Sebastian Karpiel-Bułecka o debiucie Zakopower: "Wielki stres, przeżycie, nadzieje i oczekiwania" [WYWIAD]
Zespół Zakopower wystąpi podczas drugiego dnia Polsat Hit Festiwalu. Lider grupy, Sebastian Karpiel-Bułecka, opowiedział Interii o debiucie, który miał miejsce w Sopocie. Wspomniał o wielkich oczekiwaniach i nadziejach, które w sobie wtedy nosili. Uważa także, że zespół odniósł duży sukces, bo Polacy łakną folkloru i noszą go w swoich sercach.
Polsat Hit Festiwal opanował Sopot. 24 i 25 maja 2024 r. na scenie Opery Leśnej występują największe gwiazdy polskiej sceny muzycznej. Jednym z zespołów, które zaprezentują się w drugim dniu festiwalu, jest Zakopower. Lider grupy, Sebastian Karpiel-Bułecka, wspomniał o początkach działalności artystycznej i o tym, czego widzowie Polsatu mogą spodziewać się po występie. Nie mógł nie wspomnieć o folklorze, który jest jego zdaniem obecny w sercach wszystkich Polaków. Wyznał także, jak współpracowało mu się z innymi artystami przy tworzeniu ostatniej płyty.
Weronika Figiel, Interia: Jesteśmy kilka godzin przed występem zespołu Zakopower w Operze Leśnej w Sopocie. Przed chwilą odbyła się próba - jak poszło i czego możemy się spodziewać?
Sebastian Karpiel-Bułecka, lider zespołu Zakopower: - Próba poszła całkiem dobrze. Spodziewać się możemy wielkich emocji dzisiaj, bo wiele dobrych zespołów na scenie. My zagramy piosenkę, którą wygrywaliśmy tutaj kiedyś festiwal. Będzie to piosenka "Kiebyś ty" i nasz największy przebój "Boso", więc będzie się działo. Poza tym jest jeszcze Krzysiu Zalewski, jest zespół Enej, więc na pewno warto dzisiaj ten koncert śledzić, oglądać i słuchać dobrej muzyki.
Jak wspominasz te wasze początki?
- To był wielki stres, wielkie przeżycie, wielkie nadzieje i oczekiwania, bo wtedy zaczynaliśmy. Marzyło nam się, żeby móc koncertować, móc jak najwięcej grać. Ten festiwal otwierał nam drogę do tego. Udało się nam go wygrać i to była rzeczywiście radykalna zmiana, jeżeli chodzi o naszą późniejszą karierę muzyczną.
Sebastian Karpiel-Bułecka na Polsat Hit Festiwal 2024: Polacy mają muzykę folkową zakorzenioną w duszach
Wy w swojej muzyce łączycie folk z muzyką rockową. Myślisz, że jest taka potrzeba w ludziach? Oni czują to, że muzyka folkowa jest im potrzebna i chcą tego słuchać?
- Ja myślę, że Polacy mają muzykę folkową zakorzenioną w swoich duszach. W ogóle Polska, jako kraj, ma piękny folklor. Nie tylko Podhale, ale i inne regiony Polski - Kaszuby, Mazowsze, Łowicz - to są naprawdę niezwykłe miejsca, jeżeli chodzi o muzykę, o stroje, o ubrania. To tkwi w nas, to tkwi w naszym narodzie. Myślę, że cały czas jest zapotrzebowanie na tego typu brzmienia. Poza tym, te oryginalne, folklorystyczne brzmienia, przemycane -do muzyki rozrywkowej - popowej, czy też rockowej, czy jazzowej - dodają temu smaku, czynią tę muzykę bardzo oryginalną, inną. Myślę, że warto sięgać po ten folklor grając nowoczesną muzykę.
Jak zaczynaliście, to wiedzieliście, że musicie iść w ten folklor? Czy może jednak był ten pomysł, żeby iść w muzykę popularną?
- Nie wiem, czy musiało, bo to wyszło samo. To było w nas, w naszej duszy, w naszym sercu. To się bardzo działo naturalnie. Poza tym, ja sobie myślę, że cokolwiek byśmy nie zagrali - czy to by był Chopin, czy Bach, czy cokolwiek innego - to i tak by to brzmiało po góralsku, bo my to mamy we krwi, taką mamy manierę wykonawczą. Ja nawet jak udzielam teraz tego wywiadu, to słychać mój akcent i podobnie jest w muzyce. Jakbym grał na skrzypcach Chopina, to by było słychać, że gra góral. Po prostu nie potrafię inaczej i tak to brzmi, i to wszystko ma sens. Gdybyśmy nagle zaczęli udawać kogoś, kim nie jesteśmy, to nie byłoby prawdziwe i myślę, że nie dotarlibyśmy z tym przekazem do ludzi.
Niedawno stworzyliście tryptyk piosenek, nagranych wraz z innymi artystami - między innymi z Belą Komoszyńską, Ralphem Kaminskim i Igorem Herbutem. Lubisz współpracować z innymi artystami, czy wystarczy ci praca w swoim zespole?
- Lubię, bo to otwiera nowe horyzonty. Te duety stworzyliśmy na potrzebę naszej najnowszej płyty "Widzialne | Niewidzialne" i to była niezwykła przygoda. Zaśpiewanie z Ralphem Kaminskim było dla mnie wielkim wyzwaniem. Wierzyłem, że on to zaśpiewa dobrze, bo jest bardzo zdolnym człowiekiem, ale musiał jednak zaśpiewać po góralsku, gwarą, z tą manierą. Nie wiedzieliśmy do końca, jak to wyjdzie, ale wyszło super. Podobnie z Igorem, podobnie z Belą. To są naprawdę wielcy artyści, do których ja mam wielki sentyment. Łączą nas jakieś emocje. Trudno mi to wytłumaczyć, to jest jakieś pokrewieństwo dusz. Stąd takie wybory - do tych duetów - a nie inne.
Debiutowaliście w 2005 r., więc niedługo nadchodzi wasz jubileusz. Planujecie coś hucznego?
- Tak, oczywiście. My chcemy przygotować jakąś niespodziankę jubileuszową. Jeszcze jest rok, więc mamy czas na to, żeby się zastanowić, co to powinno być.
Zaczynamy sezon letnich festiwali. Czy są jakieś letnie plany koncertowe?
- Tak, na pewno będziemy jeździć po Polsce. Będziemy grać, będziemy się spotykać z ludźmi, muzykować - czyli robić to, co kochamy najbardziej. My gramy dla ludzi, dla publiczności. Jeżeli to jest dobrze odbierane i przyjmowane, to jest to dla nas jakaś nagroda za ciężką pracę.