Natalia Nykiel o nowym etapie w swojej karierze. "Potrzebny był mi oddech"
Oprac.: Daniel Kiełbasa
Natalia Nykiel będzie jedną z gwiazd Earth Festival w Uniejowie. Na kilka dni przed koncertem, artystka opowiedziała nam o swoich ekologicznych nawykach, ekologicznej edukacji oraz nowej płycie, nad którą artystka rozpoczęła już pracę. Interii opowiedziała też o swoich przemyśleniach na temat swojego debiutanckiego albumu "Lupus Electro", który w tym roku skończy 10 lat.
Daniel Kiełbasa, Interia: 7 lipca wystąpisz w Uniejowie w ramach Earth Festival. Możesz nam zdradzić, co szykujesz na tę okazję?
Natalia Nykiel: - W Uniejowie zaśpiewam 2 piosenki. Pierwsza to "Pół kroku stąd", a druga to dość zaskakująca propozycja, nawet dla mnie, czyli "Życie cudem jest" De Su.
Jesteś osobą, która na Earth Festival pasuje idealnie. Dbasz o ekologię, nie jesz mięsa, ograniczasz plastik... Pytam więc jako osobę zaangażowaną w dbanie o planetę, powinno być więcej podobnych inicjatyw, które edukują ludzi w kwestii ochrony środowiska?
Zobacz również:
- Oczywiście. Myślę, że nie chodzi o sam Earth Festival, ale generalnie warto wspominać o tym jak najczęściej, że trzeba dbać o naszą planetę. Stoimy pośrodku kryzysu klimatycznego i myślę, że jest to o tyle ważne, że nasze działania, również te oddolne, takie jak ograniczenie plastiku, niejedzenie mięsa, bo jego produkcja jest kosztowna dla klimatu, to są tematy, które moim zdaniem trzeba wplatać jak najczęściej. Super jest to, że powstał taki festiwal, który skupia się w zasadzie na tym.
Jesteś wielką fanką jazdy na rowerze, prowadzisz dedykowane konto na Instagramie. Zastanawia mnie jak godzisz to z karierą muzyczną. Czy trudniej wypaść na rowery podczas nagrywania płyty lub trasy koncertowej?
- Wiesz co, to jest w zasadzie łatwe do połączenia, bo po prostu, jak mam wolny czas poza koncertami, poza studiem, to korzystam z niego na rowerze. Uważam, że to bardzo dobry sposób, żeby właśnie złapać dystans.
Siedząc w studiu, pisząc nowe piosenki - tak jak ja teraz - potrafimy przesiedzieć w nim 8 godzin i słuchać w kółko 15-sekundowego fragmentu, jest to mega obciążające psychicznie dla głowy. Takie wyjście na rower i jazda w otoczeniu ciszy i śpiewu ptaków jest bardzo oczyszczająca i potrzebna.
Doszliśmy do tematu płyty, więc nieco o nią podpytam. Ostatnie 2 lata były dla ciebie, po odejściu z poprzedniej wytwórni i przejściu "na własne", momentem na eksperymenty. Wypuściłaś sporo pojedynczych utworów. Czy wyciągnęłaś jakieś wnioski z tego fragmentu w swojej karierze w kontekście pracy nad nowym albumem?
- Wniosków mam dużo, ale jeszcze jest za wcześnie, abym tak oficjalnie mogła o nich mówić. Myślę, że na pewno potrzebny był mi oddech, jakieś przejście to kolejnego etapu i zamknięcie poprzedniego. Była to forma wolności i nie mówię tutaj o wolności artystycznej, bo tą miałam od zawsze, ale takiej wolności wydawniczej, bo całe życie wypuszczałam piosenki pod dyktando albumów. Pisanie piosenek wiązało się z jakąś większą całością.
A teraz, pierwszy raz w życiu miałam okazję podejść do pisania w kontekście piosenek jako wolnych elektronów, co też było dla mnie ciekawe. Cieszę się bardzo, że miałam ten czas, ale już poczułam w kościach, że chcę wrócić do robienia płyty. To się po prostu pięknie zazębiło.
Wrzuciłaś na Instagrama zdjęcie z Michałem Lange. Rozumiem, że będzie producentem całej płyty?
- Tak.
Czy jesteście już po tym etapie burzy mózgów, o którym pisałaś?
- Jesteśmy już na mocno zaawansowanym etapie. Niektóre piosenki mamy skończone, inne są na takim etapie, powiedzmy, środkowym, jeszcze inne są na bardzo wczesnym. Mamy dużo rzeczy rozgrzebanych.
Po spotkaniu z Michałem poczułam, że to jest to. Że to właśnie Michał jest tą osobą, z którą chcę pracować i chcę mu dać część tej odpowiedzialności stworzenia tej płyty. Oboje też cieszymy się tym, że robimy muzykę. Jesteśmy w dobrej fazie, myślę, że wyjdzie z tego coś fajnego.
Ta płyta będzie powrotem do electropopu? Pracujesz z Michałem, który tworzył nieodżałowany projekt Sarcast, mocno osadzony w muzyce elektronicznej. Ty też, mam przynajmniej takie wrażenie, po różnych eksperymentach, wracasz do tego klasycznego brzmienia electropopowego.
- Śmieszne, że wspominasz o Sarcascie, bo my się z Michałem poznaliśmy właśnie 9 lat temu właśnie przy okazji wspólnego koncertu z Sarcastem.
A co do electropopu to nie uważam, żebym w trakcie swojej kariery jakoś strasznie zboczyła z tej ścieżki. Więc nie czuję, żebym teraz do niego wracała. Od zawsze szukałam sporo w różnych gatunkach, ale moim corem był ten electropop i on zawsze będzie mocno słyszalny u mnie.
Ale będzie to też nowe otwarcie z racji tego, że Michał ma inny styl niż Fox, czy producenci, z którymi pracowałam w ciągu ostatnich dwóch lat. Myślę, że słuchacze dostaną coś innego niż wszystkie moje poprzednie dokonania.
Pod koniec września minie 10 lat od wydania twojej debiutanckiej płyty "Lupus Electro". Dekada czasu to i dużo i mało. Jakie masz przemyślenia na temat swojego debiutu po tym czasie?
- Myślę, że ta płyta jest genialna i mega ją kocham. Jest głęboko w moim serduszku. Zajmuje tam honorowe miejsce. 10 lat... Jak sobie pomyślę o tym w kontekście swojego życia, to mam wrażenie, że minęło to mega szybko. Z drugiej strony 10 lat w kontekście kariery to szmat czasu i też duża odpowiedzialność. Bo dużo rzeczy się działo przez tę dekadę. Cieszę się, że nadal jestem sobą i robię to, co kocham. Cieszy mnie, że mam swobodę, mam swoją zajawkę i cały czas mam tę pasję. Ale faktycznie to 10 lat robi wrażenie. Od zeszłego roku mam w zasadzie swoje 10-lecie działalności, bo wszystko zaczęło się od "The Voice of Poland", ale teraz to już jest jubileusz debiutu.
Szykujesz coś w związku z 10-leciem? Płyta w wersji rozszerzonej wyszła już jakiś czas temu. Będzie jakiś specjalny koncert z odegranym "Lupus Electro"?
- Nie mogę ci powiedzieć, bo mamy dopiero czerwiec.
Transmisja koncertu Earth Festival w Uniejowie odbędzie się w niedzielę 7 lipca o godz. 20:00 w Polsacie.