Słodka zemsta. Jak gwiazdy muzyki odgrywały się na swoich partnerach?
Myślicie, że najgorszą rzeczą w związku z wielką gwiazdą są fotoreporterzy na każdym kroku i artykuły w plotkarskich serwisach? Otóż nie. Najgorsze rzeczy dzieją się, kiedy coś pójdzie nie tak i dojdzie do rozstania, zwłaszcza z waszej winy i w niezbyt miłych okolicznościach. W normalnej sytuacji byli partnerzy najwyżej zablokują was w mediach społecznościowych, ale nie muzycy. Oni mogą napisać piosenkę, której latami będzie słuchać cały świat.
Zemsta jest słodka, a taka - wyjątkowo. Niektórzy wokaliści przynajmniej nie zdradzili, o kim konkretnie napisali, ale jeśli bohater albo bohaterka piosenki nie jest osobą anonimową, do tego utwór staje się przebojem, to już gorzej być nie może.
Taylor Swift - "Style"
Królowa muzycznej zemsty. Złośliwi śmieją się i dopisują pod każdym zdjęciem artystki z jakimkolwiek chłopakiem: "Taylor wyprowadza na spacer swoją następną płytę". Wokalistka nie gryzie się w język i potrafi wypomnieć dawnym partnerom wszystkie grzechy. Nie jest wielką tajemnicą, że związki gwiazdy okazały się inspiracją dla wielu jej piosenek. Co prawda Taylor Swift zwykle działa w białych rękawiczkach i oczywiście nie wymienia imienia konkretnej "inspiracji" w danym przeboju. Dociekliwym fanon wystarczy jednak chwila, żeby rozwikłać tajemnicę.
"Picture to Burn" to na przykład opowieść o szkolnej miłości artystki. Dawny chłopak, Jordan, zdradził Taylor z jej koleżanką, a tego już gwiazda nie zamierzała wybaczyć. "Forever & Always" i "Better Than Revenge" to z kolei "hołd" dla Joe Jonasa, który zerwał z wokalistką przez telefon, a sama rozmowa trwała, jak stwierdziła gwiazda, "jakieś 25 sekund". "Dear John" było muzycznym prezentem dla Johna Mayera, który poczuł się upokorzony po przesłuchaniu piosenki. "We Are Never Getting Back Together" była wiadomością dla Jacka Gyllenhaala i tytuł mówi raczej wszystko o relacjach dawnej pary. "Out of the Woods" oraz "Style" to z kolei dedykacja dla Harry’ego Stylesa, po krótkiej, ale - jak widać - bolesnej relacji.
Alanis Morissette - "You Oughta Know"
Kanadyjka nigdy nie owijała w bawełnę, więc bohater tego przeboju też nie miał co liczyć na taryfę ulgową. Alanis Morissette, mimo setek pytań, przez wiele lat nie zdradzała, o kim jest piosenka, ale jej były partner sam się ujawnił. Artystka była w dwuletnim związku Davem Coulierem. Aktor miał pecha, bo płyta "Jagged Little Pill", na której znalazł się ten singel, okazała się ogromnym sukcesem i sprzedawała się jak ciepłe bułeczki.
15 lat starszy od artystki Dave wspominał, że po raz pierwszy usłyszał "You Oughta Know" w radiu i nawet spodobał mu się utwór, ale po chwili zdał sobie sprawę, że zna głos wokalistki. Coulier natychmiast pojechał do sklepu i kupił cały album, co mogło dostarczyć mu dodatkowych odkryć, bo nawiązania do związku znalazły się też w kilku innych miejscach na płycie. Nic jednak nie przebiło tej piosenki, w której naprawdę słychać gorycz i wkurzenie. Nic dziwnego, że utwór stał się nie tylko przebojem, ale też hymnem osób, które zostały porzucone i ewidentnie nie są tym zachwycone.
Justin Timberlake - "Cry Me a River"
Ta piosenka nie tylko na dobre rozpoczęła solową karierę Justina Timberlake’a, ale też okazała się publicznym rozliczeniem z jego byłą dziewczyną. Tak się złożyło, że była nią Britney Spears, a związek tej dwójki zaczął się i zakończył na oczach całego świata, więc utwór tym bardziej budził emocje. Na początku Justin nie chciał zdradzić, o kim opowiada singel, jednak po kilku latach od premiery zmienił zdanie. Muzyk przyznał, że piosenka powstała po kłótni z wokalistką. Timberlake pracował akurat w studiu z Timbalandem, wyszedł na chwilę, żeby odebrać telefon od Brit i wrócił tak wściekły, że producent musiał go uspokajać.
Właśnie wtedy artysta napisał tekst "Cry Me a River". Spears nie miała zbyt dobrej prasy po premierze singla, bo została "tą, która skrzywdziła Justina". Role się jednak odwróciły, gdy gwiazda wydała "Everytime", które błyskawicznie zostało potraktowane przez fanów jako odpowiedź na utwór Timberlake'a, a rewelacje ujawnione w kolejnych latach pokazały, że Justin wcale nie był taki święty, jak się wydawało.
Miley Cyrus - "Flowers"
Związek Miley Cyrus i Liama Hemswortha już wcześniej bywał burzliwy, ale nic nie przebiło tego, co działo się przy okazji ostatecznego rozstania pary. Tabloidy donosiły o zdradach aktora i fatalnych relacjach artystów, jednak wokalistka starała się nie komentować tych rewelacji. Zrobiła to na dobre dopiero w piosence. "Flowers" nie jest agresywnym kawałkiem, jakiego spodziewali się niektórzy. To raczej połączenie gorzkiego rozliczenia i drobnego wbijania szpil. Pierwotny tekst był nieco bardziej smutny niż ten w singlu, ale Miley stwierdziła, że zamiast się dołować, chce dodać sobie i inny ludziom w takiej sytuacji wiary w siebie. Wokalistka przyznała przy okazji, że nie żałuje związku, mimo jego fatalnego zakończenia, bo relacja okazała się cennym doświadczeniem w jej życiu i inspiracją do pisania. "Flowers" zapewniło też artystce jej pierwszą w życiu nagrodę Grammy, więc faktycznie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
SZA - "Kill Bill"
Nawiązanie do słynnego filmu Quentina Tarantino nie jest tu przypadkowe. Tak jak na ekranie Uma Thurman szykuje zemstę na swoim dawnym szefie i kochanku, tak SZA planuje odegrać się na byłym chłopaku, który szybko o niej zapomniał. Niech was nie zmyli łagodne brzmienie utworu: rewanż nie będzie miły. Artystka śpiewa o tym, że mogłaby zabić swojego eks i jego nową dziewczynę. Nie jest to może najlepszy pomysł, ale "woli być w więzieniu niż sama".
Co prawda to tylko piosenka i SZA zapewniała w wywiadach, że ma wyłącznie pokojowe zamiary, jednak pewnie nikt by się nie zdziwił, gdyby po premierze singla były chłopak artystki częściej oglądał się za siebie na ulicy. Utworowi towarzyszy teledysk, który - gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości - dokładnie pokazuje realizację planu zemsty. SZA nawiązała do dawnego związku jeszcze w kilku piosenkach na płycie "SOS", ale w żadnym nie zrobiła tego tak dobitnie, jak w "Kill Bill". Singel okazał się ogromnym przebojem, co tym bardziej ucieszyło artystkę, bo napisanie tekstu zajęło jej mniej niż godzinę.
Adele - "Rolling in the Deep"
Brytyjska wokalistka kojarzy się wielu osobom ze smutnymi piosenkami o rozstaniu, ale nie dajcie się zwieść: Adele potrafi się też odgryźć. Płyta "21", na której artystka rozliczyła się z dawną miłością, okazała się takim sukcesem, że były chłopak wokalistki chciał nawet przypisać sobie część zasług. Chyba w takim razie nie posłuchał albumu wystarczająco uważnie. Atkins w "Rumour Has It" rozliczyła się ze znajomymi, którzy opowiadali tabloidom kłamstwa o jej związku, a potem - w "Rolling in the Deep" - wzięła na celownik dawnego partnera. Nic dziwnego.
Gwiazda zdradziła w jednym z wywiadów, co usłyszała od mężczyzny na pożegnanie. Dowiedziała się między innymi, że bez niego jej życie będzie beznadziejne, nudne, a ona sama okaże się słaba, jeśli się rozstaną i skończy sama jak palec. Te słowa tak zdenerwowały wokalistkę, że postanowiła odpowiedzieć. "Ta piosenka to takie moje 'wy*****alaj z tego domu', zamiast błagania go, żeby wrócił" - przyznała artystka w rozmowie z magazynem "Spin". Były chłopak nie mógłby chyba wyobrazić sobie gorszej zemsty. "Rolling in the Deep" stało się tak wielkim przebojem, że w pewnym momencie można go było uniknąć, tylko nie wychodząc z domu i wyłączając internet.
Ed Sheeran - "Don't"
Jeśli ktoś taki miły i przyjazny ludziom jak Ed Sheeran wkurzył się na tyle, żeby napisać piosenkę o byłej dziewczynie, to związek musiał zakończyć się naprawdę źle. Muzyk miał świadomość, że tekst wywoła kontrowersje. Nic dziwnego, skoro gwiazdor zaśpiewał o tym, że został oszukany i zdradzony. Mimo to artysta był zawiedziony, że właściwie wszyscy skupili się wyłącznie na historii, a zignorowali samą piosenkę - jak stwierdził Sheeran - jedną z najlepszych rzeczy, jakie kiedykolwiek napisał. Gwiazdor nie chciał zdradzić, o kim opowiada singel, unikał odpowiedzi na pytania i nawet nie próbował sugerować, kogo może dotyczyć tekst.
Przyznał tylko, że historia jest w stu procentach prawdziwa, do tego uprzedził byłą dziewczynę przed premierą utworu. Kobieta miała tylko powiedzieć, że spodziewała się takiego rewanżu. "Don't" sugeruje, że byłą partnerką gwiazdora była również osoba z show-biznesu, więc plotkarskie magazyny szybko zaczęły spekulować, iż może chodzić o Ellie Goulding. Artystka na początku w ogóle nie wypowiadała się na temat piosenki, jednak oskarżenia w końcu ją zirytowały i stwierdziła, że to bzdura, tym bardziej że nigdy nie była w związku z Edem.
Rihanna - "Take a Bow"
Wyrozumiałość wobec byłego chłopaka, który źle ją potraktował? Chyba nie oczekiwaliście tego od Rihanny, prawda? Wokalistka nie ma dla litości dla swojego eks. W "Take a Bow" artystka każde mu zamilknąć, szybko się spakować i zejść jej z oczu. Żeby nie było tak okrutnie, to Rihanna ma dla byłego chłopaka nagrodę - oklaski na stojąco za wszystkie kłamstwa, jakie jej kiedykolwiek zaserwował. Być może jest mu przykro, ale nie dlatego, że oszukiwał, lecz dlatego, że zdrada wyszła na jaw. RiRi nie napisała tego tekstu sama, bo zrobił to autor wielu innych hitów, Ne-Yo. Muzyk jednak doskonale znał już wtedy wokalistkę i wiedział, że świetnie poradzi sobie z piosenką, która jest zemstą serwowaną na zimno, nawet jeśli utwór nie opowiadał o konkretnej osobie. Okazało się, że Ne-Yo wyprzedził wydarzenia, bo kiedy kończył się burzliwy związek wokalistki z Chrisem Brownem, tekst wyjątkowo dobrze pasował do historii tej relacji.
Beyonce - "Sorry"
Chociaż gwiazda już wiele lat temu, bez żalu, żegnała byłego chłopaka w hicie "Irreplaceable", to prawdziwą zemstą Queen Bey okazał się utwór "Sorry". W 2014 roku pojawiły się plotki o zdradach męża wokalistki, czyli Jaya-Z. To wtedy światło dzienne ujrzało słynne nagranie przepychanki Solange Knowles ze szwagrem w windzie. Fani od razu wiedzieli, że to coś więcej niż zwykłe rodzinne nieporozumienie. Sprawa wyjaśniła się dwa lata później, kiedy Beyonce wydała album "Lemonade", a w piosenkach wprost opowiedziała o zdradzie.
Najwięcej emocji wzbudziło właśnie "Sorry", w którym gwiazda nie była już tylko smutna z powodu niewierności męża, ale zwyczajnie wkurzona - i to bardzo. Bey zaśpiewała o tym, że nie ma ochoty słuchać kolejnych przeprosin, poza tym żałuje, że wyszła za rapera, a skoro on nie pojawił się w domu o umówionej porze, to pewnie znowu oszukuje, więc ona po prostu się wyprowadzi. Na koniec artystka nazwała kochankę męża "Becky with the good hair", co rozpoczęło lawinę spekulacji, kim była tajemnicza kobieta. Jay-Z dostał nauczkę na oczach całego świata i śmiało można powiedzieć, że "Sorry" nie jest jego ulubionym utworem.
Pink - "So What"
Historia tej piosenki rozpoczęła się od żartów z producentem na temat tekstu, a później Pink tak dobrze bawiła się przy tworzeniu, że te dowcipy wylądowały w gotowym utworze. Między wierszami jednak wokalistka, wcale nie żartem, opowiedziała o problemach w swoim małżeństwie. Artystka była akurat w separacji z mężem i stwierdziła, że zamiast się użalać, będzie korzystać z życia.
Pink zaśpiewała więc o tym, że może nie wszystko dobre się układa, ale ona ostatecznie jest gwiazdą rocka, do tego wolnym człowiekiem, więc może się bawić i nie przejmować problemami. Utwór dość szybko się zdezaktualizował, bo artystka i Carey Hart wrócili do siebie, ale piosenkarka nie zamierzała rezygnować z przeboju i nadal wykonuje go na koncertach. Pink lubi patrzeć na minę męża, kiedy śpiewa "So What" na żywo, a publiczność doskonale wie, kim jest ten "dzban", o którym artystka wspomina w tekście.