektu sympatycznego rudzielca.

Kto pamięta o niezależnej, wydanej wiele lat temu EP-ce "No. 5 Collaborations Project"? Znajdą się i tacy, dla których ten dziwny mariaż folku, popu i... grime'u jest więcej niż solidnym dziełem i z chęcią do niego wracają. A koniecznie trzeba wspomnieć, że produkcja nagrana jeszcze przed podpisaniem profesjonalnego kontaktu przez Sheerana, obfitowała w głośne nazwiska. Na albumie pojawili się gwiazdy pierwszej ligi: JME, Wiley, Sway czy Devlin. Brzmi dobrze jak na 2011 rok, prawda? To teraz trzymajcie się mocno.

"No.6 Collaborations Project" imponuje swoim rozmachem. Spójrzmy na listę zaproszonych wokalistów i raperów. Uwaga, zaczynamy: Bruno Mars, Cardi B, Chance The Rapper, Khalid, Camila Cabello, Justin Bieber, Travis Scott, Eminem i 50 Cent. Mało? To teraz producenci: Max Martin, Skrillex, Kenny Beats, Benny Blanco i Boi-1da. A to jeszcze nie wszyscy, bo nie wymieniłem nawet połowy tracklisty, która ugina się pod ciężarem wielkich gwiazd, dzięki którym rozstrzał stylistyczny nie jest tylko pustym, wyświechtanym sloganem, ale rzeczywistością zamkniętą w ponad trzech kwadransach. I wcale nie są to tylko i wyłącznie przekalkulowane ruchy marketingowe - w wielu przypadkach czuć chemię i dobrą aurę współpracy pomiędzy gospodarzem a zaproszonymi gośćmi.

Ed Sheeran nazywa ten album kompilacją - składanką z numerami, do których muzykowi dograli się ludzie z różnych światów (wyjątkiem jest zaśpiewany solo, a wyprodukowany przez Skrillexa niezły "Way To Break My Heart"). Zbiór numerów trzymający się z dala od wcześniejszych, folkowych zapędów znanych z "+ (Plus)", z jednym wyjątkiem w postaci delikatnego "Best Part of Me" z Yebbą, a padający o wiele bliżej "x (Multiply)" i "÷ (Divide)". Popowe, pełne hooków przeboje, stworzone nie tylko pod przeciętnego Smitha i Kowalskiego, ale i tych, którzy szukają producenckich sztuczek skrytych pod chwytliwymi refrenami.

Nawet pomijając single "I Don't Care" z Justinem Bieberem czy "Antisocial" z Travisem Scottem tracklista oferuje kilka piosenek, z których można wskazać hity na miarę "Shape of You". Co ciekawe, zdecydowanie najlepiej wypadają te numery, w których można usłyszeć raperów i grime'owców. Króluje Stormzy, który w zdecydowanie najlepszym tutaj "Take Me Back to London" (akcentowanie Sheerana w refrenie zasługuje na osobny plus) udowadnia, że obecnie ma najwięcej do powiedzenia na brytyjskiej scenie rapu. Kto by się spodziewał, że Eminem i 50 Cent połączą siły akurat u Anglika i nagrają kawałek w starym stylu? Świetnie wypada również trapowe "Feels", w którym na autotune szaleje Young Thug, dzielnie wspomagany przez J Husa.

"No.6 Collaborations Project" jest pełne niespodzianek, ma dużo wyjątkowo dobrych numerów powstałych z nieoczywistych połączeń, ale całokształt cierpi przez kilka bezpłciowych numerów, które oprócz głośnych nazwisk, nie oferują nic ciekawego. Bo wiele pozytywnego nie da się napisać o "BLOW", które popsuły efekty nałożone na wokal. Beat Freda w "Put It All on Me" też mógł zostać lepiej wykorzystany, bo strasznie blado wypada przy gospodarzu Ella Mai. Przekombinowany śpiew Paulo Londry w "Nothing On You" jest zbyteczny, a Meek Mill i A Boogie Wit Da Hoodie byli już w o wiele lepszej formie niż na "1000 Nights".

Na co komu koncept i trudne tematy, skoro czasami do szczęścia wystarczy tylko zbiór przypadkowych piosenek. "No.6 Collaborations Project" to dobra płyta przynosząca kolejne miliony, którą podziwiać trzeba przede wszystkim za upór i tytaniczną pracę samego Eda Sheerana. Okiełznać tyle nazwisk to jedno, ale sprostać oczekiwaniom i nagrać z nimi kilka dobrych numerów jest jeszcze większą sztuką.

Ed Sheeran "No.6 Collaborations Project", Warner Music Polska

7/10

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas