Reklama

Budka Suflera & Felicjan Andrzejczak "10 lat samotności": Sąsiad słucha strasznej muzyki [RECENZJA]

Po pierwszym przesłuchaniu płyty znajomy spytał: "No i jak?", drugi zadzwonił z tym samym pytaniem, potem jeszcze mama i dalsza ciotka, a i sąsiad zza ściany był ciekaw. No i na początku nie mogłam powiedzieć nic więcej niż "No jak… Nie wiem".

Po pierwszym przesłuchaniu płyty znajomy spytał: "No i jak?", drugi zadzwonił z tym samym pytaniem, potem jeszcze mama i dalsza ciotka, a i sąsiad zza ściany był ciekaw. No i na początku nie mogłam powiedzieć nic więcej niż "No jak… Nie wiem".
Okładka albumu "10 lat samotności" Budki Suflera & Felicjana Andrzejczaka /materiały prasowe

"10 lat samotności" to płyta pod wieloma względami wyjątkowa. Po pierwsze, wszystkie kompozycje to dzieła Romualda Lipki, który w trakcie nagrywania albumu niestety dołączył do Jimiego Hendrixa, Anny Jantar i Elvisa Presleya. Nie można wyjść, ot tak, ale jeśli ta płyta, to miało być to "do widzenia", to wiedz, że wiruje twoja płyta i pewnie jeszcze nie raz będzie wirować.

Po drugie - skład. Z czym innym kojarzyć Felicjana Andrzejczaka, jak nie z "Jolka, Jolka", prawda? Tak charakterystyczne polskie wokale można policzyć na palcach. Ale tak wyszło, że płyta Budki nagrana przed laty z Andrzejczakiem nigdy się nie ukazała, więc "10 lat samotności" to pierwszy album, który stworzyli wspólnie. Po 40 latach znajomości! 

Reklama

W nagraniach wzięli udział: Felicjan Andrzejczak, Tomasz ZeliszewskiMieczysław Jurecki, wspomagani przez gitarzystów Piotra BogutynaDariusza Bafeltowskiego, klawiszowca Piotra Sztajdela oraz Roberta Dudzica, odpowiedzialnego za instrumenty perkusyjne.  Czemu na okładce jest napisane "Budka Suflera & Felicjan Andrzejczak", a nie po prostu "Budka Suflera", możecie spytać. Nie wiem i ustawiam się w kolejce po odpowiedź razem z wami.

Po trzecie - przepraszam grafika, ale to najgorsza okładka płyty od... No po prostu najgorsza i tyle.

Album zapowiadał tytułowy singel. Na początku pomyślałam, że to trochę monotonne. Poza tym Budka nigdy nie kojarzyła się z komentowaniem sytuacji w kraju i po co to teraz psuć? No i to "Taco grzmi, że się w Polsce źle dzieje" też się jakoś gryzie w tekście zespołu, który dłużej jest na scenie, niż Taco żyje. Ale później usłyszałam to jeszcze raz w radiu, no i nóżka nawet kilka razy tupnęła. Więc chyba jest dobrze.

Zaraz potem zespół poczęstował nas ostrzejszymi gitarami w "Maskach", pan Felicjan śpiewał, że "sąsiad słucha strasznej muzyki", ale ja podkręciłam głośniki i stwierdziłam, że mój już słucha całkiem niezłej.

Mamy też kilka ballad, jak "Lubię patrzeć, kiedy śpisz". Tekst napisany przez perkusistę Budki, Tomasza Zeliszewskiego ("Tak lubię patrzeć, kiedy śpisz / w półmroku widzę wspólne dni" - kto nie chciałby usłyszeć czegoś takiego?) w połączeniu z delikatnym, nieco drżącym głosem Andrzejczaka sprawiają, że na rynku pojawił się kolejny kawałek, którym można roztapiać kobiece serca. Z kolei o "Niebo co dzień" głośno zrobiło się po kłótni z Markiem Torzewskim (tak, tym od "Do przodu, Polsko!"). Czy akurat o tę piosenkę warto było toczyć takie boje?

Obok ballad na płycie znalazł się też utwór "Ziemia jest płaska". Z czystym serduszkiem mogę przyznać, że nawet się można przy tym kilka razy uśmiechnąć. To znaczy wyznawcy teorii spisowych się pewnie nie uśmiechną, ale ta grupa ma swojego własnego muzycznego przewodnika. Nie będę wymieniać z nazwiska, powiem tylko, że często widywano go w towarzystwie Delfina.

"Ziemia jest płaska" ma całkiem chwytliwą melodię, to już plus. No i: "Ziemia jest płaska i jadę bez końca / Pod nią są słonie, a pod nimi żółw / Wielki A'Tuin i cztery zaskrońce / Wiedza to zło - zabija mózg". Nie wiem, panie Zbigniewie Hołdysie, czy Kopernik brał coś do żył, ale ja biorę sobie ten tekst do pamięci. Włożę go do szufladki obok książek Pratchetta.

Czepiam się tekstów. To wie każdy, kto chociaż przez chwilę zechciał mnie posłuchać. Staram się powstrzymywać, bo wiem, że w sztuce nie wszystko musi być poprawne, że to artystyczny wyraz. Że słynne "w pustej szklance pomarańcze", to taka metafora, a nie błąd. 

Na albumie "10 lat samotności" znalazło się kilku tekściarzy: wspomniani wcześniej Zeliszewski i Hołdys, ale też Marek Dutkiewicz, Bogdan Olewicz, znany przede wszystkim ze współpracy z Perfectem, Jacek CyganAndrzej Kuryło, który napisał m.in. teksty na ostatnią solową płytę Andrzejczaka "Czas przypływu" (polecam tę pozycję, skoro już pytacie). 

Nie ma tu tekstów, które będę cytować, ale nie ma też takich, które mogłyby się znaleźć na czarnej liście. No może poza rymowanką "Odwołany lot, odwołany sen / taka dziwna sytuacja nam zdarzyła się (...) Chcę wniebowziętym być / chyba nie jestem sam / lot orła mi się śni / tylko we śnie trwam / taniec pod chmurami". Ta kwarantannowa piosenka tak raczej na poziomie lotu jaskółki zapowiadającej deszcz.

Czy "10 lat samotności" brzmi jak Budka Suflera? Niekoniecznie. Czy to źle? Też niekoniecznie. Może przydałoby się trochę więcej popisów Andrzejczaka, który akurat ma się czym popisywać. Gdyby stworzyć coś z zupełnie niekomercyjnym, ale genialnym "Przechodniem byłem między wami" po jednej stronie, a "Mokrymi oczami" po drugiej, to "10 lat samotności" będzie jednak bardziej przy tym pierwszym. Choć komercyjnych zapędów nie można mu odmówić.

Budka Suflera & Felicjan Andrzejczak "10 lat samotności", Wydawnictwo Agora

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Budka Suflera | Felicjan Andrzejczak | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy