Pamiętny występ Edyty Górniak w Korei. Adam Sztaba tłumaczy, co poszło nie tak
Jedna z najpopularniejszych diw polskiej estrady po dziś dzień cierpi z powodu feralnego występu. W 2002 r. Edyta Górniak wykonała hymn Polski podczas mundialu, co nie poszło jej najlepiej. Wielu Polaków twierdzi, że to z tego powodu nasza drużyna wówczas przegrała. Adam Sztaba, który miał mieć swój udział przy pamiętnym koncercie, wytłumaczył, co poszło nie tak.
Choć od feralnego występu Edyty Górniak minęło już ponad 20 lat, do dziś budzi on wiele emocji wśród Polaków. W 2002 r. artystka zaśpiewała hymn naszego państwa podczas finałów Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Korei Południowej i Japonii. Jej interpretacja nie spodobała się wówczas kibicom, którzy uznali występ za kompromitację i hańbę dla Polski. Niektórzy z nich obwiniali nawet artystkę o późniejszą przegraną polskiej drużyny w meczu.
Pamiętny występ Edyty Górniak w Korei. Niektórzy nie byli w stanie rozpoznać, że śpiewa hymn
Edyta Górniak słynie z warsztatu i ogromnego talentu wokalnego, w związku z czym jej występ w Korei był dla wielu osób ogromnym zaskoczeniem. Artystka miała już za sobą występ na Eurowizji, gdzie odniosła niemały sukces, przez co kibice liczyli na popisowe wykonanie hymnu. Wokalistka natomiast zaprezentowała coś, co w ogóle nie przypominało "Mazurka Dąbrowskiego". Nie fałszowała, ale jej słowa nie zgrywały się z muzyką. Dodatkowo publiczność zebrana na stadionie śpiewała w tradycyjnym tempie, przeradzając całą sytuację w prawdziwy koszmar.
Adam Sztaba po latach wyjaśnił, co zdarzyło się na stadionie
Piosenkarka przez lata starała się unikać tematu nieszczęsnego występu w Korei. Fala krytycznych komentarzy, która wylała się na nią po całym wydarzeniu, była ogromna. Po latach głos w sprawie postanowił zabrać Adam Sztaba. Okazuje się, że dyrygent dokładnie wie, co zdarzyło się podczas nieszczęsnego meczu.
Adam Sztaba niedawno porozmawiał z Żurnalistą, w ramach jednego z jego podcastów. Przy tej okazji opowiedział o tym, co stało się w 2002 r. w Korei, podczas fatalnego występu Edyty Górniak. Sam miał wówczas współpracować z artystką nad aranżacją hymnu, jednak sprawy potoczyły się nieco inaczej. "FIFA zaproponowała zaśpiewanie hymnu na meczu Polski z Koreą i Edyta się bardzo ucieszyła i zapytała mnie, czy nie podjąłbym się zrobienia aranżacji. Stwierdziłem, że jeżeli byłaby to orkiestra symfoniczna, to bardzo chętnie spróbuję coś z tym zrobić. Dzień przed wylotem pada informacja, że nie ma orkiestry symfonicznej. Podstawowa rzecz..." - wspomina Adam Sztaba.
Problemy z występem Edyty Górniak zaczęły się jeszcze przed wyjściem gwiazdy na scenę
Okazuje się, że problemy z występem Edyty Górniak zaczęły się już na etapie przygotowań. Orkiestrę symfoniczną, która początkowo miała współpracować z diwą przy występie, zastąpiono mniej profesjonalną sekcją dętą, tworzoną przez żołnierzy. Najbliżsi Edyty zaczęli odsuwać wokalistkę od pomysłu występu, jednak artystka szła w zaparte i sądziła, że podoła trudnemu zadaniu.
"Na miejscu okazało się, że to są naprawdę amatorzy" - wyznał Adam Sztaba. Scenę z Edytą Górniak umieszczono po jednej stronie stadionu, a orkiestrę po drugiej. Podczas próby, gdy trybuny były jeszcze puste, wszystko brzmiało dobrze. Wokalistka słyszała zespół i nic nie zakłócało jej występu. Później natomiast, gdy stadion wypełnił się hałasującymi kibicami, było zupełnie inaczej.
"Edyta zaczyna śpiewać i nic nie słyszę, oczywiście to się zupełnie wszystko rozmywa. [...] Nie wiadomo było, o co chodzi" - przyznał Adam Sztaba, zaznaczając, że diwa "cierpi do końca życia za ten hymn". Artystka improwizowała i próbowała zaśpiewać najlepiej, jak umiała, pomimo tego, że niewiele słyszała. Okazuje się, że fatalny wykon hymnu brzmiał źle zupełnie nie z jej winy.
Internauci docenili wyjaśnienia Adama Sztaby. Wielu z nich stanęło w obronie Edyty Górniak
Po rozmowie Adama Sztaby z Żurnalistą w sieci pojawiło się wiele komentarzy, wyrażających zrozumienie w stosunku do Edyty Górniak. Część odbiorców podziękowała dyrygentowi za to, że postanowił wytłumaczyć całą sprawę. "Przez 22 lata ludzie pluli za to na Edytę, a to nie Edyty wina", "No nareszcie", "Wow, w końcu ktoś rzeczowo wyjaśnił! Po 22 latach", "Fantastycznie, że ktoś w końcu powiedział to na głos" - czytamy na Instagramie. Niektórzy internauci wciąż widzą jednak w całej sytuacji winę Edyty, pytając, dlaczego nie zrezygnowała z występu, gdy tylko wprowadzono pierwsze zmiany.